Reklama

Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Klopp zatrzymuje Borussię

redakcja

Autor:redakcja

07 kwietnia 2016, 22:40 • 3 min czytania 0 komentarzy

Starcie Borussii Dortmund z Liverpoolem nie było otwartą wojną z wykorzystaniem pełnej artylerii. Dziś na Signal-Iduna Park podziwialiśmy książkową wręcz partyzantkę. Z zaskoku, tak aby oczywiście dźgnąć rywala, ale przede wszystkim samemu nie ponieść strat w ludziach. Ostatecznie skończyło się na bramkowym remisie, ale w gorszym położeniu przed rewanżem pozostają zawodnicy Tuchela. Tak wielkie problemy ze sforsowaniem defensywy rywali mieli w tym sezonie tylko dwa razy – za każdym razem mierząc się z Bayernem Monachium.

Nie był to mecz, który trzymał nas w napięciu od pierwszego do ostatniego gwizdka. Nie był to też mecz podczas którego strach było wyjść zaparzyć herbatę, bo istniałoby ryzyko, że przegapimy kolejną fantastyczną akcję. Jak na starcie drużyny Kloppa i grającej, choć niezwykle pragmatycznie, to jednak na wskroś ofensywnie Borussii, mieliśmy sporo przestojów w grze, chwil gdy na murawie nie działo się zbyt wiele. Te fragmenty nie wynikały jednak z nieudolności którejś ze stron czy braku pomysłu na rozegranie akcji – gospodarze i goście grali bowiem niezwykle czujnie, ostrożnie stawiali kolejne kroki i starannie przesuwali formacje. Wszystko po to by nie dać ani metra wolnej przestrzeni na błyskawiczny atak. To w sumie nic dziwnego, ale… Udawało im się. Istotnie – ani jedni, ani drudzy, nie mieli miejsca na jakiekolwiek kombinacje.

Nie taki diabeł straszny, jak go malują. Klopp zatrzymuje Borussię

Gdy jednak którakolwiek ze stron się zrywała – mieliśmy gwarancję tego, że nie będzie to jednorazowe natarcie. W grze Liverpoolu widać było rękę Jürgena, tę heavymetalową naturę, którą zaszczepia w swoich drużynach. Gdy zbierali się do ofensywy to pod żadnym pozorem nie brali jeńców – walili w bęben raz po raz, z każdej pozycji obtłukując bramkę Borussii. Chwila przegrupowania gospodarzy i znów bezustanne wzajemne neutralizowanie akcji w środku pola.

Paradoksalnie jedyny gol dla gości padł jednak nie w trakcie któregoś z oblężeń twierdzy Weidenfellera, ale po błyskawicznej kontrze. Źle odległość oszacował Hummels, zaspał Bender, a Piszczek nie dogonił uciekającego mu Origiego. Jakby tego było mało, Belg posłał w światło bramki regularnego farfocla, ale piłka zdążyła się jeszcze odbić od nogi Polaka i wturlała się do siatki.


Borussia? W tym meczu rozpędzała się zaskakująco ślamazarnie, jak gdyby w kluczowych momentach jakaś niewidzialna siła przytrzymywała ją za kołnierz. Aubameyang, który w Bundeslidze ładuje gole notorycznie, dziś snuł się po boisku. Nie dziwota zresztą, że nie mógł sobie znaleźć miejsca w polu karnym liverpoolczyków, skoro ci odpierając ataki pozycyjne BVB, między szesnastką a 30. metrem okopywali się, rozkładali miny, a na desancie trzymali jeszcze silnego Origiego. To, co rzucało się w oczy to przede wszystkim niewiarygodny przegląd pola dortmundczyków. W pierwszej połowie najwyższej jakości ciasteczkiem popisał się Weigl, a po zmianie stron – jak gdyby w hołdzie Beckenbauerowi – fantastycznie podał Hummels. Tylko popatrzmy, klasa światowa.

Reklama


Borussia do wyrównania doprowadziła po golu głową właśnie Matsa i być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jeden drobny szczegół. Kto do cholery wpadł na pomysł by mierzący 1,72 m Adam Lallana krył w polu karnym strefę z której najłatwiej wpakować piłkę do bramki? Totalny absurd.

Niby remis w pierwszym meczu nie jest dla Borussii tragedią, wszak prawdopodobnie na rewanż powróci szalenie istotny dla drużyny Tuchela Ilkay Gündoğan. Spoglądamy jednak w statystyki i optymizm ulatnia się jak bilety na Puchar Polski. Na Anfield niemieckie kluby przyjeżdżały 15-krotnie – łącznie zanotowały trzy remisy i dwanaście porażek… Masakra. Mimo wszystko nie przekreślamy szans BVB na awans. Pamiętajmy bowiem, że ta drużyna w tym roku kalendarzowym – a mamy za sobą już pierwszy tydzień kwietnia – wciąż nie poniosła porażki.

Najnowsze

Ekstraklasa

Dani Ramirez zabrał głos: Dziękuję za wsparcie. Z moim sercem wszystko w porządku

Piotr Rzepecki
1
Dani Ramirez zabrał głos: Dziękuję za wsparcie. Z moim sercem wszystko w porządku

Liga Europy

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

8
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

0 komentarzy

Loading...