Pierwsze koty za płoty. Mecz otwarcia postawił poprzeczkę na niezwykle wysokim poziomie i wprost nie możemy się doczekać, aż poznamy odpowiedź, czy dziś choć jeden zespół będzie potrafił nie strącić jej tyłkiem i nie wylądować poza materacem. Cóż, wypada mieć nadzieję, że nie tylko goście, za których faktycznie płaci się sto milionów w europejskiej walucie, ale też ci, którzy na razie na tym poziomie mają wyłącznie mniemanie o sobie wczują się w podniosłą atmosferę piłkarskiego święta i dziś nam go nie popsują.
WYDARZENIE DNIA: Bratobójczy pojedynek dwóch… Szaków? Czaków? Kszhaków?! No, tych… Tego jednego Szwajcara z Albanii i drugiego Albana ze Szwajcarii.
Jakaż szkoda, że panu Darkowi akurat tego starcia nie będzie dane skomentować…
Na mistrzostwach świata mieliśmy już braci Boatengów w barwach Ghany i Niemiec. Na mistrzostwach Europy? Nie, do tej pory nic w tym rodzaju. Rodzeństwo Xhaka przeciera szlaki – ten w powszechnej opinii bardziej utalentowany, Granit gra dla Szwajcarów, podczas gdy starszy z braci, Taulant, zdecydował się reprezentować ojczyznę rodziców. Ale też wcale nie było tak, że młodszy o półtora roku GX od początku chciał występować pod flagą kraju, w którym się wychował. Mimo otwartej deklaracji, który trykot chciałby zakładać podczas przerwy reprezentacyjnej, brak zainteresowania ze strony albańskiej federacji sprawił, że w końcu uległ umizgom oczarowanych jego talentem Szwajcarów. O Taulanta, którego preferencje były podobne, bić się już nie mieli zamiaru, więc efekt jest taki, jaki jest.
Prywatnie – najlepsi przyjaciele, którzy znają się na wylot. Dziś – rywale w walce o to, kto dorówna kroku Francji i już na starcie wypracuje sobie dorobek punktowy, który w końcowym rozrachunku może w zupełności wystarczyć do awansu z grupy. To, że wpadają na siebie już w pierwszym meczu na mistrzostwach to tylko najlepszy dowód na to, że ślepy los naprawdę potrafi być figlarzem.
CO MOŻEMY POMINĄĆ: Przedmeczowe Studio Plaża rozmowy z gośćmi z szeroko pojętego świata showbiznesu, które nie wnoszą absolutnie nic. Choć wczoraj na przykład Paweł Królikowski już na wstępie przyznał, że piłka nożna wcale go nie interesuje. Brawa za szczerość, przynajmniej od razu wiemy, że nadszedł czas, by przynajmniej na parę chwil przełączyć na „Pamiętniki z wakacji”.
DZIŚ WYSTRZELI: Lubimy iść pod prąd, więc nie napiszemy, że spodziewamy się kolejnej pajęczyny zdjętej przez Garetha Bale’a czy następnego skalpu Harry’ego Kane’a. Postawimy na to, że zastąpi ich w tym Marek Hamsik. Słowacy byli jedną z największych niespodzianek szczególnie pierwszej części eliminacji, gdy ogrywali nawet Hiszpanów i notowali sześć wygranych z rzędu. No a kto ma ich pociągnąć za uszy, jak nie niekwestionowany lider i pomocnik, którego u siebie widziałoby pół Europy, a także ukochany podopieczny prezesa Napoli Aurelio De Laurentisa?
Celownik już nastawiony.
DZIŚ ZGAŚNIE: Żeby zgasnąć, najpierw trzeba świecić, czego o jego postawie na boisku raczej nigdy nie można było powiedzieć. A jednak – Haris Seferović nie tylko łapie się wciąż do reprezentacji Szwajcarii – on jest typowany do wybiegnięcia w pierwszym składzie na inauguracyjne spotkanie Euro!
Przypomnijmy – to ten gość, który swego czasu wrzucił na Twittera więcej zdjęć z działki z Jackiem Danielsem w ręce (jedno) niż strzelił w tamtym okresie bramek (łatwo policzyć). A gdy w końcu trafił – w sytuacji tak prostej, że swój dorobek poprawić powinien nawet Jose Kante – postanowił uciszyć swoich własnych kibiców, którym nie spodobało się, że zamiast pracować nad formą, Haris żłopie łychę.
Dobra, czyli czymś jednak błysnął. Uff, to i zgasnąć może.
I nie dajcie się zwieść hasłu pod tytułem: „to drugi najlepszy strzelec Szwajcarów w eliminacjach”. No owszem. Tylko że pierwszy Xherdan Shaqiri skończył z ledwie czterema bramkami na koncie, a Seferović swój kunszt snajperski pokazywał dwukrotnie na tle San Marino oraz raz przeciwko Estończykom.
CO NA OBIAD/TRUNEK WIECZORU: Z pewnością około 14:58 nadejdzie ten moment, w którym uświadomicie sobie, że w meczu Szwajcarii z Albanią wartych obejrzenia jest może dwóch graczy na krzyż, a Walia ze Słowacją fakt, mają Hamsika i Bale’a, ale mają też cały zastęp Hubocanów, Hrosovskich, Durisów, Nemców, Gunterów i Cotterillów. Taką traumę najlepiej wyleczy ulubiony koc, pod którym będzie można się schować na dłużej po kolejnym strzale w maliny Armando Sadiku czy innego Shkelzena Gashiego. No i oczywiście dużo gorącej, szwajcarskiej czekolady na poprawę nastroju.
Na szczęście grają wyspiarze – i to dwa razy, mecz po meczu. Co to oznacza?
CO SIĘ NA PEWNO NIE WYDARZY: Niezależnie od tego, czy Rosjanie powiozą „Synów Albionu” czwórką, czy obnażą ich braki w przygotowaniu fizycznym, czy ekipa Roya Hodgsona skończy skłócona ze sobą na amen i czy Harry Kane postanowi, że rzuca to wszystko i wyjeżdża w Bieszczady – Anglicy i tak nie przestaną myśleć o sobie jako o faworytach do tytułu. I wierzyć, że ten turniej to TEN turniej. Ten, w którym ojcowie futbolu wreszcie zabiorą puchar tam, gdzie jego miejsce.
NASZ TYP: Jaki obrót może przybrać mecz Albanii ze Szwajcarią? Stanowczo odradzamy odpuszczanie sobie drugiej połowy. Szwajcarzy to bowiem prawdziwi mistrzowie końcówek. W eliminacjach ze swoich 24 goli, aż 18 strzelali w drugich połowach (Szwajcaria powyżej 0,5 gola w 2. połowie – 1,75 w Expekt). W zespole Albanii nie wygląda to już tak radykalnie, ale też przeważają trafienia w drugich odsłonach – 4 bramki, podczas gdy w pierwszej połowie starć w kwalifikacjach Albańczycy zdobyli 3 gole (kurs w Expekt na więcej goli w 2. połowie – 2,30).
Tak jak pisaliśmy wcześniej, dziś w meczu Słowacji z Walią liczymy na sporo wartych uwagi przebłysków Hamsika, jednak nie można zapominać o tym, że Walijczyków w najtrudniejszych momentach prowadzić ma najdroższy piłkarz na świecie – niezależnie od tego, co próbowano wmawiać Cristiano przez dość długi czas po transferze Bale’a. Walijczyk w każdej chwili może odpalić torpedę, która jednym uderzeniem zatopi Słowaków (gol Bale’a? 2,60 w Expekt), udowadniał to przecież i w klubie, i w reprezentacji nie raz i nie dwa. Z drugiej strony by tak się nie stało ma zadbać wyróżniający się zawsze fryzurą gracz Napoli, do spółki… kto wie, może z pracującym w reprezentacji znacznie intensywniej niż w klubie na zagraniczny transfer Ondrejem Dudą (bramkę zawodnika Legii Expekt wycenia na 6,00)?
W drodze do Francji Anglicy ładowali bramki aż miło. Odejmując im nawet te z meczów z San Marino średnia wychodzi grubo powyżej dwóch na spotkanie. A jeśli ktoś uważnie śledził sparingi przed samym turniejem widział, że tak jak z przodu potencjał jest, tak z tyłu zapanował lekki freestyle więc można się w tym spotkaniu spodziewać goli. I to z obu stron (powyżej 2,5 gola w Expekt – kurs 2,50), bo przecież Rosjanie z przodu mają choćby Artema Dzyubę. Mierzącego prawie dwa metry kolosa, który w reprezentacji strzela średnio raz na dwa mecze i który w tym sezonie zachwycił formą w barwach Zenita, strzelając 15 goli w lidze i 6 w Lidze Mistrzów (kurs w Expekt na gola Dzyuby – 3,25).
CZAS: 7 godzin 45 minut (z Copa America: 13 godzin 45 minut)
ANTENY: 15:00 Albania – Szwajcaria – Polsat, Polsat Sport, Polsat Sport 2
18:00 Walia – Słowacja – Polsat Sport 2
21:00 Anglia – Rosja – Polsat Sport 2