Reklama

Na co stać PSG w tym sezonie? Na wszystko

redakcja

Autor:redakcja

09 marca 2016, 23:04 • 3 min czytania 0 komentarzy

Może i Diego Costa zrobił w akcji bramkowej z Thiago Silvy pospolitego Rymaniaka. Może i Trapp by uchronić PSG od 2:1 musiał w jednej z akcji wykazać się nie bramkarskimi umiejętnościami, a pajęczymi zmysłami. Nie zmienia to jednak faktu, że dalej awansował zespół bezsprzecznie lepszy. Lepszy zarówno pod względem czysto piłkarskim, ale i siły charakteru, bo PSG wygrało również próbę nerwów. To dziś nie tylko mocny zespół, ale i dojrzały, okrzepły, zgrany. Znacznie groźniejszy niż w ostatnich latach.

Na co stać PSG w tym sezonie? Na wszystko

Katarscy właściciele od momentu pojawienia się we Francji machali szabelką: chcemy być najlepsi w Europie. Mistrzostwa Francji to obowiązek, chcemy triumfować na kontynencie, chcemy wygrać Champions League. Z Paryża wyjeżdżały ciężarówki wypełnione mamoną, które dodawały ambicjom włodarzy wiarygodności, ale przykład Man Utd pokazuje dobitnie, że forsa – niby oklepane, ale jednak trzeba przypominać – to nie wszystko. Do stworzenia zespołu europejskiej czołówki potrzeba znacznie więcej, niż portfela bez dna. Kto pamięta jak mozolnie trwała budowa potęgi dzisiejszego Man City (a jeśli uważacie, że „mozolnie” to za mocne słowo, i tak zgodzicie się, że od razu nie zaskoczyli) ten wie, jaka to sztuka. No więc w PSG już się udało. Nie dlatego, że dzisiaj wygrali z Chelsea na Stamford Bridge, choć to też oczywiście swoje mówi, ale dlatego, że jakość jaką pokazali dziś pokazują cały czas. Te coroczne przechwałki ze stolicy Francji tym razem trzeba potraktować o wiele, wiele bardziej poważnie.

Przecież dzisiaj zagrali bez Verrattiego, a znajdziecie całe tłumy fachowców, które wyzwą was na pojedynek na pistolety, jeśli nie zgodzicie się, że to Włoch a nie Zlatan czy Thiago Silva jest najważniejszym piłkarzem PSG. Widać było, że bez niego ta pomoc aż tak płynnie nie współpracuje, ale i tak trzymała Chelsea w ryzach. Nie cały czas, bo to nie był mecz, w którym jeden zespół zabrał piłkę i jej nie oddał, tudzież urządził przed swoim polem karnym targi samochodów ciężarowych, jednak kontrola była. Owszem, mogło się potoczyć to różnie, gdyby Chelsea poszła za ciosem w pierwszej połowie, albo tuż po zmianie stron, gdy Trapp w 64 bronił idealnie na staropolskiego czuja, ale nie wpadło i znów PSG trafiła na właściwe tory.

Od pierwszej minuty na takich był Zlatan. Ci, którzy nie załapali się na zlatanomanię, lubią wytykać: Ibra zawodzi w najważniejszych momentach. Ibra nie strzela goli w ważnych meczach. No więc dzisiaj siedzą bardzo cicho, bo asysta przy golu Rabiota (a może jednak samobój?) wyborna, a potem pieczęć przy wyniku po perfekcyjnej wrzutce Di Marii. Ciekawy ten gol na 2:1 – niby strzelcem Zlatan, który nie dał szans, niby dośrodkowanie takie, że ma się ochotę zapętlić i oglądać z pięć minut tego rogala, ale i tak najlepsze było fantastyczne otwierające podanie Thiago Motty. Trzeba też za całokształt wyróżnić nieuchwytnego wielokrotnie Lucasa.

Chelsea? Jakbyśmy byli szydercami powiedzielibyśmy: może skupić się na lidze. A tak na serio, to za rok nie będzie ich w Champions League po raz pierwszy od 2003 roku, czyli pierwszy raz w erze Abramowicza. Kurtyna.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...