Reklama

Chorwacja, Czechy i po mistrzostwach Europy. O tym, jak odpadaliśmy…

redakcja

Autor:redakcja

16 czerwca 2015, 10:04 • 2 min czytania 0 komentarzy

W obu przypadkach mieliśmy nadzieję. W obu przypadkach sama nadzieja okazała się niewystarczająca. Równo siedem lat temu i trzy lata temu odpadaliśmy z piłkarskich mistrzostw Europy, w obu przypadkach po najgorszych meczach. O ile w Austrii i Szwajcarii musieliśmy liczyć na cud, czyli wygraną tych pierwszych z Niemcami, o tyle u siebie wystarczyło liczyć na siebie. Zwycięstwo z Czechami dałoby wyśniony, wymarzony, upragniony awans do fazy pucharowej. Na drodze stanął jednak Petr Jiracek. 

Chorwacja, Czechy i po mistrzostwach Europy. O tym, jak odpadaliśmy…

Przed meczem uśmiechaliśmy się pod nosem. Kontuzji wyleczyć nie zdążył Tomas Rosicky, co dawało delikatne fory. Zastąpił go Daniel Kolar. Do Wrocławia niestety nie dojechały też nasze gwiazdy. Łukasz Piszczek i Robert Lewandowski, na których spoczywała przecież największa presja, snuli się po boisku. Nasi – co oczywiste – ruszyli na hurra, chcąc jak najszybciej zdobyć bramkę. Niestety, po drodze zabrakło im jednak skuteczności. A Czesi, cwane lisy, nie forsowali tempa, cierpliwie czekając. Kilka razy skórę Polaków ratował Przemek Tytoń.

W przerwie piłkarze dowiedzieli się, że grający w Warszawie Grecy sensacyjnie prowadzą z Rosją. Taki wynik wypychał z turnieju zarówno Czechów, jak i Polaków. Stało się jasne, że awansuje tylko ten, komu uda się zgarnąć komplet. I nasi sąsiedzi ruszyli do ataku. Nam nie pomogło ani wprowadzenie Kamila Grosickiego, ani Pawła Brożka. Piłkę w środku pola stracił Rafał Murawski. Jiracek wpadł w pole karne, a Marcin Wasilewski się poślizgnął. Przegrywaliśmy. I choć do końca meczu pozostało jeszcze dwadzieścia minut i miliony Polaków wierzyło w odwrócenie losów, to jednymi z nielicznych, którzy podświadomie ten mecz odpuścili, byli piłkarze.

Cztery lata wcześniej sytuacja była znacznie gorsza. Awans mogła dać nam tylko wygrana nad Chorwacją, a właściwie jej rezerwami, przy jednoczesnej porażce Niemców z Austriakami. Nie udało się spełnić żadnego z warunków. Było jak zwykle. Całkiem sporo sytuacji, wszystkie niewykorzystane. I znakomity Artur Boruc w bramce – tak naprawdę jedyny wygrany tamtych mistrzostw.

Reklama

Oba te turnieje zakończyliśmy bez zwycięstwa. Z obu odpadliśmy po fazie grupowej. Siedem lat temu zdobyliśmy jeden punkt, trzy lata temu dwa. Oby w 2016 roku (załóżmy, że awansujemy) udało się więcej niż trzy.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...