O Dinamie Zagrzeb można pisać całe tomy. Akademia i szkolenie na poziomie, który pozwala regularnie opychać piłkarzy do silniejszych lig, ale z drugiej strony prezes, dla którego bijatyki, tańce na stole i korumpowanie wszystkich wokół to chleb powszedni. Fanatyczni i oddani kibice, którzy są znani w całej Europie, ale i potężny konflikt ze wspomnianym szefem klubu, który trwa od miesięcy i końca bynajmniej nie widać. Zresztą, wszystko co powinniście wiedzieć o Dinamo napisaliśmy już W TYM MIEJSCU. Wczoraj jednak do komediodramatu reżyserowanego w Zagrzebiu dołączyli goście z Hajduka. Chorwacki klasyk jeszcze raz pokazał w pigułce, jak pod lupą, wszystkie problemy tamtejszej ligi.
Tu zaś na pierwszy plan wysuwają się dwa olbrzymie ciosy wizerunkowe dla całej Chorwacji. Zacznijmy od tego mniej ważnego – od sytuacji kibiców, nie tylko w Zagrzebiu. Najpierw fotka ze stadionu Hajduka wykonana podczas wczorajszego spotkania:
Tak, to sektor gości, który został zapełniony przez Bad Blue Boys, czyli fanatyków Dinama Zagrzeb protestujących przeciw władzy Zdravko Mamicia oraz małą grupę sympatyków polityki ekscentrycznego prezesa. Jednych od drugich oddzieliły szczelne kordony policji, która po raz pierwszy od dawna miała sporo pracy przy legendarnym już starciu dwóch największych krajowych potęg. Klasyki z ostatnich lat, szczególnie te na stadionie Hajduka, to bowiem wspólne przemarsze kibiców z Torcidy Split i przyjezdnych z Zagrzebia oraz solidarne protesty przeciw “dobrodziejowi” Dinama. Opisywaliśmy to na przykład TUTAJ.
Wczoraj po raz kolejny odwiecznych rywali połączyła nienawiść do Mamicia, ale we wszystko wkręciła się ta feralna grupka z prawego górnego rogu powyższej fotografii, która zmąciła spokój zapewniony przez wspólnego wroga. Czy wobec tego sztywna postawa kibiców zaczyna się kruszyć? W końcu Mamić proponował im naprawę wiele, od miejsc w zarządzie, przez wpływy z biletów, aż po wypuszczenie ich kumpli z paki (a jakże, układy to układy!).
Nic z tego. Według chorwackich źródeł, grupka kibiców, którzy “pogodzili” się z prezesem to po prostu kolejni opłacani przez niego pracownicy…
Dlaczego kolejni? Kibice twierdzą, że w kieszeni Mamicia siedzi pół Chorwacji, co w sumie nie wydaje się odbiegać daleko od prawdy, patrząc w jaki sposób uchodziły mu na sucho dość poważne przewinienia z przeszłości. Ostatnio wyliczaliśmy:
1992. Ówczesny Prezydent Dinama Zagrzeb uciekał przed Mamiciem przez płot stadionu Maksimira.
1994. Mamić zaatakował delegatów Auxerre.
1995. Zaatakował policjanta w Zagrzebiu, gdy ten kazał mu przeparkować Jaguara. W dniu rozprawy funkcjonariusz już nie pamiętał nic o całym zajściu.
2002. Groził dziennikarzowi Dubravko Susecowi.
2002. Zaatakował dziennikarza Kristijana Toplaka, groził per „zabiję cię”.
2002. Dziennikarzom, którzy pisali o jego procesie, obiecywał śmierć, jeśli jeszcze coś o nim napiszą.
2003 Pobił kulami Mijenjo Mesicia, miejskiego architekta Zagrzebia. Był świeżo po operacji, chodził jeszcze o kulach, ale tak się wściekł, gdy Mesić nie wydał zgody na budowę wieżowca Mamicia, że zaczął go okładać. Po pewnym czasie dostał pozwolenie.
2006. Nazistowskie gesty po zwycięstwie Dinama nad Ekranasem.
2007. Zaatakował dwóch fanów Dinama na lotnisku, wykrzykując rasistowskie teksty. Potem rozebrał się i śpiewał do cygańskiej melodii.
2007. Obmacywał tancerkę w Azerbejdżanie.
2008. Zaatakował dziennikarza Romana Eibla.
2008. Zaatakował dziennikarza Iice Blazicia.
2008. Groził dziennikarzowi Borutowi Sipsowi, cytaty: „rozgniote cie jak kota!”, „rozbiję krzesło na twojej głowie, nieszczery chuju!”.
2010. Groził profesorowi Ivano Siberowi.
2010. Groźby pod adresem ministra Branko Vukelicia.
2011. Musiał być eskortowany przez policje z szatni dla sędziów.
2011. Noc w wiezieniu za incydenty w meczu Dinamo – Malmo (zamieszanie na trybunach).
2011. Rasistowskie teksty pod adresem Vahid Halilhodzicia.
2012. Rasistowskie teksty pod adresem Zelijko Jovanovicia, ministra sportu i edukacji.
2014. Po wygranym meczu z Hajdukiem, poszedł na miejsca zajmowane przez tamtejszych vipów i zaczął taniec radości. Od razu zamieszanie i bójka.
W przypadku tego człowieka naprawdę jesteśmy skłonni uwierzyć we wszystko. Tymczasem – i tu płynnie przechodzimy do drugiego ciosu w wizerunek futbolu spod znaku biało-czerwonej szachownicy – pojawiają się kolejne wątpliwości wobec uczciwości rozgrywek Prvej HNL. Przypomnijmy – w ostatnich dwunastu sezonach Dinamo wygrało ligę dziesięć razy, a w tym sezonie pewnie kroczy po kolejny tytuł. Pewnie, bo nawet jeśli do siedemdziesiątej minuty przegrywa 0:2, to przecież… od czego jest doliczony czas.
Jasne, dwa gole w ostatnich sekundach to oczywiście nic nowego, ani nagannego, podobny przebieg mogą mieć mecze pod każdą szerokością geograficzną i w każdej lidze. Ale gdy mówimy o Dinamie, które przegrało 1:7 z Lyonem w atmosferze olbrzymiego skandalu, gdy mówimy o Dinamie, któremu szefuje facet oskarżany o korupcję przez połowę środowiska w Chorwacji, gdy mówimy o tym konkretnym meczu… Nawet jeśli wszystko odbyło się uczciwe – zapala się czerwona lampka, tym bardziej, że tradycyjnie to Hajduk jest jednym z nielicznych pretendentów do zdetronizowania corocznego mistrza.
Trzy grupy kibiców na trybunach, fanatycy Hajduka i Dinamo wspólnie lżący… innych sympatyków Dinamo, do tego zwycięstwo wydarte w ostatnich sekundach i triumfujący Mamić… Czy w tych krótkich 90 minutach czegokolwiek brakuje? A, no tak. Przydałaby się jakaś raca, prawda?
Dinamo rzuciło flarę w kierunku trenera swojego zespołu, Zorana Mamicia. Brata prezesa.
Chorwacja? Mówią, że to dziki kraj.