Kiedyś – serio, widzieliśmy wycinki z prasy – ludzie narzekali, że wprowadzenie meczów przy sztucznym świetle zabije ducha futbolu i doprowadzi do jego komercjalizacji. Potem podobnym zagrożeniem stały się mecze przekładane dla wygody telewidzów. Kolejne granice były przesuwane, a futbolowe dinozaury narzekały – to już nie to samo, co stare, dobre czasy. Co dekadę można było podmieniać tylko obiekt tęsknoty – raz za ofensywną, otwartą piłką, innym razem za reprezentacyjnym futbolem wolnym od farbowanych lisów, jeszcze kolejnym za czasami, gdy gruby portfel nie dawał aż tak olbrzymiej przewagi nad resztą stawki. I jakkolwiek absurdalnie to brzmi – dziś chyba tęsknimy za wielomilionowymi transferami dokonywanymi przez europejskich gigantów.
A to dlatego, że o wiele łatwiej było znieść kilkadziesiąt milionów euro wykładane przez największe kluby w Europie na magików pokroju Ibrahimovicia czy Cristiano Ronaldo, niż na Timma Klose czy Elkesona. Zapraszamy na nasz ranking najbardziej przepłaconych zawodników okienka, choć… tak naprawdę trochę ciężko nam znaleźć jakikolwiek nieprzepłacony transfer…
10. Elkeson: Guangzhou Evergrande => Szanghaj STIP, 18,5 miliona euro
Okej, facet jest legendą jednego z największych chińskich klubów. Okej, strzelił w jego barwach kilkadziesiąt goli, miał spory udział przy zdobyciu trzech kolejnych tytułów mistrzowskich oraz dwóch tytułów klubowego mistrza Azji. Dwukrotnie zdobywał nagrodę „Złotego Buta”, dwukrotnie lądował w jedenastce sezonu Azjatyckiej Ligi Mistrzów. ALE. Został ściągnięty prosto z Botafogo za dość skromną kwotę, bo niecałe sześć milionów euro. Nie jest już postrzegany jako młody talent, bo ma 26 lat. No i przede wszystkim – nigdy nie grał poza ligą chińską, nigdy nie zadebiutował w dorosłej reprezentacji, a i w młodzieżowych miał tylko krótki epizod. Słowem – jeden z dziesiątek Brazylijczyków.
No i jeden z dziesiątek Brazylijczyków był długo najwyższym transferem okienka. 18 i pół miliona euro za gościa, który nigdy nie wyszedł ponad ligę chińską. Tak, oczywiście, że transfer musieli wykonać właśnie Chińczycy. Jak się miało później okazać – 18,5 miliona za jedną z ligowych gwiazd to niemalże promocja.
9. Gianneli Imbula: FC Porto => Stoke City, 24,25 miliona euro
Tu mamy największy problem, bo czujemy, że tuż po zamieszczeniu nowego zawodnika Stoke City w zestawieniu najbardziej przepłaconych transferów, on zacznie wciągać nosem całą Premier League. Dlatego Imbula jednak jest tak nisko – bo to gość z potencjałem, który pokazywał w Ligue 1, że potrafi grać w piłkę na najwyższym poziomie. Potem jednak była przygoda z Portugalią, bardzo nieudana, podczas której nie był w stanie wywalczyć sobie nawet regularnego miejsca na placu. Od początku listopada zagrał w lidze 87 minut.
Anglicy wycelowali za niego ponad 24 miliony euro, bijąc tym samym klubowy rekord transferowy Stoke. Można się bawić.
8. Ning Jiang: Guangzhou R&F => Hebei China Fortune, 8,35 miliona euro
Hebei China Fortune za kasę zaoszczędzoną na kontrakcie Radovicia kupiło sobie gościa, który brzmi jak ying-yang i kosztuje 8,35 mln wg Transfermarkt. Ten przynajmniej pograł coś w reprezentacji i ma na koncie dwa mistrzostwa, ale i tak kwota, jaką zapłacili za niego niedawni pracodawcy serbskiej gwiazdy Ekstraklasy przeraża.
7. Benik Afobe: Wolverhampton => Bournemouth, 13,3 miliona euro
Napadzior, którego skuteczność wywołuje strach u wszystkich bramkarzy na zachód od Berlina. W Championship, bardzo wymagającej lidze, ustrzelił aż dziewięć goli w 25 rozegranych meczach. Nic dziwnego, że Bournemouth postanowiło wyjąć go z tej fantastycznie obsadzonej ligi za niemal promocyjną cenę 13,3 miliona euro.
Inna sprawa, że żarty z transferu powoli się kończą. We wtorek Afobe strzelił trzeciego gola w swoim czwartym meczu. W Anglii taki dorobek jest warty przynajmniej siedem milionów funtów. Takie czasy…
6. Ke Sun: Jiangsu Suning => Tianjin Quanjian, 9,2 miliona euro
Kolejny chiński no-name, legenda klubu Jiangsu Sainty, który w ostatniej dekadzie (czyli za gry chłopaka w tym klubie) wygrał dwa razy krajowy puchar i raz rozgrywki zaplecza tamtejszej ekstraklasy. Do tego trzydzieści spotkań w reprezentacji i opinia uzdolnionego skrzydłowego, ale płacić za niego ponad 9 milionów euro? Wybaczcie, my tego – ha – nie kupujemy.
5. Jinhao Bi: Henan Jianye => Shanghai Greenland Shenhua, 11,14 miliona euro
Jeden występ w reprezentacji Chin, kompletnie nieudana przygoda z Europą i dwie pozycje – środek napadu i obrony. Cóż to za ananasik? To Jinhao Bi, słynny głównie ze względu na swój słuszny wzrost. Naszym zdaniem rosłego pół-obrońcę, pół-napastnika można było zakontraktować odzywając się do Tomasza Hajty, ale Chińczycy wolą lokalsa. Wolą go na tyle, że warty na Transfermarkcie 250 tysięcy euro zawodnik, został kupiony za ponad 11 milionów. Chiny nie biorą jeńców.
4. Zhang Lu: Liaoning FC => Tianjin Quanjian, 9,8 miliona euro
Olbrzymi talent, nazywany niekiedy chińskim Buffonem, legenda tamtejszej piłki, którą na poważnie interesował się Manchester United, gdy David De Gea miał odejść do Realu Madryt. Nie no, żartujemy. To jakiś kompletny “no-name” z ligi chińskiej, który zagrał ledwo dwa mecze w kadrze, w której pozycja bramkarza nie jest jakoś szczególnie oblegana. Inna sprawa, że klęska nieurodzaju w klasowych golkiperów podbija wartość tych przynajmniej solidnych. W każdym razie – w tym okienku Lu Zhang poszedł za 10 milionów, choć Transfermarkt wycenia typa na 100 tysięcy euro.
Na bank wybroni im Klubowe Mistrzostwa Świata, o ile Quanjian utrzymają się w lidze, bo to jednak marka nieco mniejsza niż chociażby Guangzhou.
3. Lewis Grabban: Norwich => Bournemouth, 9,35 miliona euro
Bezlitosny snajper pochodzący z Jamajki, w tym sezonie strzelił aż jednego gola, a oszołomione tym wynikiem strzeleckim Bournemouth lekką ręką wydało na niego trochę ponad 9 milionów euro. W Norwich zagrał w tym sezonie jakieś 250 minut, a po transferze na początku stycznia zdążył już uciułać kolejne pięćdziesiąt w czterech spotkaniach. Inwestycja z miejsca zaczęła się zwracać, a Grabban z pewnością swoimi osiągnięciami w tym sezonie zasłużył na wymienianie w kontekście alternatyw dla Wayne’a Rooneya w reprezentacji Anglii. Przydałoby się tam trochę jamajskiego luzu, który już teraz mają na pewno działacze Bournemouth.
2. Timm Klose: VfL Wolfsburg => Norwich, 12 milionów euro
Rezerwowy Wolfsburga idzie za 12 milionów do Norwich. Przeczytajcie sobie to zdanie na głos. Chłop zagrał w tym sezonie Bundesligi osiem spotkań, a jednak ktoś w Anglii stwierdził, że będzie wart pieniędzy, które kiedyś wystarczyłyby na kupno Gonzalo Higuaina. Świat się zmienił…
1. Jackson Martinez: Atletico Madryt => Guangzhou Evergrande, 42 miliony euro
Ujmijmy to tak: wciąż nie do końca wierzymy w ten transfer. 42 miliony euro!? Czterdzieści dwa miliony? Miejsce na podium wśród największych zimowych transferów w historii piłki nożnej, drożsi zimą byli tylko Juan Mata i Fernando Torres. Ogółem? Miejsce w TOP 40, przed Nedvedem, Villą, Hazardem, tuż za plecami Falcao, Szewczenki i Jamesa Rodrigueza. I to wszystko za kasztaniaka, który nie wytrzymał tempa w Atletico Madryt? Gościa, który od Mistrzostw Świata w Brazylii permanentnie zawodzi? Trzy gole w tym sezonie, w tym jeden z Astaną, mimo wielu, naprawdę wielu szans. Jasne, transfer do Chin tego typu gwiazdy jest zaskakujący, wręcz sensacyjny, w końcu Chińczycy sięgają po gracza ze ścisłego topu, ale… Za taką kwotę? Tego konkretnego piłkarza? W tym konkretnym momencie jego kariery? Atletico sprzedające go z zyskiem po tak nieudanej połowie rundy?
Okienko słabe, w dodatku niesłychanie przepłacone. To idzie nowe? Chińsko-angielskie?