Rewolucja w Bełchatowie pełną parą. Kamila Kieresia wymieniono na Rafała Ulatowskiego, w roli dyrektora sportowego zatrudniono Jacka Krzynówka, odpalono z końcem sezonu kilku piłkarzy, a dziś zmian ciąg dalszy. Z klubem żegnają się: Adrian Basta, Adam Mójta, Szymon Sawala, Maciej Małkowski, Błażej Telichowski i Kamil Wacławczyk.
Jeśli dodamy do tego wcześniejsze rozstania m.in. z Baranem, Poźniakiem, Ślusarskim, Trelą, Baranowskim oraz Michałem Makiem – wychodzi około piętnastu nazwisk. I choć niekoniecznie są to piłkarze o najwyższej klasie, ciężko też ich nazwać ogórkami. Część z nich na pewno złapie się w Ekstraklasie (Mak już jest w Lechii, a Poźniak w Łęcznej), ale zjazd poniżej pierwszej ligi będzie w tych przypadkach zaskoczeniem.
Sam GKS Bełchatów udowadnia, że przesadnych ambicji na ten sezon nie ma. Klub skorzystał z nowych przepisów PZPN, które mówią jasno: możliwe jest rozwiązanie obowiązującego kontraktu z zawodnikiem w następie spadku drużyny do niższej klasy rozgrywkowej. Rozmowy z piłkarzami miały miejsce, ale od początku szanse powodzenia były nikłe. GKS – w związku ze sporymi cięciami w budżecie – proponował starszyźnie znacznie mniejsze wynagrodzenie.
Z naszych informacji wynika, że spośród piłkarzy, którzy w poprzednim sezonie stanowili o sile bełchatowian, w Bełchatowie zostaje jedynie Patryk Rachwał. Trener Ulatowski nowy zespół ma oprzeć na nim i młodych, tańszych w utrzymaniu zawodnikach. Kim konkretnie? Jeszcze nie wiadomo, bo GKS nie zakontraktował jeszcze żadnego nowego zawodnika.
Fot. FotoPyK