Reklama

Błąd przy strzale Mikity? „Uśmiałem się z tego.”

redakcja

Autor:redakcja

19 listopada 2015, 12:40 • 3 min czytania 0 komentarzy

Naprawdę nie chcielibyśmy psuć humoru Arkadiuszowi Malarzowi, tym bardziej, że w ostatnim czasie jedną przykrą informację już otrzymał. Mamy tu na myśli powrót do zdrowia Dusana Kuciaka, który oznacza mniej więcej tyle, że wczorajszy mecz z Chojniczanką najprawdopodobniej był dla Malarza ostatnim w tym roku. A dwanaście miesięcy okraszone jedynie ośmioma występami to – przyznacie sami – niespecjalny powód do radości. Trudno nam jednak przejść obojętnie obok kolejnych wypowiedzi drugiego bramkarza Legii, w których rozkosznie usprawiedliwia swoje błędy lub – o czym będzie za chwilę – próbuje wmówić ludziom, że oczywisty błąd jednak błędem nie był. Z czysto edukacyjnych względów po prostu musieliśmy zająć stanowisko w tej sprawie.

Błąd przy strzale Mikity? „Uśmiałem się z tego.”

Otóż po rewanżowym meczu z Chojniczanką, w rozmowie z dziennikarzem sport.pl, Malarz powrócił do starcia numer jeden i do puszczonego w nim gola. Wypowiedział się następująco:

Po meczu przypomniałem sobie, że większość piszących o piłce, zna się na niej lepiej, niż my – zawodnicy i trenerzy. Przeczytałem, że to był straszny błąd Malarza… Uśmiałem się z tego.

No tak, Malarz się uśmiał. Kiedy przeczytał, że w tej sytuacji popełnił dosyć poważny błąd, musiał wyglądać mniej więcej tak, jak na zdjęciu tytułowym. Jak rozumiemy, nie obejrzał tej sytuacji kilkanaście razy na powtórkach, nie przeanalizował swojego ustawienia czy reakcji, tylko po prostu wybuchnął śmiechem. A czy oglądający strzał Mikity kibice Legii również się śmiali? Być może, ale musiał to być śmiech przez łzy. Przypomnijmy więc źródło całego dowcipu (od 1:15):

Reklama

A teraz poważnie – jesteśmy zupełnie załamani brakiem ambicji, jaki płynie ze słów Malarza. Wiadomo, strzał nie był tak łatwy do obrony, jak się niektórym wydaje, ale bramkarz Legii powinien zadać sobie jedno pytanie: czy skuteczna interwencja była tu możliwa? Ile tego typu strzałów obroniłby na dziesięć prób – jeden lub dwa czy jednak dziewięć? Albo, czy gdyby na jego miejscu stał Dusan Kuciak, to również padłby gol? Nie zapominajmy, że mowa tu o uderzeniu z 35. metra boiska, gdzieś spod linii bocznej, na dalszy słupek, i to w dodatku w miejsce, w którym akurat Malarz stał. Tak naprawdę wystarczyło odrobinę szybciej wyprostować rękę i piłka nie wpadłaby do siatki.

Jeżeli bramkarz aspirujący do miejsca między słupkami w drużynie wicemistrza Polski uważa, że nie popełnił błędu przy tego typu golu, to zastanawiamy się, jak w ogóle wyobraża sobie swoją rolę. Być może wydaje mu się, że Legia potrzebuje golkipera, który broni wyłącznie łatwe strzały, a o te trudniejsze nikt nie będzie miał żadnych pretensji. Pytanie tylko, dlaczego więc drugim bramkarzem ma być akurat on, a nie byle chłopak wyciągnięty z III ligi, któremu można by płacić jakieś dwadzieścia razy mniej?

Zwracamy też uwagę, że to nie pierwszy raz, kiedy interpretacja boiskowych zdarzeń w wykonaniu Malarza nieco różni się od interpretacji wszystkich innych obserwatorów. Pamiętacie jego ostatnie dotknięcie piłki przed ponad półrocznym pójściem w odstawkę? Wtedy akurat nie zdecydował się zbyć tematu śmiechem, ale wytłumaczył, że próbował jedynie zasłaniać twarz. Dla przypomnienia, dwie klatki z tego wydarzenia – górna przed kontaktem z piłką, dolna po:

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...