Reklama

Raport z Rio: Poszukiwania następcy Pibe zakończone – Kolumbia najlepszą drużyną mundialu

redakcja

Autor:redakcja

29 czerwca 2014, 00:51 • 5 min czytania 0 komentarzy

Faryd Mondragon czekał na ten moment 20 lat. Prasa szukała następcy Valderramy, a lokalni eksperci apelowali o spokój. Nie nakładali dodatkowej presji. Nie chcieli prowokować losu, choć zdawali sobie sprawę, że doczekali się najzdolniejszego pokolenia od 1994 roku. Paso a paso. Krok po kroku. „Nie napalajmy się, bo kiedyś nas już to zabiło”. Sześć miesięcy przed mundialem stracili swojego najlepszego piłkarza w historii, ale nawet to nie zbiło ich z tropu. Kolumbia pisze historię. James Rodriguez wskakuje na ścisły top. Czy to najlepsza drużyna i najlepszy piłkarz tego turnieju?

Raport z Rio: Poszukiwania następcy Pibe zakończone – Kolumbia najlepszą drużyną mundialu

– O cóż więcej możemy prosić? Jeśli ktoś powie, że jesteśmy najszczęśliwszym krajem na świecie, to nie będziemy mieli wątpliwości. Cokolwiek wydarzy się na Maracanie, nawet na odległość nagrodzimy tych gladiatorów aplauzem na stojąco. Spełnili marzenie 48 milionów Kolumbijczyków. Obdarzyli nas najbardziej niezapomnianymi chwilami w historii kraju, które będziemy opowiadać przez wieki – dziennikarze „El Tiempo” słowa z dzisiejszej zapowiedzi mogą przekleić do jutrzejszego wydania. Mogą też dorzucić jeszcze kilka równie pompatycznych zdań, bo do określenia tych kilkunastu Kolumbijczyków, których oglądamy od trzech tygodni w Brazylii, najlepiej pasuje pewne hiszpańskie słowo. El mito.

Maracana jest dziś żółta. Na trybunach nie dominują jednak kolejni Ronaldinho i Neymary. Rio zostało opanowane przez Kolumbijczyków. Nawet centrum prasowe już na pierwszy rzut oka wygląda tu inaczej, niż przy poprzednich meczach. Też jest żółte. Kolumbijscy dziennikarze są tak dumni ze swojej reprezentacji, że  podczas jej meczów przypominają kibiców. Nie tylko z wyglądu. Po nieprawdopodobnej bramce Jamesa Rodrigueza 20-paroletnia dziennikarka niemal przeskakuje swoje biurko i oficer FIFA musi prosić ją o spokój. Ekstaza. Dopiero po kilku sekundach dziewczyna się uspokaja i zaczyna wstukiwać kilka zdań na laptopie, który mógł przed momentem mocno ucierpieć. Filozofia paso a paso obowiązuje jedynie między meczami. W ich trakcie można świętować. Gdyby na stadion można było wnieść szampany, prawdopodobnie tryskałyby po połowie sektora prasowego.

zdjęcie 2

Reklama

Gdy jeden z kolumbijskich dziennikarzy wykrzykuje na cały głos, że są faworytami całego mundialu, jego koledzy po fachu z Urugwaju wklepują tweety na temat dopingu na Maracanie. I lekko zakrzywiają rzeczywistość, bo zamiast „Ole, ole, ole, Suarez” słyszymy faktycznie „ole”, ale po kolejnych podaniach Cuadrado i spółki. – Dlaczego to Chile odpadło? Ależ to byłby mecz. Chile – Kolumbia. Ukoronowanie mundialu – opowiada w stu procentach neutralna ekipa z Panamy. Los Cafeteros podbijają świat już nie tylko dzięki pięknościom na trybunach. Po prostu grają najlepszy futbol na ziemi.

W drugiej połowie najczęściej powtarzane słowo to maquinas. I dotyczy ono wszystkich. Cuadrado, Martineza, Zunigi… Wszystkich, ale głównie Jamesa Rodrigueza, który po zgarnięciu tytułu dla najlepszego piłkarza fazy grupowej, został właśnie głównym bohaterem kolejnej fazy. Nikt go już nie przebije. Wie o tym Valderrama wrzeszczący na stanowiskach komentatorskich, wie sympatyczna dziennikarka, w której oczach pojawia się więcej łez niż u urugwajskich kibiców. – To jest ten zmiennik, którego mi szukaliście przez ponad dziesięć lat – stwierdził jeszcze przed meczem El Pibe, jego koledzy z prasy wyliczyli, że pomocnik Monaco przebiegł najwięcej w fazie grupowej (26,6 km) z wszystkich Kolumbijczyków, a Gary Lineker dodał, że tacy piłkarze budzą się w kluczowych momentach. Odzywa się nawet Lebron James. – To oczywiste, że imię musiało pomóc – pisze na swoim Twitterze.

Oscar Tabarez pojawia się na pomeczowej konferencji w minorowym nastroju. Takim jak zawsze. Przekaz jest tak ubogi, jak Urugwaj bez Luisa Suareza. Mury twierdzy, jaką budował wokół siebie selekcjoner, zostały obalone w 28. minucie z bazuki, a potem już nie było czego zbierać. – Kiedy mierzysz się z przeciwnikiem, który lepiej wykorzystuje sytuacje, trzeba to zaakceptować. I pogratulować – stwierdził Tabarez, a jego kolega z ławki obok, Jose Pekerman mógł się tylko skupić na sypaniu kolejnymi komplementami. Kilka minut po konferencji mógł zaś przeczytać o tym, że jest najlepszym trenerem w historii tego blisko 50-milionowego kraju. I fachowcem od rekordów, bo pod jego wodzą Kolumbia wykręciła 73% zwycięstw, przegrała trzy razy w 26 meczach, a w dziewięciu ostatnich spotkaniach nie schodziła z boiska pokonana. Mało? Pekerman to mundialista invicto. Na mistrzostwach w regulaminowym czasie jeszcze nie poległ, a – przypomnijmy – w 2006 roku prowadził też Argentynę.

zdjęcie 1

Jest godzina 21:00 czasu lokalnego. Od zakończenia meczu minęły już dwie godziny, ale okolice Maracany wciąż są wypełnione Kolumbijczykami. Przed barierką okalającą teren centrum prasowego tworzą się kolejki do jednej z dziennikarek-celebrytek, która wyszła do baru obok. Kilka metrów dalej miejscowy Bobo król kibiców paraduje z czapką-żabą na głowie. Lokalne restauracje też są żółte. Neymarów mogę jednak policzyć na palcach jednej ręki. Imprezowicze ruszyli już w okolice Lapy lub Copacabany, a rodziny z dziećmi spokojnie zamawiają miejscowe przysmaki. – Tato, jak jest dos po portugalsku? – pyta 10-letni „Falcao”, po czym zamawia dwie cole, gdy bar mija grupa Brazylijczyków krzyczących viva Colombia, viva Pablo Escobar. W internecie ląduje kolejne fotki z żółtego Rio, a na newsy w stylu „15 zatrzymanych w manifestacji na Tijuce” nikt trzeźwo myślących specjalnie nie zwraca uwagi.

Reklama

Trzeźwo myślących o tej porze jest już jednak niewielu. Świętuje Brazylia, świętuje Kolumbia i wielka fiesta potrwa przynajmniej do czwartego lipca. Wtedy jeden z tych krajów zostanie wielkim przegranym mundialu. Albo Canarinhos, bo są gospodarzami, mają Neymara, Julio Cesara i na tym kończą się ich atuty, albo Kolumbia. Bo na razie jest najlepszą drużyną mistrzostw. I jeśli nie wygra ich teraz, to poszukiwania następcy Jamesa potrwają dłużej niż w przypadku Valderramy. Po prostu muszą to wykorzystać.

Image and video hosting by TinyPic


Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...