Wczoraj strzeleckie popisy w 2016 roku z pełną pompą rozpoczął Robert Lewandowski, jego gole dały Bayernowi zwycięstwo nad HSV, a dziś liczyliśmy, że w ślady starszego kolegi z reprezentacji pójdzie Arkadiusz Milik. Ajax podejmował u siebie całkiem solidne Vitesse, była więc okazja, by zatrzeć nie najlepsze wrażenie po pierwszym wiosennym meczu z ADO Den Haag. Co tu dużo mówić, nie wyszło, statystyki Polaka (11 goli i 11 asyst we wszystkich rozgrywkach) ani drgnęły.
Ujmijmy to tak – w bazach fotoreporterów cykających fotki na tym spotkaniu przybędzie zdjęć Milika, na których nasz rodak szeroko rozkłada ręce. Oczywiście nie w geście triumfu (takich jest sporo), były to raczej oznaki rosnącej irytacji. Zresztą uzasadnionej, czujemy się w obowiązku wziąć napastnika reprezentacji w obronę. Jego koledzy z linii pomocy:
– sami łakomili się na gole, co kończyło się zazwyczaj strzałem niecelnym lub takim, z którym bramkarz nie miał problemów (mówimy również o sytuacjach, w których mogli dograć Milikowi w zasadzie do pustaka),
– nie grzeszyli precyzją, większość piłek w kierunku Polaka była zagrywana dość niechlujnie.
Momentami wyglądało to trochę nawet tak, jakby Arek napluł komuś do zupy, a ten mecz był rewanżem za niecny uczynek. Naprawdę ciężko było nie odnieść wrażenia, że przy lepszych wyborach Younesa, El-Ghaziego czy Bazoera, drużyna z Amsterdamu wrzuciałby Vitesse 3-4 bramki. Oczywiście całej odpowiedzialności nie można zrzucić na barki tych gości, bo Milik też mógł lepiej rozegrać np. ostatni kwadrans. Goście w poszukiwaniu bramki wyrównującej rzucili się do ataku, a w związku z tym Polak miał bardzo dużo wolnej przestrzeni, można się było popisać. Okazje były trzy.
Pierwsza: indywidualną akcję zakończył złym strzałem.
Druga: próbował naciągnąć sędziego Bjorna Kuipersa na rzut karny, choć raczej mógł utrzymać się na nogach (był lekko zahaczany).
Trzecia: sprytnie przygotował sobie pozycję strzelecką po dograniu z lewej strony, ale skiksował przy próbie uderzenia.
Rzecz jasna tylko wariat mógłby bić na alarm po dwóch przeciętnych meczach Milika bez gola, ale umówmy się – w związku z czerwcowym Euro, ta wiosna będzie tak wyglądać, będziemy dokładnie monitorować poczynania reprezentantów i wyłapywać zarówno każdą zwyżkę formy (oby jak najczęściej), jak i każdy dołek. Napastnik Ajaksu na razie jest delikatnie pod kreską.
Pozytywy? Ajax tak jak przed tygodniem zagrał kaszanę, ale znów wygrał i utrzyma przewagę nad wiceliderem (na razie sześć punktów, PSV gra jutro). Kolejny malutki kroczek w kierunku mistrzostwa. Jedyna bramka w meczu padła po… 25 sekundach.