Jeśli chodzi o popisy strzeleckie, początek roku 2016 jest w wykonaniu polskich piłkarzy bardzo obiecujący. Michał Żyro zaliczył wejście smoka do Championship (już trzy bramki), Patryk Tuszyński ładuje gola za golem w Pucharze Turcji, a bramkarzy rywali pokonywali już również Kamil Grosicki, Marcin Wasilewski, Jakub Błaszczykowski oraz Grzegorz Krychowiak. Nawet Łukasz Fabiański był bliski zaliczenia efektownego trafienia w starciu z Manchesterem United! Jest dobrze. A nadzieje na to, że będzie jeszcze lepiej wiązaliśmy ze wznowieniem rozgrywek Eredivisie i powrotem do gry Arkadiusza Milika.
W trakcie kilkutygodniowej przerwy nic nie zmieniło się w hierarchii napastników Ajaksu – Polak pojawił się w pierwszym składzie na mecz z ADO Den Haag i na boisku przebywał 83 minuty. Jednak najważniejsza wiadomość jest taka – druga strzelba naszej reprezentacji dziś nie powiększyła swojego dorobku bramkowego. To był dość dyskretny występ Milika. Pewnym pocieszeniem może być fakt, że w związku z tym Polak nie odstawał zbytnio od swoich kolegów – cały Ajax wypadł blado.
Milik oddał trzy strzały na bramkę 11. ekipy Eredivisie. Jeden celny, ale akurat ta próba wykonana była z tak piekielnie trudnej pozycji, że samo skierowanie piłki w odpowiednim kierunku można rozpatrywać w kategoriach małego sukcesu. W 25. minucie Polak dopadł do futbolówki kilka metrów przed bramką, podjął decyzję o strzale piętą i został zablokowany. Poza tym zdarzyło mu się jeszcze po prostu chybić celu w drugiej połowie. Z jednej strony – to trochę za mało, by można było mówić o udanym powrocie do gry, z drugiej – nasz zawodnik, jako człowiek, który poniekąd żyje z podań, mógł narzekać na brak wsparcia.
Ajax wygrał wyjazdowe spotkanie z niżej notowaną drużyną z dwóch powodów.
Po pierwsze: błysnął Amin Younes i zdobył bardzo ładną bramkę (to w zasadzie była jego jedyna udana akcja w całym meczu).
Po drugie: gospodarze, którzy wykazali się sporą determinacją w gonieniu wyniku chyba zapomnieli, że Jasper Cillessen to fachowiec z wyższej piłki. Co prawda jeden z nich podjął próbę wykluczenia go z futbolu nie tylko w tym meczu, ale i na dłuższy czas, sprzedając bramkarzowi soczystego kopa w facjatę, ale Holender wrócił między słupki i nie dał się pokonać. A okazji ku temu kilka było (większość wynikała z gry na chaos, długich zagrań w pole karne). Zabrakło wykończenia.
Cóż, czekamy na więcej. Zarówno w wykonaniu całego Ajaksu, ale przede wszystkim Arkadiusza Milika.