Pamiętacie ten slogan, który przyświecał Polakom jadącym na EURO 2008? „Bo liczy się sport i dobra zabawa”. No, nie da się ukryć, że nawet najlepsza drużyna bez atmosfery daleko nie zajedzie. A gdzie wytworzyć klimat pod dobre wyniki jak nie przy kieliszku. Zawodnicy Stomilu, korzystając z wolnych dni, zbyt mocno do serca wzięli sobie jednak dbanie o harmonię w zespole i popularyzowanie tytułowej sentencji.
Dobra sytuacja w tabeli, start przygotowań dopiero za kilka dni, urodziny dwóch kolegów – wszystkie znaki na niebie i ziemi mogły olsztynianom wskazywać, że czwartkowy wieczór to dobry moment na to by dać w szyję. Tymi, którzy tego dnia mieli kilkukrotnie usłyszeć jeszcze wiwaty na swoją część, byli Ukrainiec Irakli Meschia oraz popularny „Mafia”, czyli wieloletni napastnik Stomilu, Paweł Łukasik. Szczególnie ten drugi w środowisku znany jest ze swojego intensywnie napędzanego procentami trybu życia. A skoro taki stary wyga zabiera się za rozkręcenie imprezy to można się spodziewać, że nie wszyscy wyjdą z tego bez szwanku. Poszło hasło i butelki zostały napoczęte już w budynku klubowym. Pierwsza, druga, trzecia i… niestety, nadszedł ten przykry moment, który wielu zna z imprez: wizyta funkcjonariuszy.
Być może sprawna libacja w nie ujrzałaby nawet światła dziennego, gdyby nie wyjątkowa głupota zawodników Stomilu. Nie żebyśmy kiedykolwiek posądzali piłkarzy o wyjątkowa inteligencję, co to, to nie, ale żeby nachlać się w klubie i zamykać klubowego dozorcę na klucz w jakieś małej izdebce? No to trzeba już kompletnie na łeb upaść. Zabrakło, jakkolwiek dziwnie to brzmi w tym przypadku, trzeźwej dedukcji i oszacowania ewentualnych konsekwencji, a te okażą się zapewne bardzo przykre. Uwięziony przytomnie skontaktował się bowiem z najbliższym komisariatem policji. Jeden z zawodników (w notowaniach kibiców przewodzi Łukasik) wieczór skończył na izbie, reszta pewnie już skrzętnie skorzystała z zaproszenia prezesa na tzw. dywanik. Pewne jest, że kac po czwartkowej libacji będzie nie tylko zdrowotny.
Panowie, rada na kolejny raz (choć wątpimy w to czy dojdzie do skutku): kupić flaszki, rozgościć się w mieszkaniu, odpalić MTV – na pewno będzie bezpieczniej. A i kac drugiego dnia łagodniejszy.
Jakie będą konsekwencje? Jakieś – na pewno, zakulisowo mówi się, że polecą głowy. W klubie nie odbierają telefonów, prezes nie podjął póki co żadnych decyzji, ale wie, że oczekiwania są i brak zdecydowanej reakcji nie wchodzi w rachubę – byłby kompromitacją.