– Piłkarskie oscary były sterowane jak wszystko. Piotr Dziurowicz przyznał mi, że najbardziej zdziwił go kiedyś sędzia Marczyk. Nie chciał pieniędzy za mecz, tylko żeby cała drużyna GKS oddała na niego głos w oscarach, bo on chce oscara – Paweł dzisiaj w znakomitej formie, sypie anegdotami jak z rękawa. Co sądzi o Piotrze Świerczewskim? – Na ksywę “Świr” zapracował. Jak w Przeglądzie pracowałem, a Piotrek grał w Lechu, to co chwila była jakaś historia: raz zepchnął jakiegoś naszego dziennikarza ze schodów. Potem wybulił dychę i sprawę załagodził. Innym razem zrzucił ze schodów kogoś z kontroli antydopingowej. Z Godlewskim było tak, że przywalił mu pod autokarem. To ADHD w połączeniu z wytrzymałością fizyczną pozwoliło mu jednak zrobić taką karierę. W drużynie dwóch chamusiów musi być. Poza tym Paweł odnosi się do słów Adama Godlewskiego, który stwierdził, że Zarzeczny ma niechęć do wydawania cudzych pieniędzy, a także ciekawie opowiada o słynnym finiszu ligi i meczu Legii z Wisłą, który “cała Polska widziała”. Polecamy!
A tu wczorajszy odcinek: