Choć trzy dni temu w Paryżu zainaugurowano tegoroczne mistrzostwa Europy, to niewielu pamięta, że w tym samym mieście równo 60 lat temu doszło również do innego wiekopomnego wydarzenia. Na Parc de Princes rozegrano bowiem pierwszy w historii finał rozgrywek, które do dziś rokrocznie elektryzują setki milionów fanów na całym świecie. Rozgrywek, w których udział jest marzeniem każdego piłkarza i które dla niejednego z nich stanowiły windę do nieba.
13 czerwca 1956 roku na Parc des Princes Real Madryt zmierzył się ze Stade de Reims w premierowym starciu, którego stawką było zwycięstwo w Pucharze Europy (czyli – w dzisiejszej nomenklaturze – Lidze Mistrzów). „Królewscy” zwyciężyli wówczas po niesamowitej wymianie ciosów 4:3, tym samym po raz pierwszy zapewniając sobie miano najlepszej drużyny klubowej Starego Kontynentu. Gole strzelali Di Stéfano, Rial (dwie) i Marquitos dla Realu oraz Leblond, Templin i Hidalgo dla Reims.
Spotkanie tamto było jednak dopiero początkiem niesamowitej passy „Los Blancos”, którzy następnie triumfowali także w czterech kolejnych edycjach turnieju. W tym roku zaś pyknęła im jedenastka, a jednym z przystanków w drodze do sukcesu był – jakżeby inaczej – Paryż, gdzie pod koniec października zeszłego roku Real zremisował bezbramkowo z PSG.
