Reklama

Poniedziałek z ekstraklasą: Jak Jaga zareaguje na wstrząs?

redakcja

Autor:redakcja

02 listopada 2015, 11:35 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie mamy pojęcia, dlaczego tak się dzieje, ale poniedziałki z ekstraklasą w tym sezonie nas – hm, jakby to delikatnie ująć – nie rozpieszczają. Tym razem, ze względu na Wszystkich Świętych, na koniec kolejki obejrzymy dwa spotkania. I to takie, które zapowiadają się całkiem nieźle. Co nas czeka? Zawarliśmy to w kilku pytaniach. 

Poniedziałek z ekstraklasą: Jak Jaga zareaguje na wstrząs?

Czy kibice mają po co jeszcze przychodzić na Kolporter Arenę?

Bo momentami odnosimy wrażenie, że… nie bardzo. Podopieczni Brosza należą do najbardziej gościnnych zespołów w lidze (jeśliby policzyć wyłącznie mecze na własnym stadionie, byliby w strefie spadkowej!). Jeżeli ktoś w Kielcach cieszył się do tej pory z przychodzenia na miejski stadion, to chyba tylko lokalne kółko amatorów masochizmu. Rano kilka nacięć żyletką, później drzemka na łóżku fakira, a na deser meczyk na Kolporter Arenie. Do tej pory kielczanie zanotowali u siebie takie wyniki:

– 0:0 z Podbeskidziem Bielsko-Biała
– 0:2 z Górnikiem Łęczną
– 1:1 z Pogonią Szczecin
– 0:3 z Cracovią Kraków
– 1:2 z Ruchem Chorzów
– 3:2 z Jagiellonią Białystok

Jedno zwycięstwo na sześć możliwych. A mówimy o drużynie, która przed tą kolejką awansowała na piąte miejsce w tabeli. Szok.

Reklama

Czy Korona zastuka w podium?

Chociaż jeszcze parę miesięcy temu pisząc takie zdanie zapewne wysłalibyśmy samych siebie do psychiatry, to… całkiem możliwe, że tak się stanie. Jeśli kielczanie wygrają z Termalicą, zrównają się punktami z – odpowiednio drugą i trzecią – Legią Warszawa i Pogonią Szczecin. A to będzie jasny sygnał od podopiecznych trenera Brosza: my w tej lidze możemy naprawdę namieszać. Korona – zespół pełen paradoksów.

Czy Dejmek, Wilusz i spółka znów okażą się kozakami?

378 minut bez gola we własnej siatce, najmniej straconych bramek w całej lidze (11). Profesura.

zapka2

Czy Jagiellonia wreszcie się obudzi?

Reklama

Szkoda nam tej Jagiellonii, tak po prostu. Wpadła w dołek, który – po sprzedaży tylu kluczowych zawodników – przyjść po prostu musiał. Pewnych rzeczy nie przeskoczysz, nie ma bata. Jak mawia nasz znajomy w takich sytuacjach: nie ma szans, oka nie wyjmiesz, pomidorem się nie ogolisz. No to sparafrazujmy: oka nie wyjmiesz, pomidorem się nie ogolisz, kryzysu po takich transferach nie unikniesz.

Jagiellonia przespała ostatnie mecze. Jej wyniki wyglądają tak:

– 1:4 z Wisłą Kraków (dom),
– 2:3 z Górnikiem Łęczna (wyjazd),
– 0:3 z Lechią Gdańsk (dom),
– 1:2 z Pogonią Szczecin (wyjazd).

No i nic dziwnego, że trener Probierz, żeby wstrząsnąć zespołem, chwyta się przeróżnych środków: na przykład oddał się do dyspozycji zarządu. A w międzyczasie w gabinecie prezesa pojawili się piłkarze, którzy – jak w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” powiedział Rafał Grzyb – w rozmowie z Cezarym Kuleszą stanęli murem za swoim szkoleniowcem. Skoro ten tyle razy brał ich w obronę, to oni wzięli i jego (słusznie, przecież to nie Probierz zbiera oklep na boisku). Skoro trener i piłkarze już ustalili, że jadą na jednym wózku, pozostało im tylko jedno: popchnąć ten wózek do przodu.

Czy Robert Demjan zagra jak zwykle?

Jak zwykle – dodajmy – w meczach z Jagiellonią. Bo Słowak ładuje bramki białostoczanom, aż miło. Sześć meczów przeciwko „Jadze”, łącznie sześć bramek. Jeśli dodamy do tego fakt, że przed tygodniem były król strzelców przypomniał sobie, że trzeba strzelać w ten duży prostokąt z metalowym obramowaniem – dziś może ukłuć po raz kolejny.

zapka1 Fot. FotoPyK – Tarasovs godzi się z Koseckim

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...