Reklama

Dlaczego polskim piłkarzom „wiecznie się nie chce”?

redakcja

Autor:redakcja

07 listopada 2015, 15:42 • 7 min czytania 0 komentarzy

Coraz częściej środowisko piłkarskie zaczyna mówić o roli motywacji. Póki co jednak wielokrotnie słyszymy o męskich słowach w szatni czy potrzebie wyjścia skoncentrowanym na drugą połowę. Brakuje jakichkolwiek solidnych, psychologicznych podstaw odpowiedzi na pytanie „jak sprawić, by ci sami ludzie zagrali lepiej?”. Jeśli już jakiś klubowy przedstawiciel zacznie wspominać o niezwykle modnym zwracaniu uwagę na psychikę, bądź bijącym rekordy popularności przykładaniu wagi do szczegółów (rzadko jednak szczegóły stają się czymś konkretnym, zazwyczaj są tym samym, co 30 lat wcześniej) i tak nie otrzymujemy poważnej analizy. Sprawdźmy czy naprawdę kluby czerpią z nowinek naukowych tworząc idealne środowiska do rozwoju talentów.

Dlaczego polskim piłkarzom „wiecznie się nie chce”?

Najlepszym możliwym sposobem użycia pieniędzy jako motywatora jest pozbycie się ich jako kluczowego czynnika, by ludzie skoncentrowali się na pracy – Daniel Pink, amerykański psycholog

PYTANIE PIERWSZE: CZY PREMIE MOTYWUJĄ?

Reklama

Premie w piłkarskim środowisku stały się czymś równie oczywistym jak fakt zieloności murawy. Co sezon, a w bardziej bezczelnych przypadkach wręcz co rundę, mamy do czynienia z zabawą pt. „Rada drużyny negocjuje z prezesem/dyrektorem/właścicielem wysokość premii na kolejny okres”. W pamięci mamy chociażby brutalne rozmowy na temat wsparcia Cracovii, by uchronić zespół przed relegacją. Zastanówmy się przez chwilę czy tego rodzaju motywacja tak naprawdę odnosi skutek pożądany przez prezesów i właścicieli? Wedle Daniela Pinka, autora bestsellerowej pozycji („Drive”) na ten temat, jest to jedno z najgorszych możliwych posunięć.

Premie tak naprawdę prowadzą do myślenia o swoich obowiązkach jako karze, zabijają przyjemność wynikającą (w naszym przypadku) z samej gry, przenosząc koncentracje zawodników do klubowych gabinetów i rozważań o ile dodatkowych zer poszerzy się wyciąg z konta. Niestety nie ma to specjalnego przełożenia na poprawę gry, a możemy mówić o wręcz odwrotnym efekcie. W wielu przypadkach doprowadzają wręcz do oszukiwania, demoralizacji i innych problemów.

Załóżmy, iż klub X obiecał napastnikowi Y sowity dodatek jeśli ten strzeli określoną ilość bramek. Cóż dzieje się później? Y strzela z każdej pozycji, frustruje się na rzekomą skąpą liczbę podań od partnerów, macha rękoma deprymując kolegów po każdym błędzie. Często w ostateczności nawet jeśli uda się spełnić cel bramkowy to ma to miejsce przy dużo większej ilości prób i zmarnowanych akcji niż wcześniej.

Do podobnych wniosków doszedł inny psycholog – Karl Dunker. Przeprowadził on eksperyment, w którym jednej grupie kontrolnej powiedział, że za rozwiązanie zagadki logicznej zapłaci, a drugiej, że celem samym w sobie jest uczestnictwo w badaniu. Wedle logiki, której hołduje w znacznej mierze futbol, lepsze wyniki powinna osiągnąć pierwsza grupa. Było jednak dokładnie odwrotnie. Jak pisał Pink: „jak dowodzi ten eksperyment, nagrody zawężały ludziom pole widzenia i zakładały im klapki na oczy, uniemożliwiając szersze spojrzenie”. Dokładnie to samo dzieje się, gdy napastnik nie oddaje piłki lepiej ustawionemu koledze, czy w momencie, gdy cała drużyna mimowolnie odpuszcza ligowy mecz, bo za kilka dni czeka lepiej płatny w europejskich pucharach.

Proponowane rozwiązanie? Nie obiecuj premii za osiągnięcie jakiegoś celu, zacznij rozmowę o jakiejkolwiek formie nagrody dopiero jak cel zostanie osiągnięty. Ma ona być formą niespodzianki, czymś co przyszło razem z sukcesem sportowym, a nie było celem samym w sobie. Oczywiście wcześniej należy zadbać o stworzenie odpowiedniego środowiska – piłkarze muszą mieć pewność, że właściciele ich sprawiedliwie opłacają. Świadomość, że każdy w klubie tylko czeka by ich oszukać ewidentnie nie pomaga. Zdanie na temat możliwości destrukcyjnego wpływu pieniędzy na karierę (zwłaszcza młodych) zawodników podziela mój rozmówca, psycholog sportowy Paweł Drużek:

Reklama

Dlatego tak ważne jest przygotowanie zawodnika na zagrożenia, jakie niesie ze sobą życie kiedy pieniędzy jest dużo. Brak umiejętności zarządzania pieniędzmi może paradoksalnie wyrządzić więcej szkód, niż pożytku z ich posiadania. Komfort finansowy może budzić w zawodniku złudne poczucie, że osiągnął już bardzo dużo. Dysponowanie zasobnym portfelem przez młodego zawodnika może paradoksalnie wprowadzić go w stan samozadowolenia, a to jest pierwszy krok, aby zatrzymać się w rozwoju, a nawet wejść w fazę regresu, kiedy zawodnik ma błędne odczucie, że to co już osiągnął mu wystarcza

„Psychologia to coś zdecydowanie więcej niż tylko medycyna czy naprawa niezdrowych rzeczy. To coś o edukacji, małżeństwie, pracy czy nawet sporcie. To, co chcę zobaczyć, to psychologowie pomagający ludziom budować siłę w tych aspektach” – Martin Seligman, twórca „psychologii pozytywnej”

PYTANIE DRUGIE: TRENER TRENEREM CZY MOTYWATOREM?

Coraz popularniejszym trendem jest fakt, iż spora część dzieci uczęszczających na piłkarskie treningi ma do czynienia ze sportem praktycznie tylko podczas zajęć. Troskliwi rodzice nie pozwalają, by pociechy zmęczyły się samodzielnym powrotem do domu, czy jakąś dodatkową, zbyteczną rekreacją. W końcu nie po to sowicie opłacają treningi w renomowanej akademii by nie miało to wystarczyć. Jak w takich warunkach mówić o 10 tysiącach godzin ćwiczeń sugerowanych przez Rasmusa Ankersena?

Weźmy też pod uwagę fakt, iż organizacja wielu powtórzeń danego zagrania podczas jednego treningu jest dla samego trenera czymś praktycznie niewykonalnym. Trenując dzieci z niższych kategorii wiekowych często jest sam na dwudziestu podopiecznych – zróżnicowanych pod względem rozwoju fizycznego, technicznego, grających na różnych pozycjach, czy w końcu o innych predyspozycjach pod względem szeroko pojętego „talentu” – jakim cudem może przeprowadzić zindywidualizowane zajęcia?

Czy podczas ćwiczeń strzeleckich jeden gracz uderza częściej niż dziesięć razy? Częściej niż pięć? Być może, więc „trener” tak naprawdę powinien przeistoczyć się w „motywatora”, który tylko dodatkowo wie jak powinien pracować podopieczny? Kogoś kto rozbudzi płomień w młodym zawodniku zachęcający go do godzin indywidualnego treningu (Cristiano Ronaldo uśmiecha się).

W tym miejscu pojawia się niebagatelna rola motywacji wewnętrznej – tak często zaniedbywanej na rzecz motywacji zewnętrznej. Pierwsza nie napływa z zewnątrz – to czysta chęć wykonywania danej czynności, czerpanie radości z dążenia do mistrzostwa, osiągania swoich celów, szczęście odczuwane w trakcie gry. Zdecydowanie popularniejsza jest druga – obiecywanie pieniędzy, grożenie karami, trenerzy wywierający olbrzymią presję. Czy to na pewno jest najlepsza droga do osiągania długofalowych (zaśmiał się co drugi prezes zwalniający po trzech meczach) celów?

Co do istotności roli motywacji wewnętrznej są też zgodni praktycznie wszyscy psychologowie. Paweł Drużek stwierdził następująco:

– Jako psycholog sportu jestem zdania, że motywacja wewnętrzna odgrywa istotniejszą rolę w życiu sportowca niż motywacja zewnętrzna, ale nie marginalizowałbym roli motywacji zewnętrznej. Wielu sportowców pragnie tak bardzo odmienić swój status życia, że tak ciężko pracują, bo wierzą, że to jest ich jedyna droga do poprawienia losu swojego i najbliższych. Motywacja wewnętrzna to radość jaką zawodnik czerpie z samego treningu i gry w piłkę nożną, bez niej w dzisiejszym sporcie trudno o sukces.

PYTANIE TRZECIE: CO JEST CELEM?

Nie mają wątpliwości również sami najbardziej zainteresowani, czyli sportowcy. Oto w jakie sposób o swojej motywacji (dla książki Pinka) mówił Sebastian Coe, jeden z bardziej utytułowanych biegaczy:

Przez cały czas, kiedy uprawiałem sport, celem nadrzędnym było stać się lepszym sportowcem, niż byłem w danej chwili – czy to w przyszłym tygodniu, przyszłym miesiącu, czy w przyszłym roku. Doskonalenie się było celem. Medal był po prostu najwyższą nagrodą za osiągnięcie tego celu.

Przykłady podobnego zaangażowania w sport, dla samego uprawiania sportu, a nie splendoru, czy innych zewnętrznych motywacji można mnożyć. Ot, Damien Duff wszystkie sprawy związane z finansami zrzucił na rodzinę i kompletnie nie interesował się kontraktowymi negocjacjami, Rio Ferdinand zapewniał, że nawet jeśli nie będzie zarabiał już z tego tytułu żadnych pieniędzy to i tak zamierza grać w piłkę, bo to kocha etc. etc.

Niezmienny był też fakt, że dla zdecydowanej większości tych, którzy wykorzystali swoje możliwości celem, tak jak wspomina Coe, chęć stania się lepszym sportowcem niż w danej chwili. Zdecydowanie koliduje to z karierą dla przejażdżki panamerą czy zdobyciu największej liczby przedstawicielek płci pięknej.

Skoro dla wszystkich zajmujących się tematem – od samych sportowców, przez psychologów, po odnoszących sukcesy biznesmenów – można usłyszeć bardzo podobne słowa, dlaczego tak wiele klubów działa zupełnie inaczej? Dlaczego w tak niewielu miejscach skupia się na podtrzymywaniu tej naturalnej chęci rywalizacji, własnego samorozwoju i chęci posiadania autonomii w decydowaniu o swojej pracy? Zastanawiając się nad tym spytałem Pawła Drużka jak duże jest zainteresowanie tą tematyką w Polsce. Przynajmniej tu mamy do czynienia z powiewem (chociaż lekkiego) optymizmu.

– Zainteresowanie jest coraz większe i jestem pewien, że wciąż będzie wzrastać, bo coraz większa ilość piłkarzy oraz trenerów przekonuje się,  że współpraca z tego typu specjalistą przynosi wiele korzyści. Uważam, że choć polska rzeczywistość piłkarska zmienia się na lepsze, to wciąż jest wiele do zrobienia i psychologowie sportu mają w profesjonalizacji piłki nożnej do odegrania ważną rolę, należy tylko dać im szansę. Bardzo mocno interesuję się tym co się dzieje w Polskiej piłce. Śledzę wydarzenia z najwyższych lig rozgrywkowych, obserwuję poczynania reprezentacji Polski, czytam wypowiedzi trenerów, piłkarzy, oglądam programy, w których relacjonuje się wydarzenia z polskich boisk piłkarskich. Jestem przekonany, że psychologowie sportowi mogą swoją wiedzą i współpracą z piłkarzami i trenerami przyczynić się do wielu pozytywnych zmian w tej dyscyplinie. 

Niech chociaż jeszcze jeden trener, dyrektor, czy prezes zastanowi się czy rzeczywiście zrobił wszystko by jego wszyscy podwładni mieli jak najlepsze warunki do rozwoju motywacji wewnętrznej? Czy może na każdym kroku pojawia się coś absolutnie sprzecznego z jej założeniami?

KACPER GAWŁOWSKI

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

0 komentarzy

Loading...