Reklama

Wielkie firmy zacierają ręce. Do Ligi Mistrzów za zasługi?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

09 sierpnia 2016, 16:17 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wszystko wskazuje na to, że Liga Mistrzów – rozgrywki, które doskonale znamy i lubimy – w niedalekiej przyszłości się zmieni. Zanosi się na to od dłuższego czasu, więc nie można w tym momencie robić wielkich oczu i pytać: „jak to?”, zresztą zdziwioną minę radzimy zostawić na później, gdy przejdziemy do projektu proponowanych zmian. Najważniejsze informacja z naszej perspektywy jest taka – drzwi do najbardziej elitarnych rozgrywek na Starym Kontynencie znów przestaną być szeroko uchylone. 

Wielkie firmy zacierają ręce. Do Ligi Mistrzów za zasługi?

Musimy zacząć od tła, jest ono w tym wypadku bardzo istotne. Chodzi o presję, którą na władzach UEFA od dłuższego czasu wywierają największe i najmożniejsze kluby. A dokładniej – chodzi rzecz jasna o pieniądze. Według przedstawicieli zespołów z europejskiego topu i telewizji, ten tort, który jest do podziału przy okazji każdej edycji Ligi Mistrzów, może być znacznie większy. A ich zdaniem stałoby się tak, gdyby ograniczyć miejsca przy stole przewidziane dla gości ze średnich i małych federacji. Czyli dla tych, którzy zyskali – lub jak Legia, najprawdopodobniej zyskają – na reformie Michela Platiniego.

Z czasem niezadowolonym klubom udało się nawet wypracować konkretny straszak, a mianowicie projekt Superligi. W skrócie: najwięksi zawinęliby swoje manatki, graliby ze sobą aż do porzygu w ramach całkowicie lub bardzo mocno zamkniętych rozgrywek, prestiż Champions League poleciałby na łeb na szyję, a w europejskiej piłce doszłoby do bardzo poważnego rozłamu. Radykalny krok, można nawet powiedzieć, że wywrócenie szachownicy i znacznie więcej znaków zapytania, niż odpowiedzi.

Ale od słów do czynów droga jest jednak bardzo daleka, na pewno na tyle, że zanim dojdzie do konkretów, można się przecież dogadać i znaleźć kompromis. O jego możliwych kierunkach informuje „La Gazzetta dello Sport”.

Pierwszy: w liczącej tak jak do tej pory 32 drużyny Lidze Mistrzów, połowa miejsc byłaby z góry zajęta przez przedstawicieli czterech najsilniejszych lig:

Reklama

– hiszpańskiej (aktualnie: trzy drużyny w fazie grupowej + jedna w eliminacjach),
– angielskiej (jak wyżej),
– niemieckiej (jak wyżej),
– włoskiej (dwie drużyny w fazie grupowej + jedna w eliminacjach).

Zabetonowane, niezależnie od pozycji w rankingu UEFA w przyszłych latach. A skoro cel zmian jest jasny – jak najczęstsza rywalizacja wielkich firm, no to nietrudno się domyślić, że nie odbyłoby się to kosztem mocniejszych lig z bezpośredniego sąsiedztwa tej czwórki, a raczej rozgrywek aspirujących. Czyli również naszych.

To jednak nie koniec, bo zdaniem włoskiej gazety, możliwa jest również częściowa zmiana systemu kwalifikacji. To znaczy, że by zagrać w Champions League niekoniecznie trzeba będzie zająć jedno z pierwszych czterech miejsc we wspomnianych ligach. Wystarczyć może coś na wzór „dzikiej karty”. Za co można ją dostać? Mówiąc wprost – za zasługi.

Oczywiście nie dojdzie – przynajmniej na razie – do sytuacji, w której np. w lidze angielskiej rządzą: Leicester City, Tottenham, Everton i Southmapton, a w Lidze Mistrzów grają: Manchester United, Chelsea, Arsenal i Liverpool. Możliwy model to „trzy plus jeden”. Czyli drużyny, które znalazły się na podium odbierają w pełni zasłużoną nagrodę w postaci możliwości gry w Champions League, a czwarta przepustka jest przyznawana zespołowi za historyczne zasługi. Na jakiej podstawie go wybrać? Możliwe rozwiązanie – na podstawie rankingu UEFA, który uwzględnia dokonania z pięciu poprzednich sezonów. W tym skorzystałaby na takim wyjściu np. Chelsea (10. miejsce w Premier League), ale niewykluczone, że wybór byłby jeszcze bardziej uznaniowy. Z otwarcia tylnych drzwi mogliby się też bardzo ucieszyć w Mediolanie, czyli w mieście, do którego prestiżowe rozgrywki ze względu na słabą postawę Interu i AC Milan po raz kolejny nie zawitają (tegorocznego finału nie liczymy).

Cóż, zmiany – niezależenie od tego, jak kształt ostatecznie przybiorą – wydają się być nieuniknione. Miałby one obowiązywać od 2018 roku, przez trzy następne sezony, ale w przypadku rzeczywistego znacznego zwiększenia przychodów można zakładać, że byłaby to ścieżka, którą warto dalej podążać. Tym bardziej trzeba celebrować ewentualny awans Legii w tym roku – korzystajmy, póki wielcy w ogóle pozwalają.

Najnowsze

Hiszpania

Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw

Damian Popilowski
1
Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw
Niemcy

Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Piotr Rzepecki
0
Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...