Reklama

Magia w polu kukurydzy. Kto nie widział, ten faja!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 listopada 2015, 20:46 • 3 min czytania 0 komentarzy

El Clasico? Już było. Kiedy? Przed momentem. Gdzie? W Niecieczy. Dlaczego nie oglądaliście? Bo tak jak większość, która interesuje się piłką kopaną, doszliście do wniosku, że w meczu Termaliki z Piastem nie ma prawa wydarzyć się coś, co zasługiwałoby na waszą uwagę. Tymczasem na otwarcie stadionu w polu kukurydzy poszły fajerwerki na murawie, istny show już nie tylko dla Januszy. O tym spotkaniu będziemy pamiętali po dzisiejszej imprezie, po całym weekendzie i po zakończeniu sezonu. Oto mocny kandydat do najlepszego meczu tych rozgrywek.

Magia w polu kukurydzy. Kto nie widział, ten faja!

Nienawidzimy chronologii, unikamy jej jak ognia. Kiedy tylko widzimy w pomeczowych tekstach relację minuta po minucie, suche zdania, co i w którym momencie się działo – momentalnie robi nam się nie dobrze. Ale jeśli oddać emocje z tego spotkania, to odtwarzając je krok po kroku. Akcja po akcji, gol po golu. Bo głowa ciągle chodziła to w jedną, to w drugą stronę…

W 25. minucie Termalica strzeliła pierwszego gola na ekstraklasowych boiskach w Niecieczy. To było wyrównanie, wynik otworzył już wcześniej Osyra. Dla gospodarzy zaczął po stałym fragmencie gry Sołdecki, kilkadziesiąt sekund później – też po rzucie rożnym – poprawił Foszmańczyk. Ale na dwa ciosy Piast, jak na lidera przystało, odpowiedział też dwoma ciosami: Vacek dobił strzał Maka, a Barisić w 30. minucie świetnie wykończył wrzutkę Mraza.

Pięć minut, cztery gole. Pierwsze historyczne pół godziny gry w Niecieczy i od razu 2:3. Szok.

Sorry, ale ten mecz to jakieś pieprzone szaleństwo. Któż to słyszał, by takie widowisko zorganizować w najmniej odpowiednim momencie – akurat między odpoczynkiem po robocie a prasowaniem koszuli na wieczór. Po tych dwóch kwadransach świetną robotę między słupkami zaczął robić Szmatuła: on zatrzymał na linii piłkę, gdy ta odbiła się od Drozdowicza, kilkukrotnie ratował kolegów z pola i obronił po przerwie rzut karny. Termalica biła głową w mur, choć przebiła go dziś trzy razy. Dużo robił Kędziora, który kręcił byłymi kolegami aż miło, a z Osyrą zabawił się tak, że chyba wmówił mu, że ten go musi sfaulować. Aż szkoda tej zmarnowanej jedenastki.

Reklama

Trener Mandrysz pewnie nie dowierza. Jak to możliwe, by na własnym boisku strzelić trzy gole i nie ugrać nawet punktu? Jak to możliwe, by oddać 24 strzały na bramkę i nic nie dopisać w tabeli? Najłatwiej było powiedzieć, że nie mieści się to w głowie. Czyli dokładnie tak, jak w wielu sytuacjach zachowywali się Markowski, Sołdecki i Jarecki. Ten pierwszy zablokował uderzenie Nespora i, próbując wybić piłkę, dwukrotnie (!) w nią nie trafił, pomagając z trafieniem rywalowi. To byli dziś wymarzeni przeciwnicy dla chorwacko-czeskiego duetu napastników, świetnie wspieranych przez Mraza i Pietrowskiego. Znów niezły był Mak, tradycyjnie też Vacek.

W Niecieczy lało tak, że początkowo aż żal było niespełna trzech tysięcy ludzi na stadionie. Ale wyszło z tego takie partidazo, w trakcie którego mieszkańcy powinni wyjść na ulicę i tańczyć. 24 do 15 w strzałach? Wow. Gdyby tylko Termalica to wygrała, państwo Witkowscy powinni dać tydzień wolnego wszystkim pracownikom. Ale i tak, Ronaldo z Messim tego nie przebiją.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...