Reklama

Kuriozalna bramka, trzy punkty dla gospodarzy, ale nowa Lechia wciąż w fazie budowy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

25 lipca 2014, 23:33 • 2 min czytania 0 komentarzy

Równo dwanaście miesięcy temu na stadionie w Gdańsku, w meczu pomiędzy Lechią a Podbeskidziem, poznaliśmy „talenty” Ladislava Rybansky’ego. Słowak pokazał, jak w kilka minut zniweczyć wysiłek kolegów i na stałe zapisał się w naszej pamięci. Obchody pierwszej rocznicy tych wiekopomnych chwil swoim kiksem uświetnił Richard Zajac. Rodak byłby dumny. Gafa Zajaca zadecydowała o podziale punktów w Gdańsku: Lechia – trzy, Podbeskidzie – zero.

Kuriozalna bramka, trzy punkty dla gospodarzy, ale nowa Lechia wciąż w fazie budowy

Pomylił się Leszek Ojrzyński. Po wpadce Zajaca przed tygodniem powiedział, że taki kiks bramkarzowi Podbeskidzia przydarza się tylko jeden raz w sezonie. Słowak chyba oglądał za dużo popisów Manuela Neuera, który nogami gra lepiej od niejednego piłkarza Ekstraklasy. Mógł zrobić z piłką wszystko, wybrał najgorzej jak mógł. Posłał idealną centrę na głowę Makuszewskiego.

Na dokładkę czerwoną kartkę za atak wyprostowaną nogą obejrzał Marek Sokołowski, tak więc szanse Podbeskidzia na wywiezienie z Gdańska spadły w okolice zera. Teoretycznie.

Kuriozalna bramka to jedno, głupota Sokołowskiego – drugie, jednak jeśli ten mecz miał nam dać odpowiedź na pytanie, czy projekt pod tytułem: „nowa Lechia Gdańsk” zmierza w dobrym kierunku, to niestety dalej wiemy niewiele. W pierwszej połowie gra wyglądała o niebo lepiej niż w Białymstoku, ale to cały czas nie jest twór, o którym moglibyśmy powiedzieć, że gra interesującą piłkę.

Dziwny to był mecz. Gdańszczanie mieli wszystkie argumenty po swojej stronie, grali w przewadze jednego zawodnika, a mimo to nie potrafili zdominować przeciwnika. Podbeskidzie było jak słaniający się na nogach bokser z nieszczelną już gardą, który aż prosił się o kończący całą zabawę cios. Otrzymał natomiast lekkie kuksańce, odpoczął i wytrwał całe dwanaście rund, walcząc przy tym naprawdę dzielnie. O mały włos mógł nawet zepsuć bilans faworytowi. W 81. minucie w słupek trafił Pazio, jedna z ofiar personalnej rewolucji w Gdańsku. Patrząc dziś na ekipę z Gdańska, warto odnotować kolejny dobry mecz Ariela Borysiuka, zdecydowanie bardziej ambitniejszą grę Bartłomieja Pawłowskiego czy bardzo solidny występ Tiago Valente, ale Lechii – jako drużyny – wciąż pochwalić nie możemy.

Reklama

Trochę nam szkoda drużyny z Bielska. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego na boisku nie wyglądają aż tak bardzo niekorzystnie, jak ich bilans punktowy. Dwa mecze w plecy po indywidualnych błędach. Chyba czas na zmiany w bramce. Michal Pesković czeka w blokach, a Zajacowi przyda się chwila odpoczynku.

Koniec końców, Lechia może cieszyć się z dorobku punktowego, ale nie z gry. Podbeskidzie wręcz przeciwnie. Chyba w Gdańsku nikt nie poszedłby z „Góralami” na zamianę ról.

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...