Pół roku, mniej więcej tyle trwała przygoda Alberto Cifuentesa z Piastem. Dla hiszpańskiego golkipera zabrakło miejsca w 27-osobowej kadrze zespołu na obóz w tureckim Side. Prawdopodobnie tak kończy się historia jednego z najdziwniejszych transferów ostatnich lat. 35-letni bramkarz, który nigdy nie grał na najwyższym poziomie rozgrywkowym i nigdy nie wyściubił nosa poza Hiszpanię, przyjechał by trochę pobronić w Gliwicach. Prosto pod skrzydła swojego rodaka, Angela Pereza Garcii. Z miejsca do pierwszego składu.
Jak wyglądała jesień w wykonaniu Cifuentesa? Rozegrał piętnaście spotkań, w których puścił dwadzieścia goli. Ciężko przypomnieć sobie mecz, który tak naprawdę Piastowi wybronił. Od biedy można wskazać spotkanie 15. kolejki z Górnikiem Łęczna, zakończone bezbramkowym remisem. Jedne naprawdę dobre zawody, a ile beznadziejnych? Wystarczy wspomnieć mecze w Poznaniu, u siebie z Jagiellonią i obydwa starcia z Lechią Gdańsk. Jeśli chodzi o nasze noty, Cifuentes uplasował się na trzecim miejscu w Ekstraklasie. Trzecim, ale od końca.
Innymi słowy, za wiele dobrego z gry Cifuentesa nie wynikało. Gdyby na jego miejsce wstawić każdego innego podstawowego bramkarza z Ekstraklasy, efekt byłby podobny lub lepszy. Nasuwa się więc pytanie – jaki sens miało to całe przedsięwzięcie? Czy naprawdę ktoś spodziewał się cudów po 35-letnim bramkarzu, który przez całą karierę niczym się nie wyróżnił?
Można było spróbować ogrywać jakiegoś młodego bramkarza, na którym w przyszłości dałoby się zarobić. Nie mamy tu na myśli konkretnie Jakuba Szumskiego, ale dowolnego młodego chłopaka ze Śląska lub okolic. W Białymstoku też mogli ściągnąć przed sezonem jakiegoś zagranicznego weterana, ale z jakichś względów postanowili pójść inną drogą. Jeśli chodzi o pozycję bramkarza, Jagiellonia i Piast znajdowały się latem w podobnym położeniu, a dziś dzieli ich prawdziwa przepaść.
Wiadomo, talent pokroju Drągowskiego nie trafia się codziennie, ale zawsze warto spróbować takowego poszukać. A Piast, tak jak przed rundą nie miał bramkarza, tak nie miał go i po rundzie. Ciężko więc wyobrazić sobie jakąkolwiek korzyść płynącą ze ściągnięcia Cifuentesa. Może chodziło o to, by Perez Garcia miał z kim zwiedzać Gliwice?
Warto jednak podkreślić, że Piast szybko zszedł z tej dziwacznej ścieżki. Tym razem do Gliwic ściągnięto kogoś, kto może się okazać niezłą inwestycją. Na początku stycznia tak pisaliśmy o Dobrivoju Rusovie: „To największy bramkarski talent Słowacji. Piłkarz, którego w wieku 16 lat obserwowała Aston Villa i Rapid Wiedeń. Zaliczył nawet testy w Manchesterze City. Dziś podstawowy zawodnika Spartaka Trnava, w kilku meczach w tym sezonie jego interwencje ratowały drużynie punkty. Trnava, choć w środku tabeli, po Żylinie traci najmniej goli w lidze.”
22 lata, regularnie gra od trzech sezonów, młodzieżowy reprezentant Słowacji. Czy nie lepiej byłoby wpaść na podobny pomysł pół roku temu?