Reklama

Sion, Stuttgart, PSG. Legia wysoko… w „rankingu głupoty”

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

12 sierpnia 2014, 13:51 • 5 min czytania 0 komentarzy

Przez ostatnie dni słowo „walkower” zrobiło niemałą karierę w mediach. O Legii piszą praktycznie wszyscy – od Głosu Pomorza po New York Times. I pisać będą jeszcze długo, ba!, wiele wskazuje na to, że wydarzenia, których świadkami jesteśmy, na trwale zapiszą się w historii piłki nożnej. Coś nam mówi, że nie będzie to najbardziej sławetna karta tejże historii, ale rozdział pt. „Najgłupiej przerżnięte spotkanie” już jak najbardziej. Tak, dobrze widzicie. Abstrahując od nieadekwatności systemu kar i dyskusji o etyce Celtiku, trzeba zauważyć, że sytuacja w której drużyna traci wynik uzyskany na boisku przez błąd – nazwijmy to – administracyjny, to zwykła głupota.

Sion, Stuttgart, PSG. Legia wysoko… w „rankingu głupoty”

Czy jest ktoś, z kim władze warszawskiego klubu mogłyby przybić piątkę i wymienić się doświadczeniami? Oczywiście, że tak. Walkowery przyznane z powodu takiego błędu nie są zbyt częste w poważnej piłce, ale jednak się zdarzają. Odkopaliśmy kilka przypadków z historii, porównaliśmy i trzeba przyznać – od teraz do Legia może być punktem odniesienia dla podobnych zdarzeń w przyszłości. Gdyby stworzyć z tego ranking – nazwijmy to wprost – głupoty, to wyglądałby on mniej więcej tak:

5. ARSENAŁ KIJÓW – MURA 05

Ukraińcy byli zdecydowanym faworytem w starciu z kopciuszkiem ze Słowenii i boisku potwierdziło te przewidywania. Arsenał wygrał 3-0 i był prawie pewny awansu do rundy play-off Ligi Europy 2012/13. Tyle tylko, że władze klubu z Kijowa nie sprawdziły, jaki status ma wypożyczony z Dnipro Kameruńczyk Eric Matoukou. Nie wiedzieli o tym, że ich nowy nabytek musi odcierpieć zawieszenie w europejskich rozgrywkach, po tym jak obejrzał czerwoną kartkę w meczu pomiędzy Genkiem a FC Porto w 2010 roku. Jak się zapewne domyślacie, na nic zdały się te tłumaczenia i UEFA odwróciła wynik. Trzybramkową przewagę przed rewanżem zyskał zespół ze Słowenii. I co najlepsze – tę przewagę utrzymał, bo w rewanżu przegrał tylko różnicą dwóch goli.


Eric Matoukou, sprawca całego zamieszania

Reklama

Marnym pocieszeniem dla Ukraińców może być fakt, że w kolejnej rundzie Mura mocno oberwała od Lazio.

4. STEAUA BUKARESZT – PARIS SAINT-GERMAIN

Pierwszy mecz drugiej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. Na boisku – po świetnym widowisku – wynik 3-2 dla Rumunów. Rezultat nie był korzystny dla piłkarzy ze stolicy Francji, ale dwie bramki strzelone na wyjeździe powodowały, że dramatu nie było. Jednak po kilku dniach poprzeczka przed rewanżem została zawieszona jeszcze wyżej. Wszystko przez Laurenta Fourniera, który w tym meczu wystąpił od pierwszej minuty, a powinien pauzować za żółte kartki. Z całą pewnością Francuzi nie mogli zasłonić się brakiem wpływu nieuprawnionego zawodnika na przebieg gry. UEFA zweryfikowała wynik na 3-0 dla gospodarzy.

PSG miało jednak szansę odpowiedzieć na boisku. I trzeba przyznać, że z sytuacji wybrnęło w brawurowym stylu. Już w 55. minucie rewanżowego meczu Francuzi prowadzili 5-0 i pewnie awansowali. W dodatku powstała z tego niezła historia – okoliczności w jakich był rozgrywany mecz, sprawiły, że kibice paryżan wybrali to spotkanie najlepszym w całej dekadzie.

3. CELTIC GLASGOW – FC SION

Reklama

Sytuacja miała miejsce w sezonie 2011/12, ale by zrozumieć, o co w niej tak naprawdę chodzi, trzeba cofnąć się w czasie do lutego 2008. Właśnie wtedy szeregi szwajcarskiej drużyny zasilił Essam El-Hadary, bramkarz reprezentacji Egiptu i klubu Al-Ahly. Jak się okazało, zrobił to pomimo ważnej umowy z poprzednim pracodawcą. Po szesnastomiesięcznej szamotaninie FIFA ogłosiła werdykt – piłkarza zdyskwalifikowano na cztery miesiące, a na Sion nałożono roczny zakaz transferowy. Potem sprawa weszła na zdecydowanie wyższy poziom zagmatwania. Christian Constantin poszedł na wojnę z FIFA, odwołał się do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego, który najpierw kary uchylił, a później jednak podtrzymał. Następnie do gry wkroczyły szwajcarskie sądy, według których orzeczenia piłkarskiej centrali nie były warte funta kłaków. Przechodząc do meritum – prezes Sionu do zakazu się nie dostosował i latem 2011 ściągnął do swojej drużyny sześciu nowych piłkarzy, którzy wystąpili w meczach rundy play-off Ligi Europy. Na boisku Szwajcarzy okazali się lepsi od Szkotów (0-0 w Glasgow, 3-1 u siebie).

Celtic poskarżył się odpowiednim organom i przy zielonym stoliku – dwa razy wygrali Szkoci, w charakterystycznym stosunku bramek 3-0. Wszystko z powodu występu wspomnianej – nieuprawnionej do gry – „Szóstki ze Sionu”. Do walki na linii FIFA-Sion przyłączyła się UEFA i dość chętnie utemperowała zapędy prezesa drużyny ze Szwajcarii. Sprawa miała swój ciąg dalszy i dla walczącego klubu skończyła się źle, spadkiem z ligi przez ujemne punkty, co wielu uznaje za karę za brak pokory wobec panów i władców z FIFA. Więcej o sprawie przeczytasz w tym miejscu. 

2. CELTIC GLASGOW – LEGIA WARSZAWA

Sprawa jest medialnym hitem, zapewne niewiele jest dziś osób w Polsce, które nie wiedzą o co chodzi. Media sprzedają ją w odcinkach, jak niedawno „Superak” sprawy rodzinne państwa Terleckich. Zapewne niektórzy z was już rzygają „Bereszyński Gate”, ale sorry – jeszcze kilka dni to potrwa. Nie będziemy w tym miejscu powtarzać przebiegu zdarzeń, przypomnimy tylko hasła: Legia, Celtic, pewne zwycięstwo, Bereszyński, zawieszenie za kartki, błąd, Marta Ostrowska, UEFA, walkower.

1. LEEDS UNITED – VfB STUTTGART

Analizując ten przypadek, na usta cisnęło się nam jedno pytanie: czy na ławce Stuttgartu był, kurwa, ktoś przytomny?

Prawdopodobnie nie. To chyba najbardziej kuriozalny przypadek w historii, bo w niemieckiej drużynie zawiodło wykonywanie najprostszych działań matematycznych, ale po kolei. Eliminacje do Ligi Mistrzów sezonu 1992/93. Ówczesne przepisy zakładają limit obcokrajowców – maksymalnie trzech w jednej drużynie może przebywać jednocześnie na boisku. Pierwszy mecz Niemcy wygrali u siebie pewnie 3-0, a w rewanżu przerżnęli wysoko, bo 1-4, ale to ciągle był wynik, który zapewniał im promocję. Problem jednak w tym, że Niemcy się pomylili. Christoph Daum siedem minut przed końcem (!) spotkania, gdy wynik był już ustalony (!!), wpuścił na boisko Serba Jovo Simanić w miejsce Maurizio Gaudino, a że na boisku przebywali już: Serb Slobodan Dubajić, Islandczyk Eyjolfur Sverrisson i – wpuszczony trzy minuty przed Simaniciem (!!!) – Szwajcar Adrian Knup, przepis UEFA został złamany. W tej sytuacji przyznano oczywiście walkower dla Leeds, co oznaczało remis w dwumeczu.

Rozegrano więc dodatkowy mecz, na neutralnym terenie w Barcelonie, który Niemcy przegrali i najbardziej frajerska strata awansu w historii futbolu stała się faktem. Surowe konsekwencje poniósł trener Daum, który został zwolniony.

No cóż, jak widać, to takie jaja nie tylko u nas…

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...