To już niemal pewne – Artur Sobiech kilka lat temu musiał potłuc jakieś lustro i dosięgnął go ten przesąd, według którego sprawcę takiego czynu czeka siedem lat nieszczęść. Ta myśl chodziła nam po głowie od dłuższego czasu, ale właśnie otrzymujemy kolejne potwierdzenie. Nie nagrał się Polak w dzisiejszym spotkaniu pomiędzy Hannoverem i Greuther Fuerth – boisko opuścił już w 33. minucie, jak się pewnie domyślacie – ze względu na kontuzję.
To efekt starcia z Niko Giesselmannem, obrońcą przeciwników, po którym w nienaturalny sposób wygięło się jego lewe kolano. Po samej minie Sobiecha można było szybko wywnioskować, że nie będzie w stanie kontynuować gry. Daniel Stendel, trener Hannoveru, powiedział po zakończeniu spotkania, że na dokładniejszą diagnozę trzeba poczekać do jutra, ale naprawdę nie wygląda to dobrze. Czyli można spodziewać się kolejnej przerwy polskiego napastnika.
Powiecie, że to, iż Sobiech prędzej czy później się rozsypie i tak było prawdopodobne jak kac po całonocnej libacji i niestety będziecie mieli rację. Od momentu przeprowadzki do Niemiec, która miała miejsce już 5 lat temu, będzie to – uwaga, uwaga! – siedemnasta kontuzja napastnika pochodzącego z Rudy Śląskiej (za transfermarkt.pl). Siedemnasta! Oczywiście uwzględnione zostały w tym drobne sprawy, które nie eliminowały Sobiecha z gry na długie tygodnie, a powrót do pełnej sprawności był kwestią kilku dni, ale jednak – częstotliwość robi wrażenie. Ale też to nie była tylko drobnica, bo pięć razy Polak wypadał z gry na ponad miesiąc. Niepokojące jest również to, że to zdecydowanie nie pierwsze problemy Artura z kolanami…
Wiadomo, że żaden moment na odniesienie kontuzji nie jest dobry, ale trzeba przyznać, że ten jest szczególnie zły. Już wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, przed Sobiechem zdążyła się otworzyć wizja naprawdę fajnego sezonu. No bo tak:
– bardzo dobrze wyglądał w sparingach,
– założył nawet opaskę kapitana Hannoveru – pod nieobecność Schmiedebacha – co też świadczy o tym, że jest ważną postacią w zespole,
– na inaugurację strzelił dwa gole Kaiserslautern,
– Kicker wybrał go najlepszym piłkarzem kolejki na zapleczu Bundesligi.
I dupa. Nie chcemy przesadnie krakać, ale wiele wskazuje na to, że znów trzeba będzie się męczyć z powrotem na boisko, odbudowywać formę i pozycję w zespole.
Siedem lat nieszczęść… Artur, mamy nadzieję, że to lustro poszło jeszcze za czasów gry w Chorzowie.