Reklama

Vrdoljak się przełamał, Legia gromi. Również w Ekstraklasie

redakcja

Autor:redakcja

09 sierpnia 2014, 22:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

Zapału i taktycznej konsekwencji wystarczyło gościom z Łęcznej tylko na pierwsze 45 minut. Zresztą od razu powiedzmy wprost: po prostu ograniczali się do przeszkadzania, natomiast lepienie kolejnych akcji Legii, zmuszonej do długich wymian podań, szło jak krew z nosa. Patrzyło się na tę momentami rażącą niedokładność z uśmiechem politowania. I wtedy, tuż po rozpoczęciu drugiej połowy, posypało się – raz, dwa, czerwona, trzy, cztery. Dzisiejsze trzy punkty sprawiły, że piłkarze Henninga Berga nieco odbili się w tabeli i powoli wracają na swoje miejsce.

Vrdoljak się przełamał, Legia gromi. Również w Ekstraklasie

Odrobinę ponarzekaliśmy na Legię za ich postawę sprzed przerwy. Z przekory. Gdyby przeciwnik potrafił grać w piłkę lub rzeczywiście przynajmniej próbował w nią grać, a nie kopać po autach, legioniści mieliby jakiekolwiek problemy. Musieliby pokazać coś więcej niż bieganie połączone z wyczekiwaniem na błędy spłoszonego beniaminka. My zaś dzięki temu bylibyśmy w stanie sensownie określić dyspozycję mistrzów Polski, ponieważ – naprawdę, to wcale nie złośliwość – trudno o rzetelną ocenę. Mało tego – o jakąkolwiek.

Ważne z psychologicznego punktu widzenia, że gole dla warszawian strzelali dokładnie ci, którzy najbardziej ich potrzebowali. Vrdoljak najpierw przytomną główką wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, by kilka minut później – a jakże podejść do jedenastki. Chorwat zerknął na Rodicia, wziął rozbieg, zamknął oczy i załadował jak z armaty. Tak, to nie były strzały z procy, jak te z Celtiku, tylko wreszcie solidne pierdolnięcie. Dwa razy asystował Brzyski, krytykowany od początku sezonu, występujący – to jednak okoliczność łagodząca – z niezaleczoną kontuzji, aktywnością i determinacją imponował zarejestrowany – ha, ha – Bereszyński, a Saganowskiego po godzinie zmienił Sa, który szybko dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Portugalczyk ochoczo podziękował partnerom, aczkolwiek w sumie bardziej fair byłoby wówczas, jeśli przybiłby piątkę z obrońcami Górnika. Ci – co prawda biegali za futbolówką jednego mniej i pewnie marzyli już tylko o końcowym gwizdku – ale uprzejmością nie ustępowali pantoflarzowi na randce.

Gdybyśmy mieli wskazać zawodnika, który idealnie wpisał się w charakterystykę stylu Górnika, padłoby na Cernycha. Typowy napastnik rodem z Ekstraklasy. W piłkę nic a nic, surowy jak mięso w tatarze, tyle że zakapior. Klasyczny skurczybyk, kawał chuja, nieustannie prowokujący stoperów Legii, Juniora zwłaszcza. A, właśnie – na parę słów zasłużył również Portugalczyk z cypryjskim paszportem. Przyglądaliśmy mu się dziś uważnie, ciekawi nas rywalizacja wśród środkowych obrońców obrońców tytułu i wiecie co? Kozak z Dossy. Każde kolejne zagranie takie, jakby ktoś przygotowywał mu z tego meczu kompilację na Youtube. Pięteczka, efektowne przyjęcia w powietrzu, przerzuty na nos. Jakość w tej szmirze, zaserwowanej przez gości.

Na koniec nasza refleksja. Czytaliśmy w internecie, że kibice chcą pomóc klubowi i planują tłumnie odwiedzić stadion. Niestety, dziś raczej wszyscy zmieściliby się na jednej trybunie. Stolica dużego europejskiego miasta, drużyna, która zgniotła Celtic… Nie ma co wycierać się sezonem wakacyjnym, bądźmy poważni. Frekwencja zaczyna powoli wyrastać na następny problem, z którym w niedługim czasie przyjdzie się Legii zmierzyć. 

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Media: Jeżeli Barcelona zajmie trzecie miejsce, pozycja Xaviego nie będzie pewna

Damian Popilowski
0
Media: Jeżeli Barcelona zajmie trzecie miejsce, pozycja Xaviego nie będzie pewna
1 liga

Drużyna końcówek. Niebywała statystyka Wisły Kraków

Piotr Rzepecki
4
Drużyna końcówek. Niebywała statystyka Wisły Kraków

Komentarze

0 komentarzy

Loading...