Piotr Mandrysz jest jedynym trenerem w lidze, który może postawić na nowatorską taktykę 2-2-6. Jeśli Termalica awansuje w tym roku do Ligi Mistrzów, na Euro oraz do finału NBA, to w zasadzie obędzie się bez wzmocnień: w Niecieczy zameldował się właśnie szósty napastnik, a więc niecieczanie są gotowi do gry na mniej więcej piętnastu frontach. Nawet reaktywacja Pucharu Ekstraklasy i faza grupowa Pucharu Polski nie byłyby im straszne.
Powiemy to, co powiedzieć należy, i co wszyscy myślicie: a kto bogatemu zabroni? Nikt. Jak będą chcieli kupić sobie jedenaście nominalnych dziewiątek – ich sprawa. Niemniej pocieszna to polityka transferowa. Zimą w Niecieczy zameldowało się już dwóch napastników, Elvis Bratanović i Stefan Nikolić. ŻADEN nie dostał jeszcze choćby minuty w Ekstraklasie, a tutaj już kolejny napastnik – Gutkovskis, młody z Łotwy, który w wieku dziewiętnastu lat został tam królem strzelców. Ta trójka zdąży w ogóle zadebiutować przed, powiedzmy, końcem kwietnia? A przecież są jeszcze Kędziora (który dopiero co strzelił dwa gole z Lechem), Juhar, Kowal. Zdaje nam się, że Mandrysz do tej pory nie słynął z ultraofensywnej taktyki a la Brazylia w 1936.
Taki Nikolić podpisał dwuletni kontrakt, Gutkovskis na cztery i pół roku. Bratanović rośnie na kandydata do naszej weszlackiej nagrody im. Bogdana Stratona – przyszedł z kontuzją, a zrobił takie wrażenie na wszystkich, że aż zasypali go konkurentami. Wiemy, że Termalica bije się o utrzymanie, a w takich okolicznościach zrozumiałe jest poszukiwanie nowych rozwiązań, ale w tym tempie za chwilę będą mieli gotową, domkniętą kadrę na przyszły sezon: złożoną z samych napastników.