Reklama

Na mundialach jak szef, na Euro jak ostatni gamoń… Jak to możliwe?

redakcja

Autor:redakcja

27 czerwca 2016, 13:08 • 2 min czytania 0 komentarzy

Hossy i bessy u napastników to norma. Jedni zacinają się przed własną publicznością, a na wyjazdach potrafią siekać bramkę za bramką, drudzy strzelają tylko w klubach, a w reprezentacji są w stanie napsuć krwi co najwyżej San Marino, trzeci uprawiają #ThomallaStyle i nie strzelają nigdzie. Niby można było przywyknąć do tego, że celownik potrafi rozregulować się w dziwny sposób, ale… tak komicznej serii jeszcze nie widzieliśmy. Dorobek Thomasa Müllera wygląda, jakby ten uparł się: będę strzelał tylko na mundialach! Ręce na pokład tylko wtedy, gdy sprawa się rozchodzi o bycie najlepszym na świecie!

Na mundialach jak szef, na Euro jak ostatni gamoń… Jak to możliwe?

Spójrzcie na te liczby. Przecież one są jeszcze bardziej komiczne niż cały Müller:

mu

Ci sami piłkarze, ta sama stawka, ta sama presja, ten sam poziom. Na mistrzostwach świata jak szef, na mistrzostwach Europy jak ostatni gamoń. Na mundialu bramka co 115 minut, na Euro – nic. Null. Jak to w ogóle można wytłumaczyć?!

Sprawą – w sumie trudno się dziwić – poruszone są całe Niemcy, statystyki piłkarza Bayernu pojawiają się w każdej możliwej gazecie. Tygodnik „Die Zeit” nazywa Müllera „światową gwiazdą z ligi okręgowej” i pyta wprost: „czemu nie udaje się już müllerować?”. Kanał telewizyjny Sport1 w tekście na swoim portalu nazywa go „historycznym pechowcem” i dogrzebuje się do statystyk, z których wynika, że piłkarz Bayernu to pierwszy Niemiec w historii Euro, który w jednym meczu obił i słupek, i poprzeczkę. W dziejach turnieju – abstrahując od narodowości strzelca – taka sytuacja miała miejsce ostatnio w 1980 roku. „Die Welt” żartuje z kolei, że jednym ze sposobów na nieskuteczność Müllera byłby cudowny gest ze strony UEFA. Ta specjalnie dla Niemca miałaby na jego mecze powiększać bramki.

Reklama

Jak to możliwe, że piłka nagle przestała spadać pod jego nogi? Nagle przestały tworzyć się luki, w które można wbiec? Nagle w obrońcy odchodzą na pięć kilometrów od Draxlera (jak wczoraj przy trzeciej bramce), a przy Müllerze stoją do samego końca? Piłkarz oczywiście w rozmowach z dziennikarzami zachowuje luzik-arbuzik i cały czas podkreśla, że dopóki drużyna wygrywa, jego forma nie jest problemem, ale nikogo w Niemczech to nie przekonuje. Dopóki każdy trybik w maszynie nie będzie pracował idealnie – będą doszukiwać się rozwiązania.

Kiedyś zażartowaliśmy, że Müller gra tak, jakby zainstalował w piłce magnes, a sam jedyny po boisku biegał we wkrętach. Widocznie z tymi piłkami z Euro nie dało się nic zmajstrować.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...