Reklama

Ruch przymierza Visnakovsa. Gratulujemy odwagi!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

07 stycznia 2016, 20:46 • 2 min czytania 0 komentarzy

Aleksejs Visnakovs, starszy, aczkolwiek mniej utalentowany brat Eduardsa, rozpocznie przygotowania do rundy wiosennej z drużyną Ruchu Chorzów. To nie jest informacja dnia, zapewne w ogóle nie powinniśmy zaprzątać nią sobie i wam głów, bo droga do gry Visnakovsa dla “Niebieskich” jest jeszcze długa, ale wybaczcie – jakoś nie potrafimy machnąć na to ręką. 

Ruch przymierza Visnakovsa. Gratulujemy odwagi!

Nawet nie chodzi o to, że przymierzanie takiego gościa to całkowite zaprzeczenie polityki stawiania na młodych Polaków, którą kiedyś tu i ówdzie ludzie Ruchu zapowiadali. Po prostu każdemu, kto zna historię poprzednich podejść tego piłkarza do naszej ligi, w głowie powinna zapalić się czerwona lampka. Wycie syren również byłoby uzasadnione. Po pierwsze, indywidualnie gość nie gwarantuje jakości, którą powinien mieć obcokrajowiec grający w naszej lidze. Poprzeczka nie jest zawieszona zbyt wysoko, ale Łotysz dwukrotnie udowodnił, że do niej nie doskakuje. Od czasu do czasu znajdzie się w odpowiednim miejscu i strzeli gola (cztery dla Cracovii, jeden dla Widzewa), ale już liczba asyst jest w jego przypadku mocno śmieszna – dwie w sześćdziesięciu meczach. Przypominamy – to skrzydłowy.

Po drugie – i chyba ważniejsze – obie poprzednie przygody Visnakovsa z naszą ligą kończyły się w ten sam sposób.

Cracovia – spadek do pierwszej ligi.
Widzew – spadek do pierwszej ligi.

Oczywiście po tych degradacjach Łotysz zawijał się z Polski i szedł kopać się po czole gdzieś indziej. Czyli nie dość, że gość na boisku wnosi niewiele, to dziwnym trafem jego obecność w drużynie zwiastuje problemy. Nigdy nie przyszłoby nam do głowy, że któryś z trenerów/dyrektorów sportowych będzie na tyle odważny, że umożliwi facetowi ustrzelenie osobliwego hat-tricka. A jednak, są takie plany. Starszy “Wiśnia” pewnie myśli teraz sobie: “do trzech razy sztuka!”.

Reklama

A może odwrotnie – marzy mu się rekord? Gdyby spadł z naszej ligi z trzema różnymi klubami, to byłoby coś! Nawet Polakom, którzy przez całą karierę utrzymują się na poziomie Ekstraklasy, nieczęsto się to udaje.

Żeby nie było, że nie ostrzegaliśmy. Zresztą działaczom Ruchu chyba musimy przypomnieć, że w tej zabawie z kompletowaniem kadry wcale nie chodzi o to, by liczba patafianów się zgadzała. Trzeba ją ograniczać! A w Chorzowie pogoniono Gigołajewa, ale zastępstwo szykują “godne”.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...