Reklama

Co tydzień to samo pytanie – który z meczów Ligi Mistrzów wybrać?

redakcja

Autor:redakcja

04 listopada 2014, 18:05 • 8 min czytania 0 komentarzy

W listach do redakcji już w piątki piszecie: „drogie Weszło, co powinienem zrobić, który wtorkowy mecz obejrzeć, których zawodników śledzić podczas nadchodzącej kolejki Ligi Mistrzów”? Jesteśmy bardzo czuli na wasze opinie, dlatego odpowiadamy żywotnym potrzebom naszej społeczności i staramy się odpowiedzieć na jedno, bardzo ważne pytanie: który z ośmiu dzisiejszych spotkań będzie tym najciekawszym?

Co tydzień to samo pytanie – który z meczów Ligi Mistrzów wybrać?

Wybór tradycyjnie jest dość trudny – gdyby kiedyś, jakimś cudem, do tych elitarnych rozgrywek, w których nie brakuje klubów z Bułgarii, Szwecji, Białorusi i Cypru, dostał się polski klub – wiedzielibyśmy, co wam polecić. Co jednak zrobić w sytuacji takiej jak dziś? Spieszymy z pomocą.

GRUPA A

=> Juventus – Olympiakos

+ Jedna data: 29. października 2014. Stadion w Genui, na którym podopieczni Gian Piera Gasperiniego przyjmowali naszpikowany gwiazdami, niepokonany od niepamiętnych czasów Juventus. Gospodarze wygrali 1:0 – oczywiście, dość szczęśliwie. Oczywiście – Juventus przeważał. Naturalnie, nie można wyciągnąć jakichkolwiek wniosków z jednej, mocno przypadkowej porażki w dziesiątym spotkaniu ligi włoskiej. Genua jednak pokazała, że da się. Można. Czyli: Olympiakos też może marzyć.

Reklama

+ Tym bardziej, że i kolejny mecz Juve, z Empoli, nie przekonał coraz mocniej kapryszących fanów „Starej Damy” do stylu drużyny prowadzonej przez Allegriego. Wręcz przeciwnie – wielu wieszczy, że gdyby nie fantastyczny gol z rzutu wolnego w wykonaniu Pirlo, koszmar z Genui mógłby się powtórzyć. Oczywiście, więcej w tym histerii rozwydrzonych ciągłą dominacją malkontentów, ale i tak – dzisiejsze spotkanie z Grekami w tym świetle zapowiada się wyjątkowo ciekawie.

+ Skoro już przy Pirlo w meczu z Empoli jesteśmy… Warto oglądać Juventus, choćby po to, by nie ominąć takich zagrań.

=> Malmoe – Atletico

+ Według bukmacherów szanse na zwycięstwo Malmoe są wyższe, niż na wyjazdową wiktorię Liverpoolu grającego dziś na Santiago Bernabeu. To na pewno dobra wiadomość dla fanów wyrównanych spotkań, choć trzeba od razu dodać, że ów kurs na trzy punkty Szwedów to… 10,00. Mimo to, obiecujemy sobie kawał dobrego meczu – Malmoe u siebie potrafiło wygrać z Olympiakosem, a w czterech dotychczasowych spotkaniach LM na własnym stadionie… nie straciło nawet gola. Oczywiście, wliczamy tutaj rundy eliminacyjne i pamiętamy, że dwa najcięższe starcia – dzisiejsze z Atletico i rewanż z Juventusem – wciąż przed nimi, ale i tak jesteśmy pod wrażeniem.

+ Tak samo, jak jesteśmy pod wrażeniem ostatnich wyskoków Atletico. Mistrz Hiszpanii wprawdzie potrafi nieprzyjemnie rozczarować, by wspomnieć choćby porażkę 2:3 z Olympiakosem, czy remis u siebie 0:0 na otwarcie La Liga, jednak w ostatnich tygodniach wygląda już jak „stare, dobre” Atletico z ubiegłego sezonu. Coraz lepiej pod wodzą Simeone czuje się Griezmann – z Cordobą wcisnął dwa sztychy, coraz pewniejszy jest Mandżukić, który poczuł się na tyle luźno, że objechał w wywiadzie Guardiolę. Wszystko zaczyna znów wyglądać jak zgrana banda gotowych na wszystko wojowników, a nie dość niejednorodna mieszanina zaprawionych weteranów Simeone i „świeżaków” jak wspomniany Griezmann. Efekty? Od 19. października ekipa „Cholo” wygrała wszystkie pięć spotkań – gromiąc m.in. Malmoe, 5:0, czy Cordobę, 4:2.

Reklama

+ I to jest argument, który naszym zdaniem jest najmocniejszą rekomendacją oglądania wieczornego starcia w Szwecji. Oddajmy głos Diego Simeone, który w wywiadzie dla „El Larguero” przetłumaczonym przez atleticopoland.com ustalił hierarchię wyzwań na obecny sezon. – Naszym celem jest zajęcie trzeciego miejsca w La Liga oraz jak najlepszy występ w Lidze Mistrzów. Najważniejsze są rozgrywki w Europie, ponieważ przynosi to najwięcej korzyści dla klubu – przekonuje Simeone. Nie mamy powodów, by nie wierzyć. Mamy powody, by oglądać.

GRUPA B

=> FC Bazylea – Łudogorec Razgrad

+ Krótko: od przeczytania TEGO artykułu, chcemy wiedzieć o Łudogorcu jak najwięcej. Poniżej fragment:

Wyobraźcie sobie Wigry Suwałki jako olimp polskiej piłki. Jej najjaśniejszy punkt, światełko w tunelu. Wigry grające bez kompleksów z Realem Madryt, wychodzące w efektownym stylu z grupy w Lidze Europy. Nokautujące Legię, Wisłę i Lecha w Ekstraklasie. Musicie to sobie wyobrazić, jeśli chcecie wiedzieć jaki smak dla bułgarskich kibiców ma sukces Łudogorca. Sukces w kraju, pod względem piłkarskim przodującym tylko w liczbie zastrzelonych właścicieli klubowych na metr kwadratowy, a gdzie korupcja kwitnie do tego stopnia, że niektórzy Bułgarzy postrzegają rodzimą ligę tak, jak Amerykanie walki Hulka Hogana. Ale to też kraj, który oddycha piłką. Ma swoje tradycje i historię, a tę najnowszą tworzy Łudogorec.

+ Jeśli na boisko wychodzi Łudogorec, COŚ musi się stać. Tylko w tym sezonie mieliśmy już bardzo zacięty mecz z Realem wraz z obroną rzutu karnego wykonywanego przez Cristiano Ronaldo, pamiętny mecz ze Steauą, w którym bajkowym bohaterem stał się obrońca Moti, stający między słupkami w newralgicznym momencie, dwa gole z Liverpoolem w ostatnich sekundach spotkania. To nie piłkarze, to wykwalifikowani zabójcy specjalizujący się w morderstwach osób o słabych nerwach widowiskami przyprawiającymi o zawał serca.

+ Choć to może nieco śmieszne… Warto zapoznać się z Bazyleą nieco wcześniej, niż już po wyeliminowaniu Liverpoolu. Nie chcemy tutaj wieszczyć katastrofy dla „The Reds”, ale Szwajcarzy grają w Europie od lat, z coraz lepszymi wynikami, których świadectwem jest półfinał Ligi Europy sprzed dwóch lat. Pierwsze spotkanie z Anglikami też zakończyło się zwycięstwem. Jeśli dziś gospodarze pogonią Łudogorec… No właśnie. Jeśli faktycznie mają wykolegować z gry Liverpool, chcielibyśmy się im dobrze przyjrzeć.

=> Real Madryt – Liverpool

+ Od tygodni powtarzamy z uporem maniaka – Real jest jak świetny serial. Mogą mu się przydarzyć odcinki, które nie powalają na kolana, ale i tak nie możecie przegapić nawet minuty – kto wie, czy właśnie w tych 60 sekundach nie zagrają akcji wspominanej później przez lata. Najlepszy dowód – starcie z Bazyleą. 5:1, w tym trzy gole z miejsca ładujące się do zestawień na najlepszą bramkę tygodnia.

+ Liverpool już w ostatnim meczu z „Królewskimi” dał im sporo miejsca, co zresztą podopieczni Carlo Ancelottiego wykorzystali w fantastyczny sposób. Dziś „rewanż na stadionie w Madrycie” w uszach fanów Liverpoolu brzmi jak „brutalne zabójstwo po uprzednich 90-minutowych torturach”. Nie sądzimy, by Anglików było stać na jakąkolwiek niespodziankę. Chyba że jako taką uznamy niski wymiar porażki.

+ Nic do dodania:

GRUPA C

=> Zenit – Bayer Leverkusen

+ To chyba grupa, w której najwięcej może się wydarzyć w kwestii awansów. Nie ma ani jednego pewniaka – bo ciężko za taki uznać przewodzący tabeli Bayer. Nie skreślalibyśmy jeszcze też Portugalczyków – Benfica wprawdzie w pierwszych trzech spotkaniach ugrała zaledwie punkt, ale ma przed sobą dwa mecze u siebie. Śledząc wyniki – tu każdy może wygrać z każdym, a obecność w kolejnej rundzie aktualnych numerów trzy i cztery – czyli AS Monaco i Benfiki 0 nie będzie żadną anomalią.

+ Hulk, Witsel, Danny, Garay – Zenit ma w składzie poważne nazwiska i chciałby wreszcie być traktowany w sposób poważny. Dziś jest faworytem bukmacherów, a w meczu z liderem grupy – nawet jeśli jest nim tylko Bayer – to już coś. Rosjanie pokonując Niemców mogą dziś przejąć prowadzenie w tabeli, a tym samym stać się głównym faworytem do gry w kolejnej fazie. W fazie, gdzie teoretycznie nie ma już przypadkowych drużyn. W jaki sposób ma to was zachęcić do oglądania? Będzie prościej podjąć decyzję, gdy Zenit faktycznie będzie grać dalej.

+ No i jeszcze ten Bayer… W weekend 0:1 z HSV, w samej Bundeslidze tylko cztery zwycięstwa w dziesięciu meczach (okej, wiemy, że to i tak daje miejsce w czubie). Szczerze powiedziawszy, jedynym powodem, dla których chcielibyśmy ich dzisiaj obejrzeć jest sprawdzenie „drugiego garnituru” – bo tak to trzeba określić, niemieckiej ligi. Bayer pewnie chciałby być niemieckim Atletico godzącym gigantów z Dortmundu i Monachium – a w takim wypadku wypadałoby pokazać coś także w Lidze Mistrzów. Co? No właśnie chcielibyśmy się przekonać wieczorem.

=> Benfica – AS Monaco

+ Hm. Na upartego – Lucas Ocampos? Toulalan? Monaco zagra dzisiaj bez Berbatowa  i Moutinho, co sprawia, że nie do końca mamy ochotę wymyślać jakiekolwiek argumenty za oglądaniem tego spotkania.

GRUPA D

=> Arsenal – Anderlecht

+ Nie będziemy silić się na oryginalność – zawsze warto obejrzeć Wojciecha Szczęsnego.

+ Ale poza tym już poprzedni mecz Arsenalu z Anderlechtem przyniósł sporo emocji. Anglicy wbrew pozorom nie przejechali się po teoretycznie słabszym rywalu – do 89. minuty było 1:0 dla „Fiołków”. Dopiero imponująca końcówka i dwa sztychy uspokoiły nieco kibiców „Kanonierów”, tradycyjnie już zawiedzionych niespełnionymi nadziejami o dominacji zarówno na krajowym podwórku, jak i w europejskich pucharach. Dziś pewnie będzie nieco łatwiej – w końcu mecz rozgrywany jest w Londynie – ale liczymy na kolejne emocje.

+ Alexis Sanchez. Nie sądziliśmy, że chłopak się aż tak rozkręci, ale dziesięć goli w szesnastu meczach, do tego napędzanie większości ataków „Kanonierów” i zwyczajnie bardzo rzetelna praca pod wodzą Wengera to doskonałe argumenty, by dziś wieczorem rzucić okiem, jak radzi sobie przeciw defensywie Anderlechtu. Niektórzy sugerują, że to efekt Oezila, który też miał imponujące wejście w ligę, by następnie zauważalnie zwolnić, ale nawet jeśli tak – liczymy, że zacznie „zwalniać” najwcześniej od jutra.

=> Borussia Dortmund – Galatasaray

+ Naszym zdaniem – obok Realu najciekawsze spotkanie wieczoru. Najwięcej nazwisk, najwięcej gości z potencjałem, jest Polak, do tego wysoka stawka, bo BVB może sobie już zapewnić awans. Do tego jeszcze ta dyskusja na temat obecnej ligowej zadyszki – Borussia wszak zajmuje miejsce w strefie spadkowej – wszystko razem tworzy świetną historię wokół tego spotkania.

+ Dr. Jekyll i Mr. Hyde? Mniej więcej tak można zakreślić różnicę między Borussią pucharową i ligową. Kolejną porażkę w Bundeslidze – tym razem z Bayernem, piłkarze z Zagłębia Ruhry mogą znów odkupić efektownym zwycięstwem w LM. Do tej pory bilans dortmundczyków w europejskich pucharach to bowiem kompletne szaleństwo – trzy mecze, trzy zwycięstwa, dziewięć goli zdobytych, ani jednego straconego. Czujemy, że mecz z Turkami może być nie do końca wyrównany, za to bardzo efektowny.

+ Ale i plan B brzmi zachęcająco – zamiast fajerwerków Borussii dostajemy ostrą walkę z udziałem Sneijdera. Chociaż… No właśnie. Po ostatnim meczu ligowym, w którym Holender pojawił się na murawie dopiero w drugiej połowie, Internet zaczął kipieć od spekulacji. Tureckie media podały bowiem, że wściekły Sneijder narzekał na swoją sytuację w klubie – zarówno ławkę rezerwowych w ostatnim meczu, jak i brak transferów czy zaufania do jego umiejętności. Prandelli nie zabrał do tej pory głosu, ale dziś może przemówić pokazując kartkę ze składem. Inna sprawa, że holenderski as drużyny ze Stambułu już wcześniej narzekał na opóźnienia w wypłatach. Na tym tle dzisiejsze spotkanie z Borussią zapowiada się jeszcze ciekawiej, także pod kątem przyszłości całego Galatasaray…

*

Werdykt? My stawiamy na Real i Borussię, ale sądzimy, że powyższa ściągawka i tak przyda się wam w kłótniach o dobór kanału dziś, o 20.45.

Najnowsze

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
0
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...