Reklama

Do biegu, gotowi, start! Sezon 2016/2017 czas zacząć

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

09 sierpnia 2016, 11:30 • 3 min czytania 0 komentarzy

Mecze o Superpuchar Europy to swoisty prolog przed zbliżającym się sezonem. Spotkania rozgrywane jeszcze nie w pełnym składzie, jeszcze nie na najwyższych obrotach, ale – co pokazuje historia – dostarczające sporo rozrywki kibicom. Dziś po raz trzeci z rzędu z udziałem dwóch hiszpańskich drużyn i… po raz trzeci z rzędu z udziałem Sevilli.

Rzut oka na przewidywane składy obu zespołów nie sprawia, że na myśl o starciu nerwowo poprawiamy się na fotelu i zaczynamy obgryzać paznokcie. Oczywiście kadry obu zespołów, które poleciały do Trondheim, są niezwykle mocne, ale trudno nie utyskiwać nad tym, że nie przyjdzie nam podziwiać ani Kroosa, ani Bale’a, ani też Ronaldo. Zinedine Zidane na pokład samolotu do Norwegii zabrał koniec końców kilku młodych chłopaków, którzy nieśmiało pukają do szatni pierwszej drużyny, a dla których ta wycieczka będzie miała głównie walory turystyczne (o ile takich można poszukiwać w Trondheim).

Do biegu, gotowi, start! Sezon 2016/2017 czas zacząć

Sevilla również zjawi się w Skandynawii osłabiona, ale te osłabienia mają zupełnie inny wymiar niż w przypadku Realu. Kontuzji w zespole jest niewiele, pobocznych problemów również – sęk głównie w tym, że drużyna straciła latem swój mózg, duszę i serce. Nie dość, że Ever Banega zamienił Półwysep Iberyjski na Mediolan, Unai Emery i Grzegorz Krychowiak zameldowali się w Paryżu, to jeszcze Coke przeniósł się do Schalke. Coke, czyli zawodnik, który nie lądował na pierwszych stronach gazet, którego nie wymieniano w pierwszym szeregu, ale którego pożegnanie z kolegami sprawiło, że ci ryczeli jak dzieci.

Ciężko powiedzieć nawet, by dla Sevilli dzisiejsza konfrontacja była pierwszym poważnym sprawdzianem po huraganie, który przeszedł przez klub w ostatnich tygodniach. Póki co Estadio Sanchez Pizjuan jest jednym wielkim placem budowy. Jorge Sampaoli wylewa dopiero fundamenty pod drużynę tworzoną na swoją modłę, dobiera odpowiednie role dla swoich zawodników i kombinuje nad tym, jak ma grać zespół pod jego wodzą. Trudno oczekiwać, byśmy dziś wieczorem zobaczyli w pełnej krasie efekty jego pracy.

W głowach kibiców Sevilli jest teraz pewnie spory mętlik. Andaluzyjczycy martwią się o to, jak drużyna odnajdzie się po przebudowie. Ile czasu będzie potrzebowała by znów wskoczyć na odpowiednio tory i czy szereg zmian nie zadziała destabilizująco. Pewne jest, że Sampaoli będzie chciał poniekąd kontynuować politykę Emery’ego, czyli wytworzyć w drużynie chęć gry do przodu, tendencję do dominowania i zarzynania rywali wysokim pressingiem. Z tego w końcu poznaliśmy go choćby w reprezentacji Chile. Wiemy tez, że będzie też dbał o każdy, nawet najdrobniejszy detal. Tak pisaliśmy o nim w tekście sprzed kilku miesięcy.

Niczym największej świętości chroni swoich metod treningowych. Wpadł w szał, gdy podczas jednego z treningów w trakcie ubiegłorocznego Copa nad boiskiem ujrzał monitorującego ćwiczenia obcego drona. Jak się okazało, sprzęt należał do jednej z lokalnych telewizji, która chciała tylko dorzucić kilkunastosekundowy materiał do wieczornego wydania wiadomości. Sampaoli nie na darmo jednak był w stałym kontakcie z ochroniarzami obiektu, którzy wyganiali próbujących zbliżyć się dziennikarzy, by tak łatwo dać się zdemaskować przez latający obiekt. Nie inaczej było zresztą rok wcześniej w Brazylii. Po usilnych prośbach Argentyńczyk postanowił na piętnaście minut otworzyć dla mediów swoje zajęcia. Piętnaście minut, w trakcie których zarządził wśród swoich podopiecznych rozciąganie.

Reklama

– Traktuję futbol jak wojnę, cały czas sprawdzam, kto próbuje mnie przejrzeć. Niektórym szkoleniowcom takie sprawy nie przeszkadzają, ale mi tak. Dlatego też ciągle jestem uważny i denerwuję się na dziennikarzy, którzy na siłę próbują coś odkryć. Wykrycie jednego detalu, jednego schematu akcji może być kluczowe dla końcowego rozstrzygnięcia meczu. Przyznaję, że to moja obsesja.

Na koniec statystyczna ciekawostka – Zinedine Zidane ma dziś szansę stać się szóstym szkoleniowcem w historii, który Superpuchar zdobył również jako piłkarz. Wcześniej tej sztuki dokonywali Carlo Ancelotti, Luis Enrique, Diego Simeone, Johan Cruyff oraz Pep Guardiola. Szczerze powiedziawszy – nikt nie spodziewał się chyba, jak zawrotną karierę będzie robił w roli trenera Zizou.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...