Patrząc na CV, Kosuke Kimura to jak na Widzew transfer piłkarsko bardzo dobry. Ale plusów jest więcej: czytając wywiad z Japończykiem można dojść do wniosku, że szybko złapie kontakt ze Stawowym. Nadają na tych samych falach. Nie zdziwimy się, jeśli po treningu razem będą siadać przy kawie i rozprawiać o tym gdzie najlepiej trzymać medale za mistrzostwo Polski, a także w co zainwestować kasę za awans do Ligi Mistrzów.
Nie ukrywamy, z dużym zainteresowaniem przeczytaliśmy dzisiejszy wywiad z Japończykiem na Lodz.Sport.pl. Najpierw Kimura opowiedział dlaczego nie gra już w New York Red Bulls – poszło oczywiście o pieniądze. Chciał zarabiać za dużo. Rozumiemy w takim razie, że skoro trafił do Widzewa, to łodzianie mają aktualnie większe możliwości finansowe niż Red Bulls, tak? Ale spokojnie, to nie wszystko. Okazuje się, że Kimura dzień w dzień zasypywany jest propozycjami, znacznie lepszymi od tych z Łodzi, ale tak się zakochał w Widzewie, że nie ma mowy by choćby na nie spojrzał:
Co z innymi ofertami?
– Oczywiście, że je miałem, i to nawet za większe pieniądze. Dla mnie piłka nożna to jednak coś, czym chcę się cieszyć. Nie lubię grać w stylu: kopnij i biegnij. Kiedy dołączyłem do Widzewa na obozie w Turcji, szybko zrozumiałem, że to zespół i trener dla mnie.
Myśli pan o tym, by w przyszłości zagrać jeszcze w jakiejś silniejszej lidze w Europie?
– Pewnie. I pewnie mógłbym już teraz trafić do lepszej drużyny niż Widzew, ale w tej chwili chcę w nim zostać. Moim marzeniem jest awansować do ekstraklasy, a potem zobaczymy, co się wydarzy.
Reasumując, Kimura ma gdzieś finansowo fajniejsze propozycje, bo tak bardzo kręci go gra w ostatniej drużynie pierwszej ligi. Imponuje mu styl gry Widzewa, więc inni mogą tylko obejść się smakiem. Fajnie, naprawdę fajnie to brzmi, zahaczająca o bajkopisarstwo kurtuazja dla zaawansowanych. Brakło nam tylko zapewnienia, że Widzewowi kibicował od dziecka, miał plakat z Majakiem nad łóżkiem, no i zawsze marzył by zagrać na stadionie w Byczynie, gdzie łodzianie – na ten moment – planują grać wiosną.