Kuriozalnej przygody Sebino Plaku z polską piłką ciąg dalszy. Jak poinformował Przegląd Sportowy, Albańczyk właśnie oblał testy w I-ligowej Olimpii. Powód? W Grudziądzu doszło do kompromitującej pomyłki. Byłego zawodnika Śląska zaproszono do klubu, ponieważ szukano wzmocnień w środku pola. Kiedy zorientowano się, że Plaku to nominalny skrzydłowy, ewentualnie napastnik, natychmiast mu podziękowano. Jak tłumaczy menedżer Olimpii, Mariusz Łaski, te pozycje w drużynie są akurat mocno obsadzone.
Kogo więc szukała Olimpia? Zagadka szybko się rozwiązała, bo po pożegnaniu Plaku zakontraktowano Roka Elsnera – defensywnego pomocnika, który może też występować na środku obrony. Jakkolwiek patrzeć, nie są to ulubione pozycje filigranowego Albańczyka. Zabawne też, że w Grudziądzu potrzebowali aż trzech dni, by ustalić, że Plaku do takiej gry się nie nadaje. Czyli po 72 godzinach analiz i przemyśleń doszli do tego, co wie każdy kibic raz na jakiś czas oglądający mecze w telewizji. Tak prężnie działającego działu skautingu Olimpii pozazdrościłby każdy. Chapeau bas!
Skąd wzięła się cała pomyłka? Widzimy tylko dwie możliwości. Plaku ostatni raz pojawił się na boisku na dłużej niż kilkanaście minut dziesięć miesięcy temu, czyli tak dawno, że niektórzy mogli zapomnieć, kim on w ogóle jest. Inna opcja to dorobek bramkowy albańskiego atakującego. W 29 meczach w Ekstraklasie Plaku nie zdobył ani jednego gola. Wyobrażamy sobie rozmowę prominentnych dyrektorów z Grudziądza, którzy analizowali CV Albańczyka.
– Pomocnik i ani jednego gola w tylu meczach?
– Pewnie to profil defensywny, gość odpowiedzialny za odbiór piłki, typowy przecinak.
– Właśnie kogoś takiego szukamy!
Fot. FotoPyK