Reklama

Futbol pod ostrzałem – historia Bubamary

redakcja

Autor:redakcja

02 lutego 2016, 14:21 • 7 min czytania 0 komentarzy

Z okolicznych wzgórz, na Sarajewo spada tysiące pocisków moździerzowych. Na ulicach trwają walki, każdy kolejny dzień to dziesiątki nowych ofiar; do źródła jedynej czystej wody prowadzi aleja snajperów, której pokonanie graniczy z cudem. Mówi się o obozach gwałtu, gdzie brutalni żołnierze znęcają się nad kobietami. A w tle, oni. Młodzi chłopcy, nie do końca rozumiejący, co się wokół nich dzieje. Chcą w tym momencie robić tylko jedną rzecz – grać w piłkę. Poznajcie Bubamarę – szkółkę futbolową, działającą w czasie wojny domowej w Bośni i Hercegowinie.

Futbol pod ostrzałem – historia Bubamary

Predrag Pasić, widząc co zaczyna się dziać na Bałkanach mógł wyjechać w bezpieczne miejsce. Zdecydowanie nie był postacią anonimową, z kadrą Jugosławii pojechał na Mundial w 1982 roku (choć nie grał ani chwili), przez dwa sezony nosił koszulkę Stuttgartu. Wiele lat kariery przyniosło mu tuziny kontaktów, ewentualna przeprowadzka w głąb Europy nie sprawiłaby mu żadnych trudności. Ale nie podjął tej decyzji – nigdy nie był w stanie zrozumieć, jak ludzie potrafią mordować, ze względu na kolor skóry, wyznanie czy nieporozumienia polityczne. W piłce był zakochany i dostrzegał w niej prawdziwą moc, zdolną zjednoczyć nawet wobec tak potężnej siły, jaką jest wojna.

Nigdy nie chciałem zostawić Sarajewa. Jako piłkarz zwiedziłem wiele miejsc, w jednych widziałem kościoły, w drugich meczety. U nas było inaczej. Zawsze powtarzałem, że to jedyne miasto na ziemi, gdzie idąc spacerem możesz spotkać obok siebie kościół, meczet i synagogę. Jesteś w domu i z jednej strony słyszysz dzwony, a z drugiej nawołującego do modlitwy muezina. Byłem bardzo dumny z tej otwartości, to miejsce ukształtowało mnie jako człowieka. Gdy wybuchła wojna domowa i zdecydowałem się nie wyjeżdżać, myślałem – co mogę zrobić dla tej społeczności? – mowi Pasić.

Predrag_Pasic_Novo_vrijeme

Predrag Pasić, założyciel Bubamary.

Reklama

Wybrał to, na czym się zna – futbol. Założył szkółkę piłkarską. Zasady były proste, mógł przyjść każdy, kto podobnie do niego, kocha ten sport, bez względu na jakiekolwiek różnice kulturowe. Bubamara miała być jak Bośnia przed wojną. Przyznajmy, pomysł to szalony – za oknami trwa krwawa jatka, a tymczasem gdzieś poza tym, jedynym zmartwieniem ma być to, czy piłka jest odpowiednio napompowana, z parkietu nie wystają drzazgi, a bramki wielkością są równe sobie. Idylla, ale wtedy prawdziwa, rzeczywista. Pasić sprawił, że młodzi chłopcy słysząc słowo snajper nie mieli w głowie faceta z karabinem, ale Christo Stoiczkowa i Romario.

W radiu ogłosiłem, że zakładam szkółkę. Na początku myślałem, że nikt nie przyjdzie, może sześciu, siedmiu chłopaków. A pojawiło się ponad 200 osób. Muzułmanie, Chorwaci, Serbowie. Na zewnątrz ludzie zabijali się przez te różnice, a ja uczyłem dzieci, że one czynią nas silnymi. Mieli myśleć jak drużyna.

Ponad 200 osób! Gdyby jeszcze ośrodek znajdował się gdzieś na obrzeżach miasta, schowany przed kulami i pociskami z moździerzy. Ale nie, by pograć wtedy w piłkę trzeba było dostać się do Skenderii, ulokowanej w samym centrum miasta. Co gorsza, hala sąsiadowała z ulicą Zmaja od Bosne – ale mało kto wtedy używał oficjalnej nazwy, to była po prostu Aleja Snajperów. Wzdłuż niej wyrastało zbyt wiele wysokich budynków, by jakikolwiek strzelec wyborowy, mógł zrezygnować z tak dobrego miejsca. I żaden nie rezygnował – dane na rok 1995 mówią o 225 zabitych, z czego ponad 1/4 stanowiły dzieci. Część z nich zmierzała pewnie do Bubamary.

55cba0cf47578e271551aa9c8450b957

„Uwaga, snajper!”

Rodzice moich podopiecznych często brali udział w walkach, stając po różnych stronach barykady. Słyszeliśmy dźwięki spadających łusek, strzały oddawane przez snajperów, ale dzięki piłce potrafiliśmy się od tego odciąć. Na boisku nie było nawet agresji, było spokojnie. Naprawdę, te dzieci pomogły mi przetrwać. Kiedy widziałem, jak są szczęśliwe, gdy mówią mi o swoich planach na przyszłość, że chcą zostać gwiazdami futbolu, zrozumiałem jak bardzo takie uczucia są ważniejsze od nienawiści. Dało mi to siłę.

Reklama

*

Historia Pasicia jest o tyle ciekawa, bo pokazuje jak szybko rozejść mogą się drogi dwóch osób, które jeszcze niedawno działały w jednym celu, ramię w ramię. To były lata 80, gdy Pasić grał dla FK Sarajewo – spotkał tam człowieka, który później miał na zawsze zapisać się w kartach historii. Radovan Karadżić, były prezydent Serbskiej Republiki Bośni i Hercegowiny. Oskarżony o zbrodnie ludobójstwa – chciał wyeliminować nieserbów z terytorium Bośni, to on miał doprowadzić do mordu w Srebrenicy. Ale założyciel Bubamary znał go z innej strony – w klubie był psychologiem, oddelegowanym tam do pracy ze stolicy.

Jego przemiana była dla mnie szokiem. To są dwie różne osoby: Karadżić z klubu i Karadżić znany, niestety, przez historię. Gdy był w zespole uczył nas, jak działać razem. 24 facetów, różne religie, różne narodowości, a on przekonywał, że tylko będąc jednością osiągniemy sukces. A potem? Gdy doszedł do władzy był tylko jeden naród, jedna religia. Nie spodziewałem, że jego prawdziwe oblicze jest inne, że jedna osoba może tak bardzo się zmienić. Nigdy nie odpowiem sobie na pytanie, jak to się stało? Zabiorę je do grobu.

Karadżić czeka obecnie na wyrok haskiego trybunału, grozi mu dożywocie.

*

Predrag uczył nas nie tylko jak dobrze grać w piłkę. On pokazywał jak być dobrym człowiekiem – Adin Ferhatovic, jako młody chłopak gracz szkółki, później trener.

*

Przygnębiający jest fakt, że szkółka, która przyniosła ze sobą tyle dobrego, mogła jakoś funkcjonować w czasie wojny domowej, a dziś okazuje się to niemożliwe. Bubamary w Bośni już nie ma.

Od 2001 roku podopieczni Pasicia trenowali na boisku przy lotnisku w Ilidży – kompleks należał do starej, jugosławiańskiej firmy, która jednak padła w latach 80. Wiadomo jak było na Bałkanach, zamieszanie spowodowane wojną sprawiło, że nikt nie przejmował się takimi rzeczami jak prawo własności, więc Pasić po prostu zagospodarował opustoszałe miejsce. Wpompowano tam sporo pieniędzy, ćwierć miliona euro, powstały kolejne trzy boiska, dzieciaki miały gdzie trenować. Ale w kwietniu 2014 roku, burmistrz Ilidży zarządził eksmisję, wyrzucił szkółkę i już wrócić nie pozwolił. Dnie i noce obiektu pilnowały ochrona, brama była zamknięta.

Gdy nas wyrzucili, boisk od razu zaczęła używać drużyna FK Sarajewo. To w sumie ironia – mówimy o moim byłym klubie, którego byłem ikoną. A musiałem z nimi rywalizować, przez lata zabierali mi to, co sam wypracowałem. Dosłownie – ukradli z pięciu trenerów, zawodników wyjmowali regularnie – mówi Pasić.

Próbował jeszcze walczyć, ale w końcu musiał się poddać. Wszystkie roczniki przejął najważniejszy klub w stolicy, a sam Pasić, chyba niejako na pocieszenia, został tam skautem.

Szkoda – to mogło się potoczyć inaczej. Jeszcze w 1996 roku w mieście pojawił się Inter, który swoim programem Inter Campus objął między innymi Bubamarę. Był to projekt, a właściwie organizacja non-profit, założona przez Massimo Morattiego, która wspierała dzieci zakochane w futbolu, pochodzące jednak z uboższych okolic. Klub wysyłał ludzi koordynujących treningi, ale też rzeczy, przydatne zarówno w futbolu, jak i codziennym życiu. Do dzisiaj zresztą, część drużyn szkolnych ubrana jest w koszulki w czarno-granatowe pasy.

Chłopcy ze szkółki mogli poznać trochę świata. Brali udział w turniejach we Włoszech, Holandii i Hiszpanii. Spotykali znanych piłkarzy, jak Roberto Baggio i Giacinto Facchetti. Cały projekt miał tak niesamowitą historię, że zainteresował się nim nawet Eric Cantona, który przyjechał tu i zrealizował jeden odcinek swojego programu, Futbolowi Buntownicy.

*

Jedno się Pasiciowi nie udało, tak jak i on, tak żaden z jego podopiecznych nie wystąpił na Mistrzostwach Świata. Najbliżej był Ervin Zukanović, który długo kręcił się wokół kadry – grał w eliminacjach, ale gdy miał pojechać z zespołem na zgrupowanie w USA… nie dostał wizy.

Nasze historie chyba wytworzyły między nami specjalną więź – mówił Zukanović. Rzeczywiście, wielu piłkarzy przetrwało wiele, by znaleźć się na szczytach futbolu. Vedad Ibisević był w ukryciu, gdy słyszał, jak żołnierze mordują jego dziadka. Ojciec Harisa Medunjanina został zabity w czasie wojny domowej. Edin Dżeko sam prawie zginął od bomby, ale jego matka powstrzymała go od wyjścia na podwórka. Chłopak chciał po prostu pograć w piłkę.

Mając w głowie takie wspomnienia, musieli sobie nawzajem pomagać, być drużyną. Zupełnie jak Bubamara.

*

Nie mam pretensji, że ludzie nie martwili się o moją szkółkę. Bośnię zrujnowali politycy. Wykorzystali wojnę, by się wzbogacić, to samo stało się po powodzi [w 2014 roku kraj dotknęła, powódź stulecia, zabrała ponad 40 osób]. Jestem szczęśliwy, że mogłem pracować, kierując się swoimi ideałami. Gdy idę ulicą, mogę trzymać głowę wysoko, bez wstydu. Wstydzić będą się moi przeciwnicy, gdy spotkam ich w przyszłości – kończy Pasić.

*

Dlaczego Bubamara? Po bośniacku znaczy to biedronka, a w tamtych rejonach wierzą, że przynosi ona szczęście. Mają rację.

PAWEŁ PACZUL

Najnowsze

1 liga

Concordia Elbląg odpowiada na zarzuty dot. match-fixingu

Bartosz Lodko
1
Concordia Elbląg odpowiada na zarzuty dot. match-fixingu
Francja

Radosław Majecki się rozkręca. Trzeci mecz z rzędu na zero z tyłu

Bartosz Lodko
0
Radosław Majecki się rozkręca. Trzeci mecz z rzędu na zero z tyłu
Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
6
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...