Reklama

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Po Wolskim zaginął Chrapek

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

01 grudnia 2014, 15:16 • 2 min czytania 0 komentarzy

Zawsze po ligowym weekendzie sprawdzamy, jak wiodło się naszym piłkarzom poza granicami kraju. Gdy dochodzimy do ligi włoskiej… szkoda słów, po prostu opadają nam ręce. Przepadli. Młodzi Polacy, którzy – o zgrozo – Ekstraklasę opuszczali ze statusem gwiazd. Piłkarze, którzy mieli za moment (jeśli nie – już, teraz) pukać do drzwi do reprezentacji. Rafał Wolski i Michał Chrapek znów mecze swoich drużyn obejrzeli z ławek.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Po Wolskim zaginął Chrapek

Nie będziemy wam ściemniać, nie śledzimy na co dzień rozgrywek Serie B. Ciężko nam autorytarnie wyrokować, jaki jest poziom tych rozgrywek, ale siłą rzeczy, podobnie jak my, domyślacie się chyba, że nie jest to nic szczególnego. Nie oszukujmy się – skoro podupada Serie A (przypomnijcie sobie chociażby poziom wynagrodzeń w tym miejscu), to i na zapleczu tych rozgrywek nie może być zbyt wesoło. Miejsce zsyłki dla słabiaków i tyle. I w tych okolicznościach przyrody kompletnie nie radzą sobie Rafał Wolski i Michał Chrapek.

O pierwszym z nich pisaliśmy już jakiś czas temu, jego sytuacja nie drgnęła ani o milimetr, więc tylko podtrzymujemy swój “apel”: Z gry w piłkę trzeba mieć przyjemność. Dzwoń do agenta, wracaj do Polski. Szkoda życia, szkoda kariery.

BYŁ MŁODOCIANY OLDBOJ, JEST POPRZECZNA – PRZECZYTAJ WYWIAD Z CHRAPKIEM

Co do Chrapka – początek, owszem, miał obiecujący, bo z miejsca wskoczył do pierwszego składu. Co prawda tylko dwa razy nie był zmieniany w trakcie, ale przynajmniej grał. A teraz kompletna kicha. Po ostatnich spotkaniach były pomocnik Wisły może pochwalić się „imponującą” średnią minut spędzonych na murawie: minuta na mecz. Od spotkania z Vicenzą (jeszcze w październiku) tylko dwa razy pojawił się na boisku. Dodajmy, że:

Reklama

a) Catania to aktualnie trzynasta drużyna drugiej ligi włoskiej

b) za Chrapka wyłożono naprawdę przyzwoite jak na możliwości klubu pieniądze (inwestycja), a bądźmy szczerzy – takiego piłkarza zawsze ciężej odstawić od składu. Tragedia.

Generalnie tak sobie myślimy, że casus Kamila Glika, któremu ewidentnie pobyt w Serie B wyszedł na dobre, trochę działa na niekorzyść, zakłamuje rzeczywistość. Jemu się udało się, więc tę samą miarę automatycznie przykładamy do innych i czekamy na podobny przeskok. Tyle tylko, że Glik w Serie B grał regularnie, a nie oglądał mecze z ławki.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...