Reklama

Starcie trenerskich żółtodziobów w Kielcach

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

31 lipca 2016, 12:04 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jeden z nich pierwszym trenerem drużyny jest od początku lipca, drugi – jakieś dwa tygodnie krócej. W tej robocie to w zasadzie znikomy staż, a wrzucono na ich barki ogromny ciężar, bo mają utrzymać w ryzach drużyny, które, mówiąc łagodnie, nie są w najlepszym położeniu. Dziś Tomasz Wilman i Jiri Necek zmierzą się w bezpośredniej konfrontacji w Kielcach.

Starcie trenerskich żółtodziobów w Kielcach

Korona to jeden z najbardziej specyficznych klubów w tym kraju. Któryś już rok z rzędu zespół opuszczają kluczowi zawodnicy, a trener, który wyciska maksa i ratuje dla miasta Ekstraklasę, oceniany jest negatywnie i ląduje na bruku. A gdy zamiast kolejnego specjalisty, który mógłby dokonać cudu, zatrudnia się asystenta, to oczekiwania… znów rosną. Jakkolwiek spojrzeć – logiki w tym brak.

Tomasz Wilman został postawiony w zasadzie przed klasycznym mission impossible. Konflikt klubu z kibicami, poważne osłabienia drużyny, zawirowania na górze dotyczące spraw inwestorskich, a dodatkowo gros opinii, które postawiły szkoleniowca pod ścianą i w zasadzie już zanim sezon wystartował, to postawiły na nim krzyżyk. Jak w tych warunkach normalnie pracować?

Gdybym zastanawiał się nad tą ofertą dłużej, to pewnie miałbym o wiele więcej wątpliwości. Przyszło szybkie pytanie, za nim intuicyjna odpowiedź i dopiero później zacząłem się zastanawiać: „Co ja zrobiłem? Jakie będą konsekwencje? Gdzie jest nasza drużyna?” – mówił w wywiadzie z nami Wilman i trudno mu się dziwić. Póki co wygląda na to, że porwał się z motyką na słońce i będzie kijem próbował zawrócić Wisłę.

Reklama

Łatwo nie ma także Jiri Necek. Jego dotychczasowy zwierzchnik, Radoslav Latal, w poprzednim sezonie wykręcił niewiarygodny wynik w Gliwicach, a dziś w Piaście – w myśl powiedzenia “faceta poznajesz po tym jak kończy, a nie jak zaczyna” – częściej go przeklinają niż chwalą. Czech gdy tylko kapnął się, w jakim gównie będzie musiał rzeźbić przez kolejny rok, postanowił rzucić ręcznik. Wtedy okazję dla siebie wyczaił Necek, co Latal później mu zarzucał.

Przede wszystkim w Gliwicach mają większy potencjał ludzki, bo choć ubyli i Nespor, i Vacek, to kadra jest o niebo mocniejsza od tej, która trenuje w Kielcach. To zresztą widać było – nie szukając zbyt daleko – w ostatniej kolejce, bo choć Piast zaczął od straty bramki, to indywidualnymi umiejętnościami i pozostałościami po Latalu dźwignął się i zgarnął trzy punkty. Nie ma co popadać w skrajność – to wciąż drużyna ze sporymi możliwościami, a być może Jiriemu Neckowi uda się wykrzesać pokłady kreatywności, do których nie dotarł jego poprzednik.

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
4
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
15
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...