Reklama

Zszargane ideały Józefa. Wojciechowski odchodzi z polskiej piłki

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

22 kwietnia 2015, 11:12 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wiele razy mówił, że ma już dość. Wiele razy groził palcem i zapewniał, że już za moment zakręci kurek z forsą. Za każdym razem obrażał się jednak tylko na kilka dni. Potem wracał, najczęściej zmieniał trenera, wsłuchując się w głosy tysiąca doradców. Gdy tylko otwierało się okno transferowe, nie licząc się z kosztami i psując tym samym rynek, ściągał do siebie wyróżniających się w lidze piłkarzy. Tym razem było jednak inaczej. Trzy lata temu Józef Wojciechowski potwierdził, że wycofuje się ze sponsorowania Polonii i nie chce mieć już nic wspólnego z polską piłką. Słowa dotrzymał.

Zszargane ideały Józefa. Wojciechowski odchodzi z polskiej piłki

Punktem zapalnym było spotkanie z Ruchem Chorzów. Cztery kolejki przed końcem sezonu zagrały ze sobą trzecia i czwarta drużyna w tabeli. Zwycięzca tego meczu miał walczyć  później o mistrzostwo Polski, z kolei przegrany mógł powoli żegnać się z tytułem.

Rozgrywany był w Warszawie. Wojciechowski mógł być optymistą – w ostatnich spotkaniach przy ulicy Konwiktorskiej jego drużyna wygrywała: z Jagiellonią (4-1), z Cracovią (2-1) i z późniejszym mistrzem kraju, Śląskiem Wrocław (3-0). Z Ruchem jednak przerżnęła (0-1) i to po bardzo słabym spotkaniu. Jeszcze w tej samej kolejce swój mecz przegrała liderująca Legia (0-1 z Lechem przy Łazienkowskiej) – Wojciechowski miał więc powody, by jeszcze mocniej przeżywać stratę trzech punktów.

Ogień otworzył zaraz po meczu. Najpierw w kierunku sędziego. – Nie będzie pieniędzy z biznesu w piłce. Nie tylko moich, ale i moich kolegów. Nie będzie, jeśli Pan z gwizdkiem będzie tworzył widowisko. I to jest nagminność – mieliśmy to w poprzedniej kolejce i dzisiaj również się to powtórzyło. Nie mieliśmy dziś klarownej przewagi, ale ten człowiek zepsuł widowisko i nie mam nawet jakichś wielkich pretensji do piłkarzy. Ja pieniędzy do piłki wkładał już nie będę.

W następnej kolejności oberwali piłkarze, którzy wcześniej mieli pretensje o wstrzymane wypłaty, a także sztab szkoleniowy, z Czesławem Michniewiczem na czele. Długą przemowę podsumował zdaniem: – Moje ideały zostały zszargane, zniszczone i ja w piłce funkcjonował nie będę.

Reklama

Większości wydawało się, że złość mu zaraz przejdzie. Zawsze przecież przechodziła. Zapali cygaro, pogada ze swymi doradcami i jeszcze raz spróbuje. Jednak dwa dni później potwierdził, że niezależnie od wyników, które drużyna osiągnie do końca sezonu, on odchodzi. W środku tygodnia jedna z gazet napisała, że jest już po słowie z Lechią Gdańsk i tym razem wielki klub będzie budował na Wybrzeżu. Ostatecznie do tego nie doszło i tak – po sezonie – zakończyła się era Józefa Wojciechowskiego w polskim futbolu. Era pełna przaśnych zachowań, ekstrawagancji i patologii. Era dojenia kasy biznesmena. Sześcioletni okres, w czasie którego ambicji dewelopera nie potrafił zaspokoić żaden z 17 trenerów. Nie nauczył się przez ten czas futbolu.

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
2
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...