Grał w reprezentacji Anglii. Grał w Liverpoolu, Manchesterze City czy West Ham United. Podczas całej kariery zarobił niezłą sumkę, bo oscylującą w granicach 20 milionów funtów. To jednak nie przeszkodziło mu zostać… bankrutem. W jego 45. urodziny sprawdzamy co słychać u Davida Jamesa.
Jeszcze pięć lat temu był najlepszym angielskim bramkarzem i bronił na mistrzostwach świata w Republice Południowej Afryki. Jakiś czas temu ogłosił bankructwo. Zszedł na poziom poniżej podłogi. Był nawet zmuszony wystawić na aukcję swoje koszulki, puchary, pamiątki… A wszystko przez kobietę, z którą wziął rozwód. Dziewczyna ma na imię Tanya, ale jej imię ewidentnie zakłamuje rzeczywistość. Rozstanie kosztowało jakieś 3 miliony funtów.
Za jedną z koszulek zgarnął prawie 700 funtów, czyli mniej więcej tyle, ile kiedyś wydawał na papier toaletowy i wykałaczki. James sprzedawał nie tylko koszulki i statuetki. Sprzedawał dosłownie wszystko co się dało. Na przykład Opla Astrę. Albo kubek z napisem “I LOVE NEW YORK”. Czy 1800 płyt winylowych.
Warto wspomnieć, że James był też modelem u Armaniego, a Armani nie płaci 8zł brutto za godzinę. Tak jak napisaliśmy: bezpośrednim powodem finansowej bryndzy był rozwód, ale nowe światło na byłego piłkarza rzucił jego kumpel z czasów gry w Liverpoolu – Stan Collymore. – Kiedy kupił nowy samochód i go zarysował, to szedł do salonu i brał następny. Kiedy ubrudził buty, to nie chciało mu się ich czyścić. Po prostu szedł do sklepu i kupował nowe – pisał w swojej autobiografii.
Zarabiał miliony. Miał oszczędności, nieruchomości. Został z niczym, ale nie jest przypadkiem odosobnionym. W podobnej sytuacji są też chociażby Keith Gilespie, Lee Hendrie, Celestine Babayaro czy Eric Djemba-Djemba. Zakończymy jednak puentą o wydźwięku pozytywnym. Robbie Fowler, kojarzycie? Niedawno zaczął prowadzić kursy w stylu: jak dobrze inwestować pieniądze. Facet zarobił 28 milionów funtów, ale to, czego nie przepił, zainwestował. Teraz jest właścicielem około osiemdziesięciu nieruchomości. Można?