Reklama

Znów Arsenal z Barceloną, ale i powiew egzotyki

redakcja

Autor:redakcja

14 grudnia 2015, 13:10 • 4 min czytania 0 komentarzy

Od kilku lat losowania fazy pucharowej Ligi Mistrzów nie wzbudzają w nas już takiego podniecenia jak kiedyś. Kilka klubów na tyle ugruntowało swoją pozycję, że zwyczajnie ciężko sobie wyobrazić 1/8, czy nawet 1/4 finału bez ich udziału. W dodatku zazwyczaj te ekipy zwyciężają swoje grupy, a gdy dodamy jeszcze do tego wszelkie zastrzeżenia – że Real nie może trafić na Barcelonę, a Arsenal na Chelsea, w tym sezonie jeszcze Zenit na Dynamo Kijów – okazuje się, że co roku dostajemy odgrzewane kotlety.

Znów Arsenal z Barceloną, ale i powiew egzotyki

No bo powiedzcie, czy zaskakuje was para Arsenal – Barcelona?

Ale jednak, to Liga Mistrzów, możemy psioczyć na powtarzalność, schematyczność i pewną rutynę, gdy znów w półfinałach znajdzie się pół ligi hiszpańskiej, a i tak będziemy to wszystko śledzić z wyjątkową uwagą. Tym bardziej, że los już teraz napisał kilka naprawdę fajnych scenariuszy.

Z cyklu „starzy znajomi” na pierwszy plan wysuwa się oczywiście wspomniane starcie londyńsko-barcelońskie. Mesut Oezil w barwach Arsenalu odwiedza Camp Nou, przy jego boku Alexis Sanchez. Brzmi całkiem fajnie, gdyby nie fakt, że „Kanonierzy” w fazie grupowej momentami wyglądali jak zagubione dzieci we mgle na lodowisku. Na wrotkach. W takiej dyspozycji trafić na tercet Messi-Suarez-Neymar? Nie życzylibyśmy nawet największym wrogom.

Dalej, Paris Saint Germain kontra Chelsea. Ibrahimović na ścieżce po pierwszy tytuł Ligi Mistrzów w historii, kontra triumfator dwukrotny, w dodatku z takimi „potęgami” jak Porto i Inter Mediolan. Jose Mourinho aktualnie jednak nie wygląda na magika z tamtych lat, bardziej na tego sfrustrowanego gościa, który kończył swoją kadencję w Realu Madryt wojenką z Casillasem. Sam fakt, że do ostatniego meczu londyńczycy drżeli o wyjście z grupy świadczy o tym, w jakim dole jest dziś Chelsea. Tabela ligowa również nie kłamie. Chelsea ma do lidera osiemnaście punktów straty, PSG ma z kolei siedemnaście punktów przewagi nad wiceliderem. I naprawdę, nie przekonuje nas tłumaczenie, że mają innych ligowych rywali, bo dzisiaj Chelsea nie wygląda na zdolną do przejścia nawet przez AS Monaco albo Olympique Lyon. Niemniej jednak – to jedna z najciekawszych par. Także ze względu na Davida Luiza czy wspomnienia z ubiegłej edycji LM.

Reklama

Juventus… Te ananasy też mogły chyba trafić lepiej. Ubiegłoroczni finaliści zmierzą się bowiem z Bayernem, który właśnie trawi sobie spokojnie Bundesligę, a ma zamiar w podobny sposób zdominować też Ligę Mistrzów. Czy monachijczyków da się w ogóle pokonać? Tak, udowodniła to Borussia Moenchengladbach. Ale jednocześnie pokonanie Bayernu to zadanie z pogranicza świata nauki i wiary – w tym sezonie dokonali tego tylko trzej rywale, Wolfsburg w Superpucharze, Arsenal w fazie grupowej LM i właśnie Borussia w lidze. Czy Juventus będzie tu czwartym do brydża? Delikatnie rzecz ujmując – śmiemy wątpić. Tym bardziej, że „Stara Dama” w tym sezonie wyjątkowo kiepsko radzi sobie z grą na dwa fronty. Gdy skupiała się na Lidze Mistrzów – w Serie A wyłapywała po czapce od wszelkiej maści Sassuolo i tym podobnych potęg. Gdy we Włoszech zaliczyła serię zwycięstw – pary zabrakło im w LM. A przecież ciężko oczekiwać, by w lutym kompletnie odpuścili pogoń za głównymi rozdającymi w bitwie o scudetto.

Mianem ciekawego można też określić dwumecz Realu Madryt z AS Romą, szczególnie po grupowych starciach rzymian z Barceloną. „Królewscy” wylosowali całkiem porządnego rywala, ale jednak – nie z tej najbardziej upierdliwej półki, na której czekał choćby Arsenal czy Juventus. Tu powinno być gładko. Nikt w Madrycie nie wyobraża sobie i nie bierze pod uwagę innego scenariusza.

No i wreszcie egzotyka, czyli to co z jednej strony najmniej ciekawe piłkarsko, z drugiej – jakże radosne, że wreszcie w 1/8 finału mamy trochę fikuśnych zespołów. Mowa tu przede wszystkim o Dynamie Kijów, które napędziło stracha Chelsea, a teraz zmierzy się z Manchesterem City. Fajnie, że drużyna z państwa ogarniętego wojną i chaosem na murawach wciąż radzi sobie znakomicie. Dodatkowy smaczek – będzie można w kolejnych dwóch spotkaniach obejrzeć kilku reprezentantów Ukrainy, z którymi już wkrótce zmierzymy się na Euro. Najbardziej cieszą się jednak pewnie fani ligi angielskiej – po losowaniach Chelsea i Arsenalu, przynajmniej City trafiło w miarę przystępnego rywala.

KAA Gent – VfL Wolfsburg. Cóż. Brzmi bardziej jak jakieś spotkanie z fazy grupowej Ligi Europy, a jednak – jeden z tych klubów trafi do ćwierćfinałów najważniejszej klubowej imprezy w Europie. Podobnie zresztą odbieramy dwumecz Benfica – Zenit Sankt Petersburg. Z jednej strony – no nie będziemy raczej oglądać tych spotkań z namiętnością i uczuciem towarzyszącym derbom Londynu czy innemu El Clasico. Z drugiej – czekaliśmy na takie pary, czekaliśmy na ten powiew świeżości, który przynoszą Belgowie, Portugalczycy i Holendrzy. Ci ostatni uzupełniają rozpiskę 1/8 finału swoim dwumeczem z Atletico Madryt. Szans zbyt wielkich nie dajemy, ale jednak – wyszli z grupy z Manchesterem United.

No dobra, to akurat o niczym nie świadczy.

Najnowsze

Inne kraje

Kluby z Arabii Saudyjskiej chcą Kevina De Bruyne. W grze 100 milionów euro

Patryk Fabisiak
0
Kluby z Arabii Saudyjskiej chcą Kevina De Bruyne. W grze 100 milionów euro
Ekstraklasa

Pertkiewicz: Marchewka zamiast kija z młodzieżowcami, kwota w PJS co najmniej podwojona

Patryk Fabisiak
7
Pertkiewicz: Marchewka zamiast kija z młodzieżowcami, kwota w PJS co najmniej podwojona

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...