Reklama

Siedem wspaniałych. Mistrzostwa pięknych bramek

redakcja

Autor:redakcja

15 czerwca 2016, 12:20 • 3 min czytania 0 komentarzy

„Nie da się oglądać tego Euro… dobrze że nie oglądam” napisał wczoraj na Twitterze prezes Legii Bogusław Leśnodorski, potwierdzając opinię, którą wcześniej wygłosił tam chyba każdy, kto w miarę regularnie „ćwierka”. Faktycznie – czempionat Starego Kontynentu póki co w przeważającej części męczy, frustruje i nie daje za grosz satysfakcji z oglądania. Ale jest coś, czemu nie można zaprzeczyć – piękne bramki padają na nim z zadziwiająco wysoką częstotliwością.

Siedem wspaniałych. Mistrzostwa pięknych bramek

To o tyle zaskakujące, że średnia bramek na mecz jest zastraszająco niska. Podczas gdy w pierwszej kolejce Euro 2012 wyniosła ona 2,5 gola na mecz, teraz nie zakręciła się nawet powyżej dwóch trafień przypadających na spotkanie (1,83). A jednak – mimo zaledwie 22 trafień, można wyłuskać bardzo wiele takich, przy których serce kibica zabiło mocniej.

Już na starcie dostaliśmy sygnał, że nie będzie nam dane zadowalać się byle czym. Maestro Dimitri Payet:

No, pozamiatał. Mecz otwarcia, a tu od razu gol turnieju? Odmienne zdanie na ten temat miał jednak inny z zawodników znanych z angielskich boisk, Eric Dier, który jako pierwszy zawodnik w historii zdobył dla Anglików gola z bezpośredniego rzutu wolnego. Styl a’la David Luiz. I poważny sygnał dla Payeta: nie, jeszcze nie gasimy świateł.

Reklama

Wcześniej swojego wolnego na bramkę zamienił też Gareth Bale. Można marudzić, że Kozacik zachował się jak amator, że róg wybrał jeszcze przed meczem i nie zmienił decyzji nawet widząc lecącą w przeciwną stronę piłkę, ale jej trajektoria lotu – typowa dla Bale’a maestria. Tak jak Cristiano ma swój „tomahawk”, tak charakterystyczne uderzenie najdroższego piłkarza świata również doczekało się własnego nazewnictwa. „Knuckleball”.

Klubowemu koledze ledwie dzień później pozazdrościł Luka Modrić. Może i nie załadował w okienko, strzał bardzie przypominał sprytnego szczura, ale technika jaką trzeba było się popisać, by prawidłowo „zdjąć” z powietrza taką świecę? Tę posiadają tylko nieliczni.

Nie mogliśmy sobie też w tym zestawieniu podarować polskiego akcentu. Nie tylko sam gol, ale i prowadząca do niego akcja to coś, z czego cała Polska była w tamtej chwili niezmiernie dumna. Nadal jest. Mączyński – Błaszczykowski – Milik. Mamy to!

Reklama

Asysta Błaszczykowskiego to jednak nic w porównaniu do tego, jakie ciasteczko Emmanuele Giaccheriniemu posłał dwa dni temu w hicie fazy grupowej Leonardo Bonucci. Jeden z najlepszych obrońców sezonu w Premier League nie ma szans dosięgnąć piłki, jeden z najlepszych bramkarzy na świecie nie ma możliwości skutecznie do niej wyjść. Pirlo nie ma, ale też jest zajebiście.

I na koniec – również piękna asysta po indywidualnej akcji na skrzydle, zakończona efektownym, niezwykle trudnym technicznie wolejem. Nie, to nie Brazylia i kombinacja Neymara z Douglasem Costą. Tym razem to Coleman i Hoolahan w rolach głównych.

***

Apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego powiemy wprost: panowie, czekamy na jeszcze więcej. Błagamy, choć w tym względzie nas nie zawiedźcie…

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...