Reklama

Podbeskidzie stawia na młodych. Zaczęli od hinduskiego mesjasza

redakcja

Autor:redakcja

14 lipca 2015, 07:58 • 4 min czytania 0 komentarzy

Szczerze mówiąc transferowa normalność i poprawność zaczynała nas nudzić. Od pewnego czasu kompletnie nie ma się do czego przyczepić. Słowo „szrot” powoli wypada z obiegu. Tu młodzieżowy reprezentant, tam gość z przeszłością w Serie A, obok gwiazda ligi słowackiej. Z nudy wyrwało nas Podbeskidzie które postawiło na… 16-letniego Hindusa. Ale to dopiero początek barwnej historii Abneeta Bhartiego.

Podbeskidzie stawia na młodych. Zaczęli od hinduskiego mesjasza

Skupcie się. Jego rodzicami są Hindusi, urodził się w Nepalu, wychowywał we Włoszech i Nigerii, a pierwszy młodzieżowy kontrakt podpisał w Singapurze. Konkretnie w klubie o uroczej nazwie – Geylang United. Dlaczego akurat tam? Bo rodzice byli zmuszeni wynieść się z Delhi, do którego wrócili, kiedy nasz bohater miał dwanaście lat. Pochodzi ponoć z ubogiej rodziny, której ojciec – jego największa inspiracja – był przenoszony z kraju do kraju, co 3-4 lata. Największym marzeniem Abneeta jest gra dla reprezentacji Indii i wprowadzenie jej na finały mistrzostw świata. Jego agent jednocześnie współpracował z Realem Valladolid. I tak młody chłopak z Indii, oczywiście wyłącznie dzięki nadprzyrodzonemu talentowi, trafił do hiszpańskiego klubu.

– Dziś młodzi piłkarze z Indii mają możliwość rywalizacji z najlepszymi. Wierzę w jego ambicję i liczę, że będzie ciężko pracować. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to jestem pewien, że w ciągu kilku lat może stać się jednym z najlepszych hinduskich piłkarzy w historii. Trochę cierpliwości, czasu na aklimatyzację i, zaufajcie mi, otrzyma szansę gry na najwyższym europejskim poziomie.

To słowa agenta. Problem z przenosinami do Hiszpanii polegał na tym, że piłkarze poniżej 18. roku życia nie mogą podpisywać kontraktów. Wyjątek robi się wówczas, kiedy w nowe miejsce trafia razem z rodzicami. Wtedy z jakichś przyczyn nie było to możliwe, więc młody Abneet do Valladolidu musiał przyjechać sam. Na kilka dni przed ruszeniem w drogę opowiadał o poczuciu wielkiej misji. O tym, że ciąży na nim wielka odpowiedzialność przetarcia szlaku wielu utalentowanym hindusom i że da z siebie absolutne sto procent.

Reklama

Kiedy już się zaaklimatyzował, był pod ogromnym wrażeniem Hiszpanii, Hiszpanów i hiszpańskiej piłki. Z podziwem chwalił nawet sposób przeprowadzania rozgrzewek. Bez przerwy też dziękował rodzinie oraz agentowi. Jego wypowiedzi wyglądały tak, jakby zamiast kilkunastoletniego chłopaka z Indii wypłynęły z ust wprawnego erudyty, który dokładnie wiedział co ma mówić. Ale może się czepiamy. Może to ten nigeryjsko-singapurski kosmopolityzm.

W Realu Valladolid mógł jednak co najwyżej trenować i brać udział w spotkaniach towarzyskich. Podobno spisywał się na tyle dobrze, że z drużyny U-16 przeniesiono go do U-19. Po jakimś czasie testowały go kluby niemieckie – Eintracht Frankfurt, SV Darmstadt czy TSV 1860 Monachium. Ponoć cały czas na celowniku mają go też skauci Anderlechtu. Ostatecznie trafił do Podbeskidzia, które – zdaniem hinduskiej prasy – może być świetnym miejscem do ogrywania się w europejskiej piłce i oczywiście zaledwie przystankiem w drodze do wielkiej kariery. Do Polski przenoszą się też jego rodzice, co załatwi sprawy związane z przepisami dotyczącymi nieletnich piłkarzy. Tym samym Bharti stał się piątym hinduskim piłkarzem w historii i najmłodszym, który otrzyma możliwość gry w Europie.

Znaleźliśmy na jego temat dziesiątki artykułów, całe mnóstwo wywiadów. Po każdym z nich rzygaliśmy tęczą. Gigantyczny talent, zbawca hinduskiej piłki, hinduskie marzenie i tak dalej… Chwała jego menedżerowi, który robi naprawdę znakomitą robotę. Ludzie w Indiach czytając to wszystko naprawdę są w stanie uwierzyć, że lada moment do ich reprezentacji trafi nowy Sergio Ramos, bo chłopak występuje na pozycji środkowego obrońcy. Nikt nie widział jak gra, ale już kreuje się go na legendę, mesjasza. Jego sponsoringiem zainteresowała się hinduska spółka FTMS Holding, która zapewniła, że dołoży wszelkich starań, by ułatwić mu drogę na piłkarski Olimp.

Reklama

Podbeskidzie miało odmładzać skład i rzeczywiście. Co by nie mówić, podpisanie kontraktu z 16-latkiem zdecydowanie prowadzi ich w zamierzonym kierunku. My jednak bardziej niż objawienie hinduskiej piłki widzimy w nim element bliżej nieokreślonej układanki. Kiedy wszyscy są zainteresowani, a chłopak trafia akurat do Podbeskidzia, to wiedz, że coś się dzieje. W Polsce był już jeden taki, którego na treningi zapraszał Sir Aleks Ferguson. Nikon Jevtić, pamiętacie? Zmienił nazwisko na El Maestro i parę lat temu nie łapał się w rezerwach Korony Kielce.

Ale że zbawca hinduskiej piłki, który kopać uczył się w Nigerii i Singapurze? Czy w ogóle można wyobrazić sobie coś bardziej absurdalnego?

PIOTR BORKOWSKI

Najnowsze

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...