Reklama

„Nie położymy się. Nie będziemy prosić o najmniejszy wymiar kary”

redakcja

Autor:redakcja

14 września 2016, 08:35 • 10 min czytania 0 komentarzy

– Każdy z na powinien mieć jeden cel, jak najlepiej się zaprezentować. Nie ma obaw, bo my nie mamy nic do stracenia. bo przecież przegrać możemy z każdym, ale nawet jak tak się stanie, to po zejściu do szatni jesteśmy w stanie powiedzieć do siebie: „Kur…, dałem z siebie maksa, więcej nie mogłem, nie dałem rady więcej z siebie wykrzesać, byli po prostu lepsi – mówi w dzisiejszym „Fakcie” i „Przeglądzie Sportowym” Arkadiusz Malarz. Trzymamy za słowo! 

„Nie położymy się. Nie będziemy prosić o najmniejszy wymiar kary”

FAKT

150

Tabloid serwuje nam przed meczem klasyczną pompkę…

Po ośmiu kolejkach ekipa Hasiego zajmuje 13. miejsce z dziewięcioma punktami na koncie. Tak złego startu nie było w dotychczasowej historii klubu! Dziś te kłopoty zejdą jednak na boczny tor. W Warszawie wszyscy szykują się na wielkie święto. Trybuny zostają zapełnione do ostatniego miejsca, a zawodnicy zapowiadają, że nie sprzedadzą tanio skóry wymagającemu przeciwnikowi. Faworytem spotkania są gracze Borussii, ale tak będzie w przypadku wszystkich przeciwników z fazy grupowej. Nasz zespół przystępuje do elitarnych rozgrywek w roli kopciuszka.

Reklama

…i wypowiedzi Arkadiusza Malarza:

– Każdy z na powinien mieć jeden cel, jak najlepiej się zaprezentować. Nie ma obaw, bo my nie mamy nic do stracenia. bo przecież przegrać możemy z każdym, ale nawet jak tak się stanie, to po zejściu do szatni jesteśmy w stanie powiedzieć do siebie: „Kur…, dałem z siebie maksa, więcej nie mogłem, nie dałem rady więcej z siebie wykrzesać, byli po prostu lepsi – mówi Faktowi Malarz.

151

Swoje dwa zdania wtrąca także Łukasz Piszczek, ale wieje nudą, więc odpuszczamy. W Wiśle zwolniliby trenera Wdowczyka, ale… ich nie stać.

Tymczasem Wdowczyk wciąż pracuje w Wiśle, bo działaczy na razie nie stać na wręczenie mu dymisji. Kontrakt z obecnym szkoleniowcem obowiązuje do końca sezonu, a jego wypowiedzenie wiązałoby się z wypłatą odszkodowania. W Wiśle, która w tym sezonie ma już trzeciego właściciela, wciąż są ogromne problemy finansowe. Do tej pory ze strony władz klubu wygłaszane były deklaracje o pełnym zaufaniu wobec Wdowczyka, który wiosną przejął zespół w trudnej sytuacji i szybko wyprowadził go na prostą.

GAZETA WYBORCZA

Reklama

153

Legia zaczyna taniec z gwiadzami.

Jego Legia za chwilę zatańczy z gwiazdami trzech renomowanych klubów. Z gwiazdami, które onieśmielają już przy pierwszym kontakcie. A przy tym wszystkie się ze sobą dobrze znają – od wielu lat wspólnie bawią się na salonach, a zabawie przygląda się cały świat. Dla Legii ten świat jest nowy, krępujący. Tremę zmniejszać może jedynie to, że grając w ostatnich latach regularnie w Lidze Europy, przyglądała się arystokratycznemu towarzystwu z LM. Zdobywała doświadczenie, próbowała uczyć się dobrych manier. To zaprocentowało już latem w eliminacjach, gdy mistrz Polski pierwszy raz w historii był rozstawiony w losowaniu decydującej rundy spotkań (dzięki temu uniknął meczów z silnymi Salzburgiem, Viktorią Pilzno czy Celtikiem). A teraz ma zaprocentować w fazie grupowej, gdzie zdaniem wielu pracowników klubu – w tym m.in. prezesa Bogusława Leśnodorskiego – sufit sięga trzeciego miejsca w grupie, dającego automatyczny awans do 1/16 finału LE. Brzmi jak żart, jeśli spojrzymy na to, co od początku sezonu wyprawia drużyna Besnika Hasiego. Jej bilans w ekstraklasie to trzy porażki, trzy remisy, dwa zwycięstwa, dopiero 13. miejsce w tabeli. Trener mówić o nim nie chciał. – Przed nami mecz LM, na którą w Polsce czeka się od 20 lat. Cieszymy się tymi rozgrywkami – odpowiadał.

152

O Legii Hasiego „Wyborcza” rozmawia z Andrzejem Juskowiakiem.

Wymarzony wariant Hasiego w pomocy to Moulin, Ofoe, Guilherme, Radović. Do tego szybki Langil.

Pomysł dobry, ale wykonawcy zawodzą. Guilherme jest przebojowy, przyjmuje piłkę w sposób kierunkowy. Ale Radović jest daleko od formy. Ofoe nie przyspieszy gry, Moulin raczej się dopasowuje. Może muszą się jeszcze dotrzeć, znają się średnio. Dziwi mnie, że Hasi nie wystawia dwóch napastników, skoro Legia w takim ustawieniu wyglądała dobrze lub bardzo dobrze. Na polską ligę to bardzo dobre rozwiązanie, które prowokuje sytuacje bramkowe. Problem Legii jest też taki, że po stracie piłki na połowie przeciwnika nie jest w stanie jej odebrać. Jeśli rywalowi szybko nie odbierze się piłki, to pięciu-sześciu zawodników musi wracać sprintem na swoją połowę. Po przejęciu na połowie rywala łatwo strzelić gola.

Hasi za szybko chciał zbudować zespół grający nowoczesną piłkę? Może powinien poszukać drogi pośredniej?

Zawsze trzeba dopasować założenia do umiejętności piłkarzy. Diego Simeone też nie od razu miał zawodników, którzy wychodzili na mecz jak na wojnę. Hasi potrzebuje trochę czasu, żeby poeksperymentować, zobaczyć, jak zawodnicy odnajdują się w różnych ustawieniach. A jeśli uważa, że wymyślił styl gry, który w przyszłości da wiele Legii, może powinien próbować go tylko w pierwszej połowie? A po przerwie, gdy nie idzie, przechodzić na dwóch napastników? Mecze w LM będą kosztować Legię mnóstwo sił. Byłem w sztabie Lecha, gdy jesienią 2010 r. mierzyliśmy się z Juventusem, Manchesterem City. Czasami piłkarze w meczu znacznie przekraczali swoje parametry motoryczne, by dotrzymać kroku rywalowi. I nie mieli sił w lidze.

SUPER EXPRESS

154

W „Superaku” bardzo fajny materiał o drużynie Legii, która grała w LM ponad 20 lat temu. Dziennikarze sprawdzają, czym obecnie zajmują się poszczególni piłkarze.

Adam Fedoruk (50 l.)

Postawił na trenerkę, choć większość prowadzonych przez niego klubów grała na niższych szczeblach. Najwyżej, bo w pierwszej lidze, prowadził Miedź Legnicę. Obecnie jest trenerem Karpat Krosno (trzecia liga).

Krzysztof Ratajczyk (43 l.)

Po rozstaniu z piłką został. krupierem w jednym z austriackich kasyn. Jak mówił w wywiadzie dla portalu sportowefakty, przeszedł specjalistyczny kurs, ale nie mógł ścierpieć widoku ludzi przegrywających tam fortuny i wyżywania się na nim. Obecnie pracuje w wiedeńskim banku, ale nie chciał zdradzić, czym się tam zajmuje.

Grzegorz Lewandowski (47 l.)

Podobnie jak Fedoruk zajął się trenerką, ale za wysoko w tej pracy nie zaszedł. Trenował kluby z niższych klas, obecnie jest opiekunem Sławy Sławno w koszalińskiej lidze okręgowej.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Całkiem ładna okładka:

155

Wystarczy słów, czas na czyny – tak „PS” tytułuje swoją zapowiedź.

– Tanio skóry nie sprzedamy, to mogę obiecać. Zostawimy serce na boisku – mówi Miroslav Radović. – Nie maco pękać, to tacy sami ludzie jak my – dodaje Arkadiusz Malarz. – Nie położymy się na boisku i nie będziemy prosić o jak najniższy wymiar kary – obiecuje Bartosz Bereszyński. Dzisiaj pierwszy sprawdzian tego, czy legioniści zdołają przełożyć słowa na czyny. Są w trudnej sytuacji. Porażki w lidze, miejsce w dolnych rejonach tabeli, ogromna i zasłużona krytyka, kibice domagający się dymisji Besnika Hasiego. Widać, że z każdym niepowodzeniem poziom frustracji wzrasta, a drużyna potrzebuje pozytywnego bodźca. Takiego, który sprawi, że wszystko wróci do normy. W środę nadarza się idealna okazja, aby zamknąć rozdział nieudanych meczów i otworzyć nowy. Szczególnie, że po porażce w Niecieczy, piłkarze spotkali się w szatni i porozmawiali o bieżących niepowodzeniach. – Odbyło się w miłej atmosferze, wyjaśniliśmy sobie wszystko, w wielu drużynach tak się robi – stwierdził Malarz. Najwięcej obaw jest o linię defensywną. Nie wystąpi Adam Hloušek, który musi pauzować za czerwoną kartkę obejrzaną w meczu rewanżowym z Dundalk (1:1). Zastąpi go zapewne Bereszyński, a miejsce na prawej obronie zajmie Łukasz Broź. W środku obrony także kłopoty, bo nie będzie Michała Pazdana, choć dobra informacja jest taka, że być może będzie gotowy na niedzielne spotkanie z KGHM Zagłębiem (godz. 18). Hasi musi wybrać dwójkę stoperów spośród Jakuba Rzeźniczaka, Macieja Dąbrowskiego i Jakuba Czerwińskiego. Gdyby pierwszy był w formie, wystąpiłby na pewno. Ale ostatnio notorycznie zawodzi.

156

Łukasz Piszczek robi w Borussii za jasnowidza. Przewidział, że jego ekipa trafi na Legię.

W tym roku zagracie z Realem Madryt, Sportingiem Lizbona i Legią.

Real to zdecydowany faworyt grupy, jest obrońcą tytułu. Tak się złożyło, że znowu na niego trafiliśmy. Ze Sportingiem grałem jeszcze jako zawodnik Herthy w Lidze Europy. Legia wraca do Ligi Mistrzów po 21 latach przerwy. Cieszę się, że będę mógł zmierzyć się z polską drużyną. To będzie naprawdę fajna grupa, w której do końca będą emocje. Zobaczymy, jak wszystko się potoczy, ale jesteśmy zainteresowani tylko i wyłącznie awansem do fazy pucharowej Ligi Mistrzów.

Oglądał pan losowanie?

Nie, mieliśmy wtedy trening. Jak już byliśmy na siłowni, staraliśmy się je śledzić w internecie. Gdy losowano z czwartego koszyka, powiedziałem, że to będzie Legia, przynajmniej będzie blisko. Chłopaki się później śmiali, że trafiłem.

Wymienił pan na zgrupowaniu kadry jakieś uwagi z legionistami?

Rozmawialiśmy krótko. Tylko jak byliśmy na siłowni, to „Jodła” zażartował, że ćwiczy, bo szykuje się na Ligę Mistrzów. Nie wiem po co, jeśli już teraz niezły z niego atleta.

158

Arkadiusz Malarz emocjonalnie wypowiada się przed startem LM.

Przetrawił pan już ten awans do Ligi Mistrzów, czy to, że tam zagracie, dojdzie do świadomości dopiero w środę wieczorem, kiedy z głośników popłynie hymn tych rozgrywek?

Hymn… czuje się ciarki na całym ciele. Pamiętam w Dublinie, przed pierwszym meczem z Dundalk. Stadion był fajnie nagłośniony, echo rozchodziło się po całym obiekcie. Tak, dotarło to już do nas. Po dwudziestu latach w końcu się udało dostać do Champions League. Ktoś powie, że styl nie był dobry, ale to dla nas się nie liczyło. Nieważne, czy brzydko czy ładnie – zrobiliśmy to. I losowanie, w którym trafiliśmy na topowe europejskie drużyny, traktuję jak nagrodę. Musimy się cieszyć z możliwości rywalizacji z Borussią, Sportingiem i Realem. Przecież w meczach eliminacyjnych widzieliśmy, jaka presja na nas ciążyła. Niby każdy z nas powtarzał, że odcinamy się, że to nas nie dotyczy, ale w głowie była jedna myśl: awans jest priorytetem, możemy osiągnąć coś wielkiego. I każdy chciał dać z siebie maksa, co nas gubiło.

Co było w SMS-ie do Michała Żewłakowa, ktory  poleciał do Nyonu na losowanie fazy grupowej?

„Mordeczko, proszę cię, wylosuj Real” – taką wiadomość mu wysłałem. Odpisał po losowaniu: „Mówisz i masz”. Cieszę się z tego Realu, naprawdę, teraz trzeba się do tych meczów odpowiednio przygotować.  Ale pamiętać też o lidze, bo straciliśmy już dużo punktów, czas zacząć odrabiać straty, bo przecież naszym celem jest pozycja numer jeden.

159

W „PS” znajdujemy także fachową analizę Macieja Krzymienia.

Jak grać w obronie? Trzeba tak dostosować taktykę, by po odbiorze piłki natychmiast kontratakować. 33 procent straconych piłek Borussii w ostatnich spotkaniach nastąpiło w okolicach środka boiska. Trzeba też pamiętać o schodzącym do środka Ousmanie Dembele, który przeciętnie traci piłkę siedem razy na mecz w ważnych strefach boiska. To wszystko woda na młyn dla Legii, która w rozgrywkach europejskich udowodniła, że potrafi skutecznie kontrować. Dobrym sposobem na Borussię jest ustawienie 1-5-3-2, które stosował chociażby Henning Berg w meczach Ligi Europy. Wtedy często w linię naszej drużyny wchodził Ivica Vrdoljak, a zawodnicy z przodu skutecznie naciskali bezradnych rywali. W ten sposób przy Łazienkowskiego gola w meczu z Trabzonsporem strzelił chociażby Orlando Sa. Podobnie wyglądała również gra legionistów przeciwko Celtikowi Glasgow czy w pierwszym starciu 1/8 finału Ligi europy z Ajaksem, gdzie nasz zespół przegrał przez nieskuteczność, bo doskonałych szans podbramkowych było kilka.

160 

Thomas Helmer – były obrońca Borussii Dortmund – opowiada o obecnej sytuacji niemieckiego klubu.

Na początku sezonu Borussia jednak nie imponuje. Z czego się bierze niższa forma wicemistrzów Niemiec?

Zasłużona przegrana w Lipsku była na pewno niemiłą niespodzianką. Po drużynie widać, że straciła trzech kluczowych piłkarzy – Henricha Mchitariana, Ilkay’a Guendogana i zwłaszcza Matsa Hummelsa. Tego ostatniego jest najtrudniej zastąpić. Trzeba pamiętać, że brakuje też kontuzjowanego Marco Reusa. Zawodnicy, którzy brali udział w mistrzostwach Europy, mieli krótkie urlopy, przez co stracili dużą część przygotowań. Oni też mszą dojść do optymalnej formy. Pierre-Erick Aubameyang musi złapać zgranie z nowymi pomocnikami Borusii. Ale te wszystkie problemy nie oznaczają, że w Dortmundzie porzucili już po dwóch kolejkach marzenia o triumfie w Bundeslidze. Wiadomo, że będzie wyjątkowo trudno, ale Borussia z pewnością się dopiero rozkręca i jest w stanie czyhać na potknięcie Bayernu Monachium. Bawarczycy też przecież potracą punkty w lidze.

157

Co z tematów nielegijnych? Dziś poznamy prezydenta UEFA.

Dziś w Atenach poznamy nowego prezydenta UEFA. Następcą Michela Platiniego zostanie Słoweniec Aleksandar Ceferin albo Holender Michael van Praag. Kandydować miał jeszcze Hiszpan Angel Maria Villar, ale tydzień temu wycofał się z tego. Ceferin w wyborach na tym szczeblu jest człowiekiem znikąd. Prezydent Słoweńskiej Federacji Piłkarskiej od dekady działa w krajowym futbolu. Jest prawnikiem, obiecał już, że jeśli wygra, zadba o to, by UEFA jako organizacja była bardziej transparentna. Tylko że z tą transparentnością, jak się okazuje, może być różnie. 5 września w norweskim serwisie Josimar.no ukazał się artykuł „The President’s Man” sugerujący, że za Słoweńcem stoi tak naprawdę prezydent FIFA Gianni Infantino, który powinien zachowywać w tej sprawie niezależność.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...