Reklama

Diego Costa – wszystkie grzechy czarnego charakteru współczesnej piłki

redakcja

Autor:redakcja

21 września 2015, 15:37 • 4 min czytania 0 komentarzy

Możliwe, że było trochę zbyt cukierkowo. Zbyt kolorowo, zbyt bezproblemowo. Z jednej strony demon ambicji, który ciężką pracą doszedł na szczyt, z którego obecnie coraz częściej zsyła drobne upominki tym na dole. By wymienić wszystkie akcje charytatywne Cristiano Ronaldo trzeba by było przetrząsnąć cały angielski, hiszpański i portugalski internet, a lista „dobrych uczynków” mogłaby być równie długa jak lista jego goli. Jego rywal? Dzieciak po przejściach, który ciężko chorował w dzieciństwie, talent czystej wody, przykładny mąż i ojciec, wiecznie uśmiechnięty i pozbawiony jakichkolwiek objawów sodówki. Leo Messi to poeta na boisku, ale i poza nim ciężko mu cokolwiek zarzucić.

Diego Costa – wszystkie grzechy czarnego charakteru współczesnej piłki

Budyń waniliowy z sokiem malinowym. Podwójnie słodzony. Podany z wuzetką i ciastkiem karmelowym.

Długo trzeba było szukać tego złego, tego, którego znienawidziłoby pół świata, przeciw któremu zjednoczyliby się kibice ze wszystkich stron kontynentu i którego oglądanie byłoby doznaniem porównywalnym z obserwacją rozkładania się ciała zastrzelonej sarny. Najpierw próbowano wepchnąć w rolę czarnego charakteru Jose Mourinho, jako krzykliwego aroganta, dochodzącego do celu po trupach, po drodze wyniszczającego piękno gry. Nie przyjęło się. Tak jak i próba zrobienia z Pepe bezlitosnego brutala, który łamie kolejnych wirtuozów piłki.

Trzeba było czegoś mocniejszego. Trzeba było Diego Costy. Najpierw foteczka:

Reklama

Kim jest ten słodziak, jakież to piękne czyny może mieć w życiorysie taki przyjemniaczek? Już w notce biograficznej widać, że gość nie jest z naszej bajki. Farbowany lis, taki najbardziej obrzydliwy, który do końca zwlekał z wyborem kadry nie z uwagi na wewnętrzne rozterki i mocne więzi z dwoma narodami, ale wyłącznie z uwagi na potencjalne korzyści wynikające z gry w kadrze. Wszyscy pamiętają, jak zwodził a to Brazylijczyków, a to Hiszpanów, zaliczając zresztą występy w dorosłych zespołach obu tych krajów. Zostawmy jednak dość kontrowersyjne dobieranie sobie barw narodowych pod kątem ich użyteczności, zdarza się to wielu piłkarzom, od Polanskiego po Ostrzołka.

Diego Costa w przeciwieństwie do całych stad klasowych zawodników, najbardziej wnerwia bowiem nie poza, a już na boisku. Oczywiście najświeższy przykład to jego absurdalna gra w meczu z Arsenalem, w którym za cel postawił sobie sprowokowanie któregoś z „Kanonierów”. Wyglądało to tak:

Pierwszy, najbardziej „lajkowany” komentarz pod filmem? Jestem Brazylijczykiem i cieszę się, że Costa wybrał „bycie” Hiszpanem. Najpierw obtłukiwanie Koscielnego, potem jedna wielka prowokacja wobec Gabriela, wreszcie odrażające podkablowanie rywala do sędziego, zakończone czerwoną kartką dla zawodnika Arsenalu. Ale przecież to nie jednostkowy wybryk. Costa chamem był już wcześniej.

Najpierw kompilacja jego występów w meczach z Realem Madryt. W teorii to chyba zbiór wszystkich „spornych” sytuacji z ostatnich lat, ale – jak się domyślacie – w 80% z nich uczestniczy Costa. Plan działania jest zawsze podobny. Małe prowokacje, podszczypywanie, klepanie, do tego sporo teatru przy każdym dotknięciu rywala, wiecznie umęczona mina i wreszcie ostre odgryzanie się za wszelkie faule i przewinienia przeciwnika.

Reklama

Najgorsze z możliwych połączeń, czyli brutalność i chamstwo zestawione ze skłonnością do skarżenia się sędziemu na własne krzywdy, rzeczywiste i urojone. Poniżej część druga, tym razem z Liverpoolem. Polecamy przede wszystkim nadepnięcia na Skrtela i Cana. Za tego drugiego został zawieszony na trzy mecze.

Mało? No to pach.

Tu kolejna kompilacja, tym razem zagrania z meczu z PSG. Faul na Thiago Silvie, odepchnięcie Marquinhosa…

Można wymieniać długo, bo i Diego Costa na boiskach jest niemal bezkarny już od bardzo dawna. Spryt, cwaniactwo i dyskrecja z reguły pozwalają mu unikać wykluczeń, choć po każdym meczu podnoszą się komentarze, że winien wylecieć z boiska po trzeciej prowokacji. Także i teraz, po meczu z Arsenalem. Polski Twitter zareagował na zachowanie napastnika Chelsea hashtagiem „#GdybyCostaBył”:

Diego Costa. Właśnie takiego kogoś potrzebowaliśmy do roli czarnego charakteru w światowym futbolu. Choć jednocześnie mamy świadomość, że dla kibiców Chelsea może być bohaterem. Trzy punkty w derbach Londynu to przede wszystkim zasługa jego gierek. I dopóki federacje, sędziowie i środowisko będą takie zagrania akceptować – Costa będzie wkurwiającym, nieuczciwym i znienawidzonym, ale i diabelnie skutecznym czarnym charakterem…

Najnowsze

Anglia

Anglia

Katastrofalny błąd Martineza w 2. minucie meczu Aston Villa – Liverpool [WIDEO]

Przemysław Michalak
0
Katastrofalny błąd Martineza w 2. minucie meczu Aston Villa – Liverpool [WIDEO]
Anglia

Przyszłość Erika ten Haga ma się wyjaśnić w ciągu kilku tygodni

Bartek Wylęgała
1
Przyszłość Erika ten Haga ma się wyjaśnić w ciągu kilku tygodni

Komentarze

0 komentarzy

Loading...