Wczoraj z tego żartowaliśmy. Pisaliśmy, że Nawałka powinien oglądać finał Copa del Rey w asyście kardiologa, skoro Krychowiak zgłosił uraz, a on sam stawi się w Arłamowie jak koń po westernie. Na gorąco po meczu piłkarz dementował te informacje – mówił w „PS”, że nie grał z blokadą, na zastrzykach. Minął jeden dzień i nadeszły hiobowe wieści. Tak, absolutnie hiobowe. Grzesiek naciągnął mięsień uda, rozpoczyna intensywne leczenie i prawdopodobnie przez dwa tygodnie nie pojawi się na murawie.
Gdyby z urazem wyleciał Rybus czy nawet Zieliński – jakoś jeszcze byśmy to przeboleli. Wiadomo, że strata jakościowa byłaby potężna, ale Krychowiak to – patrząc z perspektywy naszej kadry – kompletnie inny poziom. To nie jeden zawodnik, to po prostu formacja sama w sobie. Destruktor, a przy tym boiskowy lider, który w kluczowym momencie potrafi spiąć cały zespół. I nagle ten człowiek, nie mający żadnej konkurencji, wypada niemal na ostatniej prostej przed Euro. Diagnoza co prawda wskazuje tylko dwa tygodnie i Grzesiek – znając jego charakter – zechce zapewne wymusić szybszy powrót, ale jak takie historie się kończą, chyba nie musimy nawet przekonywać. Na ogół źle. Albo bardzo źle.
Ten sezon był w wykonaniu Krychowiaka rwany. Nie mógł rozegrać kilku miesięcy na takim poziomie jak w kampanii 2014/15, bo nie pozwalało na to zdrowie. Albo wypadł na 1,5 miesiąca po skręceniu kolana, albo nie był w stanie złapać odpowiedniego rytmu, który pozwoliłby mu biegać i walczyć na takiej intensywności, do jakiej wcześniej przyzwyczajał. Nikt jednak w Hiszpanii nie miał o to pretensji – wszyscy wiedzieli, że taki zawodnik bazuje na typowej fizyce. Wybieganiu, wydolności i sile. I nawet Krychowiak grający na 50-60 procent możliwości, był lepszym defensywnym pomocnikiem niż wielu prezentujących swój optymalny poziom. Nie piszemy tu rzecz jasna o Borysiuku, tylko choćby o jego konkurentach z Sevilli – N’Zonzim i Cristoforo.
Cóż pozostaje Nawałce… Albo ćwiczyć organizację gry opierając się na Zielińskim, Jodłowcu i Linettym, albo w ostatniej chwili przywrócić z urlopu wspomnianego Borysiuka, który właśnie spaceruje z narzeczoną po Rzymie. 50 meczów w sezonie zrobiło swoje. I choć Krychowiak jest absolutnym wzorem profesjonalizmu – zdrowia nie oszukasz.
Fot. FotoPyK
***
JUŻ DZIŚ WIELKA GALA WESZŁO – START 19:00, OBECNOŚĆ OBOWIĄZKOWA!