Reklama

Szwajcarzy bliżej awansu, ale bać się nie ma czego

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

15 czerwca 2016, 19:35 • 2 min czytania 0 komentarzy

Reprezentacja Szwajcarii po zwycięstwie z Albanią zremisowała z Rumunią i jest bliżej awansu z grupy A, teraz wskoczyła nawet – najpewniej tylko na chwilę – na fotel lidera. Natomiast w dzisiejszym meczu nie zachwyciła i nie pokazała nic, co powodowałoby przesadne obawy przed starciem z nimi. A to, że trafimy na Helwetów 1/8 finału, jest więcej niż prawdopodobne.

Szwajcarzy bliżej awansu, ale bać się nie ma czego

Powiedzmy sobie jednak szczerze: Szwajcarzy mieli prawo na początku meczu odczuwać niedosyt. Do dwóch świetnych sytuacji doszedł Haris Seferovic, który nie przypadkiem w całym sezonie Bundesligi strzelił tylko trzy gole. W barwach Eintrachtu grał sporo, dostawał wiele szans, ale kredyt zaufania spłacał powoli, bardzo powoli. I dziś mógł zostać bohaterem swojej reprezentacji.

Najpierw jednak sam wypracował sobie dogodną okazję, kiedy zmylił w polu karnym jednego z obrońców, i uderzył obok słupka. Po chwili trochę bardziej pomogli mu już koledzy – dzięki dobremu podaniu był niemal sam na sam z bramkarzem, ale znów strzelał nieprzekonująco. Mogło być 2:0, mogło być chociaż 1:0, ale to do tego potrzeba napastnika odpowiedniej jakości.

I nagle, zupełnie niespodziewanie i niepotrzebnie, Lichtsteiner pociągał rywala za koszulkę – na tyle , że sędzia odgwizdał jedenastkę. Na prowadzenie Rumunów nic wcześniej nie zapowiadało. Nie ukrywajmy, Rumuni atakować dziś nie chcieli – oddali rywalom pole gry, a sami nastawiali się na kontry. Tych byli w stanie wyprowadzić kilka, tuż obok bramki uderzał Alexandru Chipciu, a zaraz po objęciu prowadzenia Sapunaru obił słupek.

Podopieczni trenera Iordanescu mogli zamknąć ten mecz po niespełna 30 minutach. Dla nich byłby to scenariusz idealny, bo wyglądali na zespół trochę gorzej przygotowany fizycznie, który potrzebowałby jeszcze chwili oddechu, jakby spotkanie z Francją dało im się aż za mocno we znaki. A przez to, że tylko jedną sytuację zamienili na gola, spokoju nie było.

Reklama

W żadnym wypadku nie powinniśmy obawiać się Szwajcarów. Ktoś powie „mają już cztery punkty”, ale każdy, kto oglądał ich w akcji, przekonany być nie może. Shaqiri kręci rywalami, odjeżdża im, próbuje zagrywać i uderzać niekonwencjonalnie, przypominając jednak głównie jeźdźca bez głowy. Dzemaili – też potrafił zmarnować świetną okazję, tak jak i Seferovic. Jednocześnie często dopuszczali Rumunów pod własną bramkę. Chyba zbyt często.

Ani jedni, ani drudzy nie mogą być rozczarowani tym remisem. To był wynik najbardziej sprawiedliwy i chyba dość przewidywalny – dwa zespoły z tej samej półki, na bardzo zbliżonym poziomie. No i przede wszystkim jak najbardziej w naszym zasięgu.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...