Nie było, nie ma i nie będzie w polskiej piłce biznesmena bardziej nieporadnego niż Sylwester Cacek. W głowie się nie mieści, że jeden człowiek może w kilka lat podjąć tak wiele głupich decyzji, popełnić milion błędów i jednocześnie z żadnego nie wyciągnąć wniosków. Nawet dwuletnie dziecko gorącego żelazka dotknie tylko raz, bo sobie zakoduje, że to boli. A on – hulaj dusza, piekła nie ma. Cały poparzony, ale ciągle podskakuje.
Dzisiaj Cacek zakrzyknął, że w Komisji Licencyjnej PZPN jest „bandytyzm”, a to przecież nie „bandytyzm”, tylko przepisy, które były mu znane już dawno temu. Przepisy, których stanowczego egzekwowania się w przeszłości domagał (o czym na końcu).
Najważniejsze: licencja Widzewa na grę w pierwszej lidze została zawieszona, sobotni mecz z Sandecją nie odbędzie się. Czy odbędą się następne, to już zależy od tego, czy łódzki klub w końcu zacznie funkcjonować profesjonalnie, czy też dalej w myśl zasady: „możecie nam naskoczyć”. Jednocześnie Widzew otrzymał kolejny sygnał (jakby poprzednich tysiąc sygnałów to było za mało), że stadion w Byczynie nie spełnia warunków podręcznika licencyjnego. I tutaj musimy głośno bić brawo Komisji Licencyjnej, która znalazła sposób na klub, który nie przyswajał żadnych komunikatów. Od teraz Widzew będzie mógł grać w Byczynie, ale każdorazowe rozegranie tam spotkania będzie oznaczało minus jeden punkt w kolejnym sezonie. Nie licząc spotkania z Sandecją, Widzew miałby do rozegrania jeszcze sześć spotkań w Byczynie, czyli minus sześć punktów. I jeszcze trzy minusowe z automatu. Razem dziewięć.
No naprawdę, genialne w swej prostocie rozwiązanie. Nie słyszy Widzew, że tam nie wolno? Nie dociera do niego, że stadion za mały? Uparł się, że chce tam i nigdzie indziej. To śmiało, niech gra! Do zobaczenia w drugiej lidze z minus dziewięcioma punktami na starcie i powodzenia w walce o awans.
I jeszcze fragment-perełka z komunikatu:
W szczególności podnoszony przez przedstawicieli Klubu argument, że nie było możliwości podpisania umowy na grę na stadionie spełniającym wymogi i znajdującym się na terenie województwa łódzkiego z powodu oczekiwań wzięcia odpowiedzialności finansowej przez Klub za zniszczenia spowodowane na stadionie przez kibiców, nie może być poważnie traktowany w realiach profesjonalnej piłki. Takie wymogi są bowiem elementem standardowych umów na dzierżawę lub wynajem stadionu.
Aż dziwne, że Cacek taki mądry, a takich oczywistości nie rozumie i trzeba mu wszystko jak chłopu na miedzy tłumaczyć.
Sprawa jest tak naprawdę oczywista, zero kontrowersji, w ogóle nie ma o czym mówić. Dzisiaj piątek, jutro sobota. W sobotę mecz. W piątek Widzew zgłasza stadion niespełniający wymagań i nawet nie ma zgody na organizację imprezy (ale prezes mówi, że zgoda za chwilę będzie, wprawdzie miała być tydzień temu, ale już jedzie). No, kabaret po prostu, ale jak tu się śmiać, gdy tak zasłużony klub umiera?
Widzew Łódź już po rundzie jesiennej był w trudnej sytuacji, teraz wymaga natychmiastowej reanimacji. Tylko kto się tego podejmie? Jeśli reanimować będzie Cacek, to delikwenta już na amen wykończy. Zamiast Ligi Mistrzów – pogrzeb. A że na każdym pogrzebie trzeba wygłosić mowę, to mamy pewną propozycję. Cacek mógłby odczytać własne słowa z 2009 roku. Cytujemy „Gazetę Wyborczą”:
– Trzeba brać przykład z najlepszych – w najbardziej profesjonalnej lidze na świecie, jaką jest angielska, nikt nie miał skrupułów, aby zdegradować o kilka klas rozgrywkowych Ipswich Town, które nie spełniało wymogów licencyjnych. Nawet mimo tego, że ten klub awansował do europejskich pucharów. Jeśli chcemy, aby nasza liga była coraz silniejsza, to wszyscy muszą spełniać kryteria: organizacyjne, finansowe i sportowe. I nawet, jeśli klub nie jest w stanie zrealizować choćby jednego z tych punktów, to po prostu nie może występować w zawodowych rozgrywkach. Przepisy powinny być przestrzegane, bo to generalnie zapewnia wzrost poziomu sportowego. Działacze ŁKS-u powołują się na tradycję i wielkie zasługi dla polskiej piłki, ale dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Widzew też ma tradycje, a w ubiegłym roku został skrzywdzony kosztem Polonii Bytom. Nie ukrywam jednak, że jest mi trochę szkoda, że nasz lokalny rywal nie będzie występował w ekstraklasie. Choć oczywiście sprawa nie jest ostatecznie zakończona. Mówię szkoda, bo nie chciałbym takiej sytuacji, że klub z al. Unii wróci do ekstraklasy po dziesięciu latach i dziennikarze będą pisać, że Widzew od tylu lat nie wygrał derbów.
Jak w amerykańskim filmie: wszystko co powiesz, może być użyte przeciwko tobie. Cacek chyba nie zapamiętał kolejnego zdania: masz prawo zachować milczenie.
Fot. FotoPyK