Reklama

Michał Mak na drodze do kadry. Dziś ma przejść po dziurawej Bydgoszczy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 października 2014, 10:11 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jakkolwiek na poniedziałkowe spotkania w Ekstraklasie spojrzeć, reakcja zawsze jest taka sama: mogliby już sobie odpuścić zamiast jeszcze mocniej nas dobijać. Tym bardziej, że przeważnie dzień później gra Liga Mistrzów i dość słaba to rozgrzewka. Dlaczego więc warto na Bayern z Romą nastroić się meczem… Zawiszy z Bełchatowem?

Michał Mak na drodze do kadry. Dziś ma przejść po dziurawej Bydgoszczy

1. Rumak powinien to w końcu poukładać…

Jak nie teraz, to kiedy? – pytają niemal co tydzień samych siebie kibice Zawiszy. Bydgoszczanie mają tragiczny bilans w tym sezonie, wygrali tylko jedno z jedenastu spotkań i ciężko uwierzyć, że przed momentem reprezentowali nas w pucharach. Jeszcze niedawno był trener Tarasiewicz, w międzyczasie wskoczył Paixao, a już od półtora miesiąca jest Rumak. Lista potencjalnych jego wymówek właśnie się jednak kończy, bo zdążył już lepiej poznać zespół, a dopiero co miał dodatkowy wolny weekend od porażek meczów. No i przede wszystkim: w pierwszym składzie spodziewani są Goulon z Masłowskim.

2. Bo naprawdę jest co układać.

Mamy tu na myśli defensywę. Niby od pierwszej minuty gra już Goulon, który powinien czyścić środek pola, ale wiadomo – cudów to on nie zdziała. Natomiast za jego plecami to już prawdziwy dramat: od Argyriou począwszy, przez Strąka z Micaelem, na Ziajce czy Araujo kończąc. Najlepiej posłużyć się liczbami, o których pisaliśmy przy okazji ostatniego meczu Zawiszy: TRZYDZIEŚCI JEDEN STRACONYCH BRAMEK. Daje to magiczną średnią 2,82 bramki na mecz. Jeżeli podopieczni Mariusza Rumaka nie zwolnią i konsekwentnie będą realizowali obecne założenia, dobiją do… 104 goli. Czyli barierę stu przekroczą nawet z drobnym zapasem.

Reklama

Dlaczego o tym piszemy? Ano choćby dlatego, że spodziewamy się kolejnej powtórki z rozrywki i poważnego podejścia do magicznej bariery „stu”. Mecze z udziałem Zawiszy to w tym sezonie gwarancja co najmniej kilku goli – głównie dla ich rywali, ale jednak.

3. GKS może zrobić Zawiszę…

To znaczy, tego ubiegłorocznego. Wcale byśmy się bowiem nie zdziwili, gdyby obecny beniaminek poszedł śladami ostatniego i powalczył o czołowe miejsca w lidze, może nawet ugrał coś więcej. Trener Kiereś bardzo mądrze poukładał GKS: w tym zespole wszystko ma ręce i nogi, świetnie wygląda zwłaszcza defensywa. Problemy czasem są z przodu, bo tam pozostaje liczyć tylko na Michała Maka – jego brat jest kontuzjowany, a Ślusarski oglądał już dwa razy czerwoną kartkę i teraz pauzuje… za cztery żółte. Mimo pojawiających się problemów, na grę Bełchatowa cały czas dobrze się patrzy.

4. Najlepiej nogami Michała Maka.

I to właśnie przez wzgląd na tego chłopaka warto mieć Bełchatów na oku. Po ostatnich wynikach kadry trwa poszukiwanie nowych zdolnych piłkarzy, najlepiej z polskiej ligi – Borek podpowiadał już Makuszewskiego czy Gajosa, a i obserwowany przez sztab jest też Mak. Czytaliśmy ostatnio w prasie, że brak powołania na ostatnie mecze był dla niego prawdziwym dramatem i jest mocno zmotywowany. Dziś można się spodziewać, że będzie robił show. Jeśli faktycznie zagra naprzeciw niego Argyriou, Makowi dla utrudnienia powinno się założyć opaskę na oczy.

Reklama

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Piotr Rzepecki
3
Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Komentarze

0 komentarzy

Loading...