W Śląsku od pewnego czasu byli troszkę na bakier z wszelkimi przepisami i chyba nic w tej kwestii się nie zmieniło. Wrocławski klub wymyślił wyjątkowo błyskotliwy sposób, jak orżnąć Cracovię z należnego jej ekwiwalentu za wyszkolenie zawodnika (Krzysztofa Danielewicza). Otóż umieścili go na kilka dni w Sokole Marcinkowice, najwidoczniej uważając, że w tym momencie kwestia ekwiwalentu zniknie. To znaczy: zapłacić będą musieli marne kilka tysięcy złotych – jako Sokół – zamiast ok. 160 tysięcy.
Mamy nadzieję, że jednak we Wrocławiu mają świadomość, że dalej będą musieli Cracovii zapłacić. Konkretnie: 80 procent ze 160 tysięcy. Zaoszczędzili więc 20 procent minus to, co wzięli działacze Sokoła za ten cyrk i minus opłaty za rejestrowanie i wyrejestrowanie zawodnika. Czyli jakieś – hmm – 25 000.
Czy się opłaca szargać opinię klubu dla takiej kwoty, czy się nie opłaca – niech każdy sam oceni. Jak dla nas – nie. W każdym razie na wszelki wypadek podamy odpowiednie przepisy, bo jednak troszeczkę się obawiamy, iż działaczom Śląska wydaje się, iż ekwiwalentu Cracovii płacić nie muszą. Cóż…
Gdyby wrocławianie naprawdę nie chcieli zapłacić Cracovii ekwiwalentu, musieliby Danielewicza z Sokoła tylko wypożyczyć, ale albo nie chcieli aż tak jechać po bandzie, albo nie chciało im się przeczytać przepisów do końca.