Reklama

Ćwiąkała z Saint-Etienne: Zaczynamy grę o medale!

redakcja

Autor:redakcja

25 czerwca 2016, 16:51 • 3 min czytania 0 komentarzy

Innej myśli w Polsce nawet nikt nie dopuszczał. Jeszcze kilka godzin temu nikomu przez głowę nie przeszło, że ten turniej mógłby się dla nas zakończyć dziś, w sobotę 25 czerwca przed 18:00. Ta wielka piłkarska fiesta przeradzająca się w święto narodowe miała trwać przynajmniej do ćwierćfinału, a z każdym meczem wiara rosła coraz bardziej. Po Irlandii Północnej – że wyjdziemy z grupy. Po Niemczech – że stać nas na granie jak równy z równym z najlepszymi na świecie. Po Ukrainie – że nawet półrezerwowy skład może wygrywać na wielkim turnieju. 

Ćwiąkała z Saint-Etienne: Zaczynamy grę o medale!

Po Szwajcarii – że niektóre mecze powinny być zabronione na salach oddziałów kardiologicznych.

YsHWVUo-2-2-1-1-1

Lichtsteiner – gol
Lewandowski – okno
Xhaka – krzaki
Milik – gol
Shaqiri – gol
Glik – urwana siatka
Schaer – gol
Błaszczykowski – gol
Rodriguez – gol
Krychowiak – urwana siatka.

Jezu, my te karne zapamiętamy przez dekady…

Reklama

Mecz ze Szwajcarią miał udowodnić, czy zakończymy turniej przy minimum przyzwoitości. Czy to pokolenie luzu, analityków, generacja Lewandowskiego i najmocniejsza kadra od czasów Bońka ma szansę być jedną z ośmiu najlepszych drużyn w Europie. Tu i teraz. Dyskusje o szkoleniu, organizacji czy szwajcarskich klubach, z których Legia i Lech powinny robić kopiuj-wklej – to wszystko nie miało dziś żadnego znaczenia. Przecież o tym mówił Krychowiak na konferencji – faza grupowa to już historia. Od teraz każdy mecz to finał. I to był prawdziwy finał.

Jaką ten mecz miał historię… Jaką dramaturgię… Pierwsza połowa to była – jak mawia Sebastian Mila – demonstracja. Znów pokazaliśmy, że potrafimy grać w ataku pozycyjnym, że Joachim Loew nie mylił się a propos naszych fantastycznych kontrataków, a i stałe fragmenty – choć Milik walnął nad bramką – są wyjątkowo trudne do rozszyfrowania. Pierwsza połowa to nie było starcie dwóch równorzędnych rywali. To była różnica przynajmniej jednej klasy. Dojrzałość. Kultura gry. Opanowanie. Spokój. Przygotowanie taktyczne. Żartujemy czasem z Adama Nawałki, że u niego na konferencjach wszystko jest „doskonałe zarówno w defensywie jak w ofensywie”, ale cholera – ta gra nie była satysfakcjonująca. Tą grą zwyczajnie można było się zachwycać. Tak jak występem Błaszczykowskiego, który w samej pierwszej połowie wygrał 100 procent pojedynków, stworzył trzy okazje i strzelił gola. Na tych mistrzostwach ciągnie nas tak, jakby przyjechał do Francji po sezonie życia we Fiorentinie, a nie po regularnym grzaniu ławy.

Ale niestety wszystko wyglądało pięknie tylko do przerwy… Tak jak Polacy rozpoczęli pierwszą połowę, tak samo Szwajcarzy nacisnęli po przerwie i tak cisnęli w końcówce. Pod bramką Fabiańskiego momentami się gotowało, a potem zaczęła się klasyczna rzeźnia. Dlaczego Schaer nie wyleciał za faul na Lewym – wie tylko Clattenburg. Dlaczego Embolo nie dostał żółtej kartki za wycięcie snajpera Bayernu – wie tylko Clattenburg. Momentami można było odnieść wrażenie, że Anglik za mocno stęsknił się za szlagierami typu West Bromwich – Newcastle i postanowił tę sieczkę przerzucić na turniej. A po rzeźni straciliśmy kontrolę…

To była najdłuższa druga połowa w wykonaniu reprezentacji, jaką oglądaliśmy w XXI wieku. Ona nie trwała 45 minut. Ona trwała jakieś dwa tygodnie. Gaśli w oczach. Snuli się. Brakowało paliwa. Zaczynało brakować tych kluczowych centymetrów, o których tak wiele się mówi, że wygrywają mecze. To spotkanie uciekało nam spod kontroli. Kiedy tylko mieliśmy chwilę oddechu, wycieńczony Krychowiak schodził pomiędzy Pazdana i Glika, by dać chwilę relaksu i zmusić Szwajcarów do biegania. I udało się dojechać na tej zapalonej kontrolce aż do karnych, a tam… Tam już wszyscy widzieli, co się działo.

Zbigniew Boniek mówił na łamach „GW”, że tej kadrze brakuje jednego – szaleństwa. Dziś dostaliśmy go tyle, że wystarczy na najbliższych parę lat. Ale w tej chwili można tylko otworzyć dobrego francuskiego szampana i napisać – panie Nawałka, dziękujemy za tę reprezentację.

TOMASZ ĆWIĄKAŁA

Reklama

Fot. FotoPyK

***

Za użyczenie samochodu na czas Euro 2016 dziękujemy firmie Pol-Mot.

Zrzut ekranu 2016-06-09 o 14.04.45

Najnowsze

Hiszpania

Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Patryk Stec
1
Polowanie na czarownice w Realu Madryt. Kto jest winny?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...