Jeszcze zimą wszyscy pytali: idzie do Lecha teraz czy latem? I nie poszedł ani w tamtym, ani w tym okienku transferowym. Kamil Drygas, mimo ofert i zainteresowania z Ekstraklasy, nie idzie nigdzie. Takich, którzy do wykonania tego kroku w tył zostali zmuszeni, było w ostatnich latach więcej.
Jeśli ktoś nie pamięta, to Drygas był w poprzednim sezonie wyróżniającym się postacią w lidze. Kiedy już wyróżnialiśmy kogoś z Zawiszy, to najczęściej jego – za równą i naprawdę niezłą formę, za to, jak rządził w środku pola. Wiosną, mając obok siebie Iwana Majewskija, funkcjonował jeszcze lepiej. Sporo czytaliśmy o tym, gdzie obaj mogą trafić, a Białorusin ostatecznie wylądował w Anży. Drygasa chciała m.in. Pogoń, ale nie zdołała wyciągnąć go z Bydgoszczy.
– Wszyscy trzej [Drygas, Mica, Alvarinho – przyp. red.] mieli oferty, ale przekonałem ich do pozostania kontraktami na poziomie Ekstraklasy. Takie, jakie mieli rok temu, takie mają teraz, bez obniżek. Uważam, że to kandydaci na najlepszych piłkarzy I ligi – mówi dziś w Super Expressie Radosław Osuch, właściciel Zawiszy.
Nam tego Drygasa trochę jest szkoda. Sandomierski z Wójcickim poszli do Cracovii, Świerczok do Górnika Łęczna, Barisić do Piasta, nawet Ziajka do Termaliki. Z Bełchatowa też zmył się każdy, kto tylko miał na to ochotę. A on nie zdołał się wyrwać nigdzie. Powiedzmy sobie jednak szczerze: chłopak jest zbyt dobry na ten poziom rozgrywkowy. Miał być Lech, miała być Pogoń, ogólnie ścisła czołówka Ekstraklasy, a czekają go wyjazdy do Ząbek, Głogowa czy Siedlec. Zupełnie jak dwa lata temu, kiedy też był wypożyczony do pierwszoligowego Zawiszy – z tą jednak różnicą, ze od tamtej pory zrobił ogromny postęp.
Ale takich przypadków, jeśli sobie przypomnicie było w ostatnich latach więcej:
– Michał Stasiak i Szymon Pawłowski zostali w zdegradowanym Zagłębiu
– Cezary Wilk został w zdegradowanej Koronie
– Michał Pazdan, będąc już wcześniej u Beenhakkera, został w Górniku Zabrze
– Broź i Napoleoni zostali po spadku Widzewa, przy zablokowanym awansie nie odszedł ani Robak, ani Mielcarz
– bracia Makowie zostali w Bełchatowie
Każdy z nich, choć tych ciekawszych przykładów znaleźlibyśmy jeszcze kilka, został w pierwszej lidze. Innymi słowy: stracili rok, bo mieli umiejętności i potencjał co najmniej na poziom wyżej. I teraz pytanie: czy 23-letni Drygas nie zmarnuje się na zapleczu?