Reklama

Lewi obrońcy już nie tacy lewi?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

12 marca 2016, 13:04 • 5 min czytania 0 komentarzy

Zwykle była to najsłabiej obsadzona pozycja w Ekstraklasie. „Potrzebujemy zawodnika w to miejsce” to niemal tak często spotykany u nas komunał, jak „trzeba przeanalizować błędy i wyciągnąć wnioski” czy „musimy powiedzieć sobie kilka mocnych słów w szatni”. 

Lewi obrońcy już nie tacy lewi?

Mowa oczywiście o pozycji lewego obrońcy. W kadrze – newralgicznej od wielu lat, gdzie występować musiały przez lata takie wynalazki jak Grzegorz „człowiek, który zatrzymał Ronaldo” Bronowicki czy Paweł „człowiek, który nie zatrzymał Niemców” Golański. Niedostatek graczy na tej pozycji oczywiście widać było i w lidze. Dobór zawodnika na lewą stronę defensywy zwykle opierał się na weryfikacji: szrot or not.

Czasami jakimś cudem trafiła się perełka jak Costa Nhamoinesu (obecnie przekwalifikowano go w Sparcie na stopera, gdzie sprawdza się bardzo dobrze) czy Barry Douglas, ale częściej trzeba było zgrzytać zębami na widok pokrak pokroju Fernando Dinisa, Amira Spahicia czy Raula Gonzalesa. Dość powiedzieć, że jeszcze dwa sezony temu jednym z najbardziej efektywnych lewych obrońców ligi był Piotr Petasz ze swoją „najlepszą lewą nogą w Europie”. Gość, którego po testach odpaliła Sandecja.

Daleko nam oczywiście do gloryfikowania ruchów prezesów i trenerów. Cytując Winstona Wolfe’a z Pulp Fiction – to nie czas na lizanie się po fiutach. Raczej malutki kroczek w dobrą stronę niż kamień milowy. Wydaje się jednak, że wreszcie lewa obrona doczekała się widocznej gołym okiem poprawy i to w wielu miejscach naraz. A to za sprawą bardziej przemyślanej, ale i kosztownej rekrutacji, patrz Hlousek, a to przywrócenia do łask zawodników nieco zapomnianych jak Oleksy. A to znowu maksymalnego skorzystania z atutów danego zawodnika w strategii konkretnego zespołu jak miało to miejsce jesienią z Mrazem w Piaście Gliwice. Bardzo dobry w grze do przodu, za to potwornie elektryczny w obronie – okej, rzucamy go na wahadło, a z tyłu gramy trójką. Wyszło? Wyszło. Słowak spuścił co prawda wiosną nieco z tonu i jak stwierdził Latal „potrzebuje sobie odpocząć”, ale jego wkładu w długo zajmowaną przez gliwiczan pozycję lidera nie sposób nie docenić.

Wykluczając z naszego zestawienia cztery kluby, w których na lewej obronie panuje  od dłuższego czasu status quo na solidnym poziomie, a więc Zagłębie z Cotrą, Niecieczę z Jareckim, Śląsk z Dudu i Koronę z Sylwestrzakiem, na plus oceniliśmy zmiany aż w ośmiu miejscach:

Reklama

Legia: Tomasz Brzyski (średnia ocen Weszło wiosną: 4,33) -> Adam Hlousek (średnia jesienią: 5,00)
Piast: Piotr Brożek (średnia w poprzednim sezonie: 3,70) -> Patrik Mraz (średnia w tym sezonie: 5,31)
Cracovia: Adam Marciniak (średnia w poprzednim sezonie: 4,15) -> Paweł Jaroszyński (średnia w tym sezonie: 4,92)
Pogoń: Ricardo Nunes (średnia w poprzednim sezonie: 4,10), Hubert Matynia (średnia w poprzednim sezonie: 4,13) -> Mateusz Lewandowski (średnia w tym sezonie: 4,43)
Ruch: Daniel Dziwniel (średnia w poprzednim sezonie: 4,06) -> Paweł Oleksy (średnia w tym sezonie: 4,35)
Lechia: Nikola Leković (średnia jesienią 2014: 3,71) -> Jakub Wawrzyniak (średnia od transferu zimą 2015: 4,88)
Jagiellonia: Jonatan Straus (średnia w poprzednim sezonie: 4,50) -> Piotr Tomasik (średnia w tym sezonie: 4,60)
Podbeskidzie: Adam Pazio (średnia w poprzednim sezonie: 3,83) -> Adam Mójta (średnia w tym sezonie: 4,80)

W zasadzie wątpliwości mieliśmy jedynie odnośnie Cracovii, gdzie Adam Marciniak grał w okresie, gdy fatalnie wyglądającej defensywy nie rekompensowali w takim stopniu błyszczący teraz Jendrisek, Cetnarski, Kapustka czy wcześniej również Rakels. Bo w samej obronie wcale nie doszło do znaczącej poprawy – w sezonie zasadniczym Cracovia Podolińskiego (plus w ostatnim meczu Zielińskiego) straciła czterdzieści jeden bramek w trzydziestu meczach, teraz po dwudziestu sześciu kolejkach ma ich już trzydzieści sześć. Ale też z Jaroszyńskim w składzie w tym sezonie Cracovia tracił średnio 1,23 gola na mecz, a bez niego – już 1,53. Z trzynastu spotkań w których 21-latek zagrał, Pasy wygrały osiem, z trzynastu w których go nie było – zaledwie cztery. Wymowne.

Trzeba też zauważyć, że zespoły gdzie dostrzegliśmy zmianę na lepsze zajmują w większości miejsca w górnej połówce tabeli. Znamienne, że największa zmiany na gorsze to u piętnastej i szesnastej „siły” Ekstraklasy:

– w Górniku, gdzie kontuzjowanego Kosznika zwykle dość niechlujnie zastępował Magiera, przynajmniej póki nie pojawił się Ken „co ja robię tu, uuu” Kallaste. Wydaje się, że o ile hybryda tych dwóch graczy – wytrzymałości i szybkości Kallaste oraz niezłej techniki użytkowej Magiery – dałaby sobie radę w Ekstraklasie jako solidny skrzydłowy, o tyle ci dwaj w pojedynkę na lewej stronie defensywy są niezwykle łatwym celem dla rywali.
– w Wiśle, gdzie odejście Burligi i kontuzja Guzmicsa sprawiła, że od razu do pierwszego składu wskoczył Pietrzak, a podstawowy do tej pory Sadlok zajmuje miejsce u boku Głowackiego.

Nieco mniejsze spustoszenie w Lechu i Górniku z Łęcznej zasiało odejście Douglasa i Mraza. W Poznaniu okazało się, że ten który na stoperze był zwykle Kadarstrofą, na boku spisuje się poprawnie, na Lubelszczyźnie z kolei szybko odnalazł się Leandro, z którego Tarasiewicz jakimś cudem zdołał zrobić w Kielcach piłkarza.

Okazuje się więc, że ta wiecznie kłopotliwa lewa strona doczekała się wreszcie w wielu miejscach wiatru odnowy. Może jeszcze nie wichury, która spróchniałe drzewa o słabych korzeniach wyrwie i wyrzuci gdzieś kilometry w dal, ale na pewno bryzy wiejącej w dobrym kierunku. No bo ktoś potrafi sobie wyobrazić, że Piast Gliwice jesienią zachwycałby wszystkich dookoła jeszcze z Piotrem Brożkiem na lewej stronie? Albo świetną wiosenną serię Podbeskidzia z Pazio w miejsce Mójty? A także jak wielką stratą dla Legii – mimo dopiero kilku meczów w składzie – byłaby dłuższa nieobecność Adama Hlouska?

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...