Reklama

Piłkarz miesiąca. Absolutna dominacja La Liga!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

05 maja 2015, 18:19 • 10 min czytania 0 komentarzy

Już po raz czwarty wybraliśmy dwudziestu piłkarzy, którzy w danym miesiącu zrobili na nas największe wrażenie. Poprzednio zazwyczaj bywało tak, że najsilniejsze ligi miały mniej więcej równą liczbę przedstawicieli w rankingu. Różnice rzecz jasna występowały, ale były one minimalne. Zapomnijcie o tym. W kwietniu na europejskich boiskach rządzili goście z La Liga.

Piłkarz miesiąca. Absolutna dominacja La Liga!

Sześciu zawodników z Hiszpanii znalazło się w czołowej ósemce, w dwudziestce aż ośmiu. Kolejnych pięciu znajdowało się w kręgu naszych zainteresowań, ale nie udało się upchnąć ich do rankingu. Absolutna dominacja, przedstawiciele innych wyglądali przy piłkarzach z Primera Division jak biedni kuzyni z prowincji.

Kto był blisko, ale ostatecznie nie znalazł się w dwudziestce? Plejada gwiazd, wymienimy tylko kilka z listy nominowanych, która początkowo zawierała blisko 50 nazwisk. Ander Herrera, Zlatan Ibrahimović, Thomas Mueller, Luca Toni, Thiago Alcantara, Carlos Bacca, Bernardo Silva, Diego Perotti i Jerome Boateng. Jeśli tak wygląda ławka rezerwowych, to pierwszy skład po prostu musi rzucać na kolana.

Władze Atletico głęboko sięgnęły do kieszeni, by załatać dziurę po odejściu Thibaut Courtois. Doświadczony Miguel Angel Moya kosztował 3 miliony, a mający za sobą DOSKONAŁĄ rundę w Benfice (14 czystych kont w 16 meczach!) Jan Oblak aż 16 baniek. Nigdy wcześniej nie wydano w Hiszpanii tak wielkiego hajsu na bramkarza. Mimo rekordu, 22-letni Słoweniec bardzo dokładnie poznał wygodę ławki na Vicente Calderon. Na początku wydawało się, że – tak jak ter Stegen w Barcelonie – będzie obstawiał wszystkie mecze pucharowe. Został jednak kozłem ofiarnym falstartu w Lidze Mistrzów (2-3 z Olympiakosem) i wykazywać mógł się później tylko w Pucharze Króla. Gdyby nie kontuzja Moyi być może już nie powąchał, by murawy w tym sezonie. Wskoczył do klatki w czasie dogrywki rewanżowego meczu z Bayerem, obronił karnego w konkursie jedenastek, nie puścił gola w trzech następnych meczach. Jasnym stało się, że hierarchia Cholo się zmieniła. Pieczątka został postawiona w pierwszym spotkaniu z Realem. W kwietniu puścił 4 bramki w 8 meczach.

Reklama

Tevez w Turynie jest obiektem namiętnych modlitw. Wielu fanów Juventusu chce w ten sposób odegnać wizję letniego powrotu Argentyńczyka do Boca, o czym od jakiegoś czasu głośno się mówi. W kwietniu Carlos zabrał się żywo za rozbijanie ligowych rywali, kłując Lazio w szlagierze Serie A, a na dokładkę dwoma trafieniami powiózł Fiorentinę. Równa forma na najwyższym poziomie, Allegri może na niego liczyć.

Jeden z jego najlepszych miesięcy odkąd trafił do Premier League. Jego występy były efektowne, choć nie zawsze do bólu efektywne. Brytyjskie media przestały nazywać go leniwym, a wręcz starają się odwrócić kartę, pokazując statystyki. Więcej od niego w Arsenalu biegają bowiem jedynie Aaron Ramsey, Santi Cazorla i Hector Bellerin. Popisał się przede wszystkim w półfinale Pucharu Anglii z Reading, gdzie dwa razy asystował Alexisowi Sanchezowi. W sumie w tym meczu stworzył dziewięć szans (!), bijąc dotychczasowy rekord tego sezonu, który również należał do niego. Spotkanie z Chelsea, choć bezbramkowo zremisowane, też było w jego wykonaniu świetne. Najwięcej wykreowanych sytuacji, najwięcej dryblingów i najwięcej podań. Zabrakło wykończenia. Wygląda na to, że nareszcie znalazł wspólny język z Sanchezem i Cazorlą, a to już więcej niż połowa sukcesu.

Reklama

Długo zastanawiano się nad sensem jego transferu do Realu. Tym bardziej, że większość meczów zaczynał i kończył na ławce rezerwowych. Z pomocą przyszła mu… kontuzja Karima Benzemy. Chicharito mógł więc trafić trzykrotnie w lidze, dorzucając dwie asysty, ale serca kibiców Realu zdobył w innych rozgrywkach. Przepis był dość prosty: dwumecz o półfinał Ligi Mistrzów, rewanżowe spotkanie z Atletico i jedyny gol w końcówce. Teraz, gdy Benzemy wciąż brakuje, wszyscy liczą, że ten dorobek w Champions League jeszcze podkręci.

Długo nie mógł pozbierać się po poważnej kontuzji. Do 28. kolejki trafił ledwie dwa razy, ale od tamtej pory strzela jak z armaty. Osiem ostatnich meczów przyniosło mu dziesięć bramek, a w tym miesiącu może pochwalić się chociażby hat-trickiem z Queens Park Rangers i wprowadzeniem Aston Villi do finału Pucharu Anglii. Nareszcie imponuje tym, czym imponował przed odniesieniem kontuzji, czyli przede wszystkim siłą i instynktem. W takim gazie za pewne wyląduje niedługo w jednym z angielskich potentatów.

Piłkarz lekko zapomniany, ale ostatnio przypomniał światu o swoim istnieniu. I to w najmniej spodziewanym momencie. Jego Porto w starciu z Bayernem było przecież skazywane na pożarcie – i zanim zostało pożarte w Monachium, narobiło Niemcom stracha. Z rewelacyjnym Quaresmą na czele. Tak, takie historie lubimy… Portugalczyk dorzucił jeszcze trzy gole i dwie asysty w lidze, dzięki czemu Porto pozostaje cieniem dla Benfiki: skoro jedni wygrywają, to drudzy też, i tak w kółko. Utrzymujące się trzy punkty straty wciąż pozwalają ćwierćfinaliście Ligi Mistrzów marzyć o mistrzostwie.

Miewał lepsze sezony w swojej karierze. Od stycznia aż do kwietnia w Ligue 1 trafił tylko raz. Przebudził się dopiero teraz i wziął na siebie ciężar strzelania bramek. Lepszego momentu na powrót do formy nie można było sobie wymarzyć. PSG toczy bardzo wyrównany pojedynek o mistrzostwo Francji, a w kilku spotkaniach musiało sobie radzić bez Zlatana. Jego brak w meczach z Niceą, Lille i Metz nie był aż tak odczuwalny, w dużej mierze dzięki Cavaniemu. Zauważmy też, że to jego gole pognębiły Bastię w finale Coupe de La Ligue – wystarczyły niecałe dwa kwadranse, by strzelił dwie bramki.

Porównując do poprzednich sezonów, w tym obniżył loty. Przed trzema laty wykręcił 16 goli, przed dwoma laty – 25, przed rokiem – 15. A tym razem skromne osiem, z czego połowa to wynik minionego miesiąca. Kiessling pod wodzą Rogera Schmidta nie odgrywa już tak ważnej roli w zespole i nie wszystko kręci się wokół niego. Trudno się dziwić, bo przecież Bayer ma naprawdę niezłych atakujących z drugiej linii: od Sona, przez Calhanoglu, po Bellarabiego. W końcu odżył i Kiessling, który w trzech meczach strzelił tyle, co… od sierpnia do marca. ESPN stawia go nawet w tym miesiącu w jednym szeregu z Ronaldo i Messim, ale umówmy się – to lekka przesada.

Kapitan Napoli w kwietniu imponował zarówno na boiskach Serie A, jak i w Lidze Europy. Partenopei poszli jak burza. Szkoda, że obudził się tak późno, ale piłkarze z Kampanii wciąż mogą zakończyć sezon z wicemistrzostwem Włoch i europejskim trofeum. A Hamsik, wcześniej przyćmiewany przez Edinsona Cavaniego – czy jeszcze wcześniej Ezequiela Lavezziego – wyrósł na prawdziwego lidera. W kwietniu było to widać jak na dłoni. Włoska prasa się rozpływa, kibice się rozpływają, a media wciąż wciskają go do samolotu na Wyspy.

Bonucci, czyli lider żelaznej defensywy Starej Damy. Umówmy się: okej, Juve ma Pirlo, ma supertalent w postaci Pogby, Tevez też wciąż szaleje, ale to właśnie obrona jest najmocniejszym punktem. Pod tym względem na pewno są na poziomie półfinału LM, mało kto w Europie dorównuje im w mądrym ryglowaniu swojej bramki. To zaważyło na przejściu Monaco. Bonucci wziął się też w kwietniu za strzelanie, ukłuł zarówno Lazio w lidze jak i Fiorentinę w pucharze, i to między innymi dzięki jego bramce Bianconeri wciąż mogą marzyć o potrójnej koronie.

Kogoś, kto właśnie został wybrany najlepszym piłkarzem Premier League, trudno byłoby ominąć. Praktycznie w pojedynkę ograł Stoke, później jedynym trafieniem meczu skarcił Manchester United, a – już w maju – swoim golem z Crystal Palace przypieczętował Chelsea tytuł mistrzów Anglii. Można mówić, że futbol Jose Mourinho jest nudny. Że oglądanie zwycięstw The Blues nie jest najprzyjemniejszą sprawą w futbolu, ale Hazard jest ponad skalą, co pokazał także w ostatnim miesiącu. Tak jak dotychczasowa część sezonu, tak i jego finisz, należą właśnie do Hazarda. Nic dziwnego, że coraz śmielej mówi się, że za chwilę to może być trzeci – za Cristiano Ronaldo i Lionelem Messim – piłkarz świata.

Cantona nazywając Pastore najlepszym piłkarzem świata oczywiście grubo przesadził. Ale Francuz ma furtkę, by się z tamtego głupstwa wywinąć. Musi tylko przyznać, że się przejęzyczył, bo chodziło mu wyłącznie o to, że Pastore dołącza właśnie do grona najlepszych na świecie. A tam playmaker PSG jest bezdyskusyjnie. Kolejny raz Argentyńczyk znalazł miejsce w naszym rankingu, kolejny i pewnie nie ostatni. Serce PSG.

dnw0uj4

Trzech piłkarzy Barcelony w pierwszej ósemce to doskonałe potwierdzenie, jak świetny miesiąc mają za sobą podopieczni Luisa Enrique. Nad tercetem MSN można się ostatnio było rozpływać tydzień w tydzień. Neymar, najniżej przez nas oceniony z tej trójki, strzelał gole w pięciu z siedmiu spotkań. Najważniejszą rolę odegrał w ćwierćfinale z PSG: najpierw w Paryżu trafił raz, potem w rewanżu ukłuł dwukrotnie. Zresztą, cały ten sezon w wykonaniu Brazylijczyka jest kapitalny, bo zdobył już 33 bramki i zaliczył sześć asyst. Może ten Neymar, nie jest aż tak przereklamowany, jak wielu sugerowało?

Nie zamierza dać o sobie zapomnieć. Owszem, Neapol to nie Madryt, Stadio San Paolo to nie Bernabeu, ale chłop robi co może, by jego nazwisko wciąż liczyło się w europejskiej piłce i by nie potraktowano jego przygody z Calcio jako zsyłki. W Serie A w kwietniu był człowiekiem orkiestrą: asysty z Fiorentiną, Cagliari, Sampdorią, bramki z Sampą i Milanem. Przede wszystkim dał się jednak zapamiętać z koncertu przeciwko Wolfsburgowi, gdzie poprowadził swoją ekipę do efektownie wygranego dwumeczu, kluczowego także dla całego Calcio w kontekście punktów rankingowych. O szacunku, jakim cieszy się Higuain w Napoli najlepiej niech świadczy fakt, że z Sampdorią wyprowadził swoich z opaską kapitana.

Zapewnia błysk, którego tak brakowało Realowi w wielu meczach w tym roku. Powiecie, że bardzo dobrze pod jego nieobecność radził sobie Isco. Zgoda, Hiszpan wymiatał, ale to w grze Kolumbijczyka jest zdecydowanie więcej treści. W kwietniu nie było spotkania, w którym nie należałby do najlepszych piłkarzy na boisku. No i do tego ta bramka z Almerią. Forma mundialowa – w zasadzie te słowa mogłyby być całą argumentacją dla jego kandydatury.

Panicz powrócił. Złapał lekki dołek po naprawdę wybornym początku roku, ale ostatnio znów koncertuje. Atletico w kwietniu zdobyło dwanaście bramek. Osiem z nich to trafienia Griezmanna. Wyliczmy dalej. W całym sezonie La Liga ma na koncie już dwadzieścia dwa trafienia. Oczywiście nie może równać do Ronaldo i Messiego, ale żadna z pozostałych gwiazd Realu i Barcelony nie trafiała tak często. Tylu bramek nie strzelili także liderzy klasyfikacji strzelców Serie A i Bundesligi, a najlepszy snajper Premier League, Sergio Aguero, ma na koncie tyle samo trafień. Zapewne nie uda się dogonić Diego Costy z zeszłego sezonu (27 bramek), ale trzeba pamiętać, że przed sezonem tak naprawdę nikt od niego tego nie oczekiwał, bo odpowiedzialność za strzelanie miała rozłożyć się na większą liczbę piłkarzy. Zrobił zdecydowanie więcej, niż przypuszczono.

Nieobecność duetu Ribery-Robben zmusiła Pepa Guardiolę, by nieco zmienił sposób gry: bez tak dużego nacisku na skrzydła, a z większym podporządkowaniem napastnikowi. Lewy znów mógł poczuć się tak, jak w Borussii czy Lechu, bo na nim zaczęła opierać się ofensywa Bawarczyków. Nie musiał tyle schodzić na bok, atakować ze skrzydła czy zwalniać miejsca partnerom. To on był w centrum. Efekt? Zwycięski gol w Dortmundzie, dwie z trzech bramek przeciwko Eintrachtowi, kluczowa rola i dwa trafienia w rewanżu z Porto. To nie był wielki miesiąc Bayernu – wszystko przez porażkę w Pucharze Niemiec, ale i tutaj Polak nie zawiódł – przecież po raz kolejny pognębił swój były klub.

t6KbeuU

Niektórzy eksperci są zdania, że genialny Argentyńczyk jest obecnie w życiowej formie. Takiej, jakiej nie osiągnął nigdy wcześniej, a każdy kto potrafi sięgnąć pamięcią kilka lat wstecz, zdaje sobie sprawę, na jakiej wysokości wisiała poprzeczka. Trzeba przyznać, że w kwietniu strzelał z regularnością metronomu. Jest niesamowicie skuteczny, gra niespotykanie pięknie i zdobywa cudowne bramki. Sorry za te banały, ale mamy wrażenie, że nie ma już komplementów, które w przypadku Messiego nie zostały jeszcze użyte. Z przyjemnością obserwuje się nawet to, jak Argentyńczyk odgrywa role drugoplanowe. Weźmy dwumecz z PSG. Strzelali Suarez i Neymar, ale za występy w tych spotkaniach Messi mógłby przytulić Oscara dla postaci drugiego planu.

Byliśmy w ciężkim szoku, gdy zobaczyliśmy, że zabrakło dla niego miejsca w oficjalnej jedenastce miesiąca La Liga. Jak można nie docenić gościa, który w jednym spotkaniu potrafił pięć razy zapakować piłkę do siatki? Przecież w pozostałych meczach ligowych również był aktywny, robił wszystko, by Messi nie dogonił w wyścigu o Trofeo Pichichi. Można próbować to usprawiedliwiać wyższymi wymaganiami wobec gwiazdy, ale pominięcie Ronaldo to i tak dla nas jakieś nieporozumienie. W Lidze Mistrzów zagrał kluczową piłkę Chicharito, można powiedzieć, że był jednym z bohaterów ćwierćfinałowego dwumeczu. W naszym rankingu pojawił się po raz drugi, lecz pierwszy raz aż tak wysoko. Sądząc po tym, jak zaczął się dla niego maj, zostanie na dłużej.

IqVN2PC

Nie tylko współtworzy najskuteczniejszy atak świata, lecz również coraz częściej odgrywa w nim rolę frontmana, zarezerwowaną wcześniej dla Leo Messiego. „El Pistolero” zamienił rewolwer na karabin maszynowy i wali do drużyn przeciwnych jak do kaczek. Znów jest tym bezczelnym typem, którym był na angielskich murawach. Wrócił. Wdaje się w dryblingi, które teoretycznie nie mają prawa się udać. Wygrywa pojedynki i ośmiesza przy tym przeciwników. Boleśnie przekonał się o tym chociażby David Luiz. Eksperci, którzy jeszcze na początku lutego majaczyli, że „Barcelona straciła przez niego fortunę – gość tu nie pasuje”, dziś muszą czerwienić się ze wstydu za każdym razem, gdy Suarez zachwyca. Czyli średnio co trzy-cztery dni.

*

Klasyfikacja generalna zaczyna nabierać kształtów. Znajduje się w niej już ponad 60 nazwisk, więc wybaczcie, ale ograniczymy się do podania tylko czołowej trzydziestki. Maj zapowiada się pysznie, wracamy za miesiąc.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...