Ojgen Polanski, nasz ulubieniec. Definicyjny przykład najgorszego sortu farbowanego lisa i czystego kunktatorstwa przy wybieraniu narodowych barw. Raz mu się chce grać dla Polski, potem się nie chce, by później znowu zapałać miłością do orzełka. Ojgen, te chwiejne nastroje – może ty w ciąży jesteś?
Dziś Polanski znowu przemówił, zapewniając w rozmowie z WP, że kiedyś będzie jeszcze chciał zagrać dla Polski. Jak to się mawia – nie wiadomo, obiecuje czy grozi. Ojgen, chłopie, Nawałka jeździł do ciebie, rozmawiał, przekonywał, a ty pokazałeś mu drzwi. Zrezygnowałeś, odmówiłeś dość stanowczo. Powiedziałeś „nie” na propozycję, o której marzy każdy kopiący gałę nad Wisłą chłopak. „Kiedyś jeszcze będzie mi się chciało” ani trochę nie brzmi jak jakakolwiek próba posypania głowy popiołem, ale brzmi, jakbyś miał zamiar swoją zgodą na grę wyrządzić nam wielką łaskę. No po prostu zaszczyt kopnął, nie możemy się doczekać aż ponownie dostępny będzie tak wybitny talent! Dzięki, że jesteś.
Kiedyś to znaczy kiedy?„Nie wykluczam, że nowy rozdział w kadrze zacznie się dla mnie po Euro”. Sorry, ale my wykluczamy i mamy nadzieję, że osoby decyzyjne również. Na dzień dzisiejszy twoja obecność w kadrze KIEDYKOLWIEK po takich a nie innych wypowiedziach i decyzjach byłaby wyłącznie kłopotliwa, tylko burzyła atmosferę. Są w orbicie kadry gracze gotowi iść boso do Częstochowy byleby otrzymać powołanie, są młodzi zawodnicy, dla których to spełnienie marzeń, i naprawdę nieporównywalnie lepiej stawiać na takich, niż na kogoś, kto traktuje reprezentację Polski jak wypad na grzyby – pojadę, nie pojadę, zobaczymy, czy mi się zachce i czy będzie pogoda.
Lepiej skup się facet na tym, żeby nie zlecieć na pysk z Hoffenheim do 2. Bundesligi. Ostatnie miejsce, 9 punktów w 14 meczów – jest w co ręce włożyć.
Fot. FotoPyK